Wkrótce minie rok od decyzji Rady Ministrów, która wprowadziła – z powodu fali upałów – ograniczenia w poborze energii elektrycznej. Przypomnijmy: była to pierwsza taka decyzja od końca lat 80., a ograniczenia obowiązywały odbiorców, w przypadku których moc umowna przekraczała 300 kW. Wśród firm, które powinny były się zastosować, wbrew pozorom były nie tylko huty, duże zakłady przemysłowe, lecz także wiele przedsiębiorstw branży spożywczej, dystrybutorzy posiadający chłodnie czy też centra logistyczne. Szacuje się, że mogło być to nawet ok. 7 tys. podmiotów. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zapowiedział wówczas, że będzie kontrolował, czy przedsiębiorcy zareagowali na nałożone ograniczenia. I jak się okazuje – słowa dotrzymał. Dziś z wielu firm dociera coraz więcej sygnałów o postępowaniach wszczynanych przez URE. A kary nakładane na przedsiębiorców mogą być naprawdę dotkliwe: nawet 15 proc. przychodu z roku poprzedzającego rok wydania decyzji o nałożeniu kary.
Tymczasem wiele wskazuje na to, że zeszłoroczne ograniczenia w zakresie poboru energii nie będą przypadkiem odosobnionym. Z „Prognozy pokrycia zapotrzebowania szczytowego na moc na lata 2016–2035”, jaką w maju 2016 r. opublikowała spółka PSE SA, wynika, że już w 2020 r. może wystąpić niedobór rezerw mocy w ramach krajowych zasobów wytwórczych. A wtedy takie ograniczenia mogą się powtarzać znacznie częściej. Jak zatem firmy, które już zostały ukarane, mogą się bronić przed wydaniem niekorzystnej decyzji? I jak się odwołać od ewentualnej kary?
1. DLACZEGO UE WSZCZYNA POSTĘPOWANIA?
W sierpniu 2015 r. ze względu zagrożenie bezpieczeństwa dostaw energii na terenie całego kraju wprowadzono ograniczenia w poborze energii elektrycznej. Elektrownie są chłodzone wodą z rzek i jezior, a wysoka temperatura, która wtedy panowała, sprawiła, że poziom wód był zbyt niski (a woda zbyt ciepła), by efektywnie chłodzić bloki w elektrowniach.
Z tego względu Polskie Sieci Elektroenergetyczne, a następnie Rada Ministrów wprowadzili ograniczenia w dopuszczalnym poziomie poboru energii elektrycznej, obowiązujące odbiorców, których moc umowna przekraczała 300 kW. (rozporządzenie Rady Ministrów z 11 sierpnia 2015 r. w sprawie wprowadzenia ograniczeń w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej; Dz.U. poz. 1136). Odbiorcy musieli podporządkować się pod kolejne stopnie ograniczeń dyktowane dwa razy dziennie przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) w komunikatach radiowych w programie I Polskiego Radia. Ograniczenia te zaś były niemałe, bowiem od samego początku narzucono maksymalny – 20 stopień ograniczeń (tzw. moc bezpieczną).
Taki niestandardowy sposób komunikowania ograniczeń przewiduje obowiązujące rozporządzenie z 23 lipca 2007 r. w sprawie szczegółowych zasad i trybu wprowadzania ograniczeń w sprzedaży paliw stałych oraz w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej lub ciepła (Dz.U. nr 133, poz. 924).
Chaos powodował nie tylko fakt, że większość odbiorców nie słuchała programu I Polskiego Radia o godz. 7.55 rano (gdy ogłaszany był pierwszy komunikat dotyczący ograniczeń), lecz także często brak wiedzy o możliwości wprowadzenia takich ograniczeń (ostatnie były wprowadzone w latach 80., a w Polsce zdarzyło się to pierwszy raz w okresie letnim) oraz dodatkowo brak informacji, co konkretny stopień ograniczeń oznacza, tj. do jakich poborów energii elektrycznej odbiorca jest uprawniony.
2. JAKĄ KARĘ MOŻE NAŁOŻYĆ URE?
Aktualnie URE sprawdza, kto się nie dostosował i pyta dlaczego. Stwierdzenie przekroczeń uprawnia zaś prezesa URE do nałożenia na odbiorcę, który nie dostosował się do ograniczeń, wysokich kar finansowych, które przy braku dolnego minimum ograniczone są do wartości 15 proc. przychodu z roku poprzedzającego rok wydania decyzji o nałożeniu kary.
Podkreślić trzeba fakt, że wartość odnosi się do przychodu, nie zaś do dochodu. Niezależnie więc, czy dany odbiorca wykazuje stratę czy zysk, grożąca kara jest równie wysoka.
Kary administracyjne mogą zostać nałożone przez prezesa URE do 5 lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym dopuszczono się czynu uzasadniającego ich nałożenie.
3. CO MOŻE ZWERYFIKOWAĆ PRZEDSIĘBIORCA?
Prezes URE, wszczynając postępowania w sprawie wymierzania kar, posiada już informację o wystąpieniu przekroczeń w dopuszczalnych poziomach poboru energii elektrycznej. To jeszcze nie oznacza jednak, że kara zostanie wymierzona – odbiorcy mogą się bronić.
Do pisma z zawiadomieniem o wszczęciu postępowania u konkretnego odbiorcy załączany jest wykaz poboru mocy i ustalonego poziomu ograniczeń dostarczany URE przez operatorów systemu dystrybucyjnego – są to te same odczyty, które służą do wystawiania faktur za pobór energii.
Pierwsze, co powinien sprawdzić odbiorca, to czy odczyty zgadzają się z faktycznym zużyciem w tamtym okresie. Niestety, jest to w stanie uczynić wyłącznie gdy posiadał wewnętrzny system sprawdzania zużycia energii elektrycznej, bądź poprzez dostęp do specjalistycznego sprzętu, który pozwoli na zebranie historycznych danych.
Ponadto odbiorca powinien zweryfikować, czy został poinformowany przez operatora systemu dystrybucyjnego, jakie zużycie energii przewidziane jest dla niego przy konkretnym stopniu ograniczenia. Dla każdego odbiorcy ilość dopuszczalnego poboru energii elektrycznej przy danym stopniu ograniczenia obliczana jest w stosunku do zamówionej przez niego mocy umownej.
Jeżeli odbiorca nie został poinformowany o wartościach ograniczeń przypisanych do niego, faktycznie nie wiedział, do czego się dostosować – nie miał więc możliwości wykonania swojego obowiązku. Okoliczność ta zdecydowanie powinna zostać wzięta pod uwagę przy ocenie zasadności odstąpienia od wymierzenia kary.
4. JAKIE ARGUMENTY MOGĄ PRZEKONAĆ PREZESA URE?
W sytuacji kiedy odbiorca nie ma możliwości kwestionowania wyników pomiarów, a w umowach moc bezpieczna i wielkości dla innych stopni ograniczeń zostały określone, powinien skupić się nad wykazaniem uzasadnionej przyczyny niedostosowania się do ograniczeń. Często bowiem przedsiębiorcy nie mieli możliwości niezwłocznego bezpiecznego dostosowania się do ograniczeń z technicznych względów. URE pyta o takie kwestie podczas postępowania. Przedsiębiorca może na różne sposoby wykazywać, dlaczego nie mógł natychmiast dostosować się do ograniczeń. Przykładowo, gdy w przedsiębiorwstwie znajdują się urządzenia, w których zachodzą procesy dopalania, nie mogą zostać natychmiast wyłączone, bowiem spaleniu mógłby ulec cały zakład. W innym przypadku można wykazywać, że natychmiastowe wyłączenie innych maszyn może powodować poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa całych linii produkcyjnych czy zdrowia ludzi. W wyjaśnieniach odbiorcy koniecznie powinni wyszczególnić wszystkie takie okoliczności.
Na tym etapie postępowanie toczy się w trybie administracyjnym. To oznacza, że to URE musi zebrać wszelkie dowody niezbędne do wymierzenia kary i ustalenia jej wysokości. Odbiorca zaś może składać na całym etapie postępowania wyjaśnienia, dowody, jak również brać udział w przesłuchaniu świadków oraz jest uprawniony do końcowego wypowiedzenia się w sprawie zebranego materiału dowodowego przed wydaniem przez prezesa URE decyzji.
5. CZY WSZCZĘCIE POSTĘPOWANIA OZNACZA, ŻE KARA ZOSTANIE WYMIERZONA?
Nie zawsze. Po pierwsze odbiorca może wykazać, że dane posiadane przez URE są nieprawidłowe i nie doszło do żadnych przekroczeń.
Nawet jeżeli jednak doszło do przekroczeń, to i tak prezes URE ma możliwość odstąpienia od wymierzenia kary. Decyzję taką może podjąć, jeżeli stopień szkodliwości czynu jest znikomy, a odbiorca zaprzestał naruszania prawa, tj. w szczególności gdy po wstępnych przekroczeniach odbiorca dostosował się do ograniczeń.
Na ocenę stopnia szkodliwości czynu wpływ mają przyczyny, dla których odbiorca nie dostosował się do ograniczeń, w szczególności czy były one uzasadnione np. bezpieczeństwem pracowników czy zabezpieczeniem urządzeń przed uszkodzeniem lub zniszczeniem.
Nawet jeżeli powyższe okoliczności w konsekwencji nie uzasadnią zdaniem URE odstąpienia od wymierzenia kary, mogą pozwolić na jej znaczne ograniczenie. Na wysokość kary wpływ ma bowiem również stopień szkodliwości czynu, obok stopnia zawinienia, dotychczasowego zachowania podmiotu i jego możliwości finansowych. Przypomnieć zaś należy, że dolna granica kary nie jest określona – jest więc o co walczyć.
Oczywiście w trakcie całego postępowania należy współpracować z pracownikami URE. To, w jaki sposób zachowuje się kontrolowany podmiot, zawsze formalnie czy nawet nieformalnie jest uwzględniane przy wymiarze kary.
6. JAKIE PODJĄĆ KROKI, GDY KARA ZOSTANIE WYMIERZONA?
Jeżeli zdaniem przedsiębiorcy wysokość kary nie jest zasadna, pozostaje odwołanie od decyzji prezesa URE. Uwaga! Wnosi się je do sądu powszechnego – w tym wypadku do Sądu Okręgowego w Warszawie – Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Odwołanie należy wnieść w terminie dwóch tygodni od dnia doręczenia decyzji odbiorcy.
Jest to specyficzny tryb postępowania, bowiem po postępowaniu w trybie administracyjnym, w którym to organ jest zobowiązany do zebrania wszystkich dowodów w celu ustalenia faktycznego przebiegu zdarzenia, ustawodawca zdecydował o przejściu w tryb procedury cywilnej, gdzie przed sądem reprezentowane są strony, które mają równe prawa i obowiązki. Dodatkowo taki tryb nie ogranicza dopuszczalności przedstawiania nowych dowodów – gdyby więc na tym etapie konieczne stało się powołanie nowego dowodu (biegłego, nowej dokumentacji, nowych świadków), sąd powinien taki dowód przyjąć.
Co istotne, wniesienie odwołania wstrzymuje wykonanie decyzji – kara nie będzie więc wymagalna. Opłata sądowa za odwołanie wynosi zawsze 100 zł (niezależnie od wysokości wymierzonej kary).
Odwołanie od decyzji wnosi się za pośrednictwem URE. Teoretycznie już na tym etapie odwołanie może się okazać skuteczne, bowiem prezes URE może uchylić albo zmienić swoją decyzję w całości lub w części, jeżeli uzna odwołanie za zasadne.
Wydana w tym trybie nowa decyzja również podlega zaskarżeniu do sądu.
W przypadku gdy prezes URE nie zgodzi się z argumentami odwołania, przekazuje je wraz z całą dokumentacją sprawy do sądu.
Sąd w postępowaniu dowodowym będzie badał zasadność nałożenia kary, tj. w szczególności czy doszło do przekroczeń w poborze energii elektrycznej, czy właściwie nie odstąpiono od jej nałożenia, a także czy została wymierzona w odpowiedniej wysokości.
W przypadku uwzględnienia zarzutów odwołania sąd w orzeczeniu kończącym postępowanie może wydać wyrok uchylający decyzję prezesa URE lub zmieniający ją w całości albo w części (np. obniżając wysokość kary).
Wątpliwości interpretacyjne są argumentem
Z uwagi na fakt, że procedura ograniczeń w poborze energii elektrycznej była na podstawie aktualnego rozporządzenia pierwszy raz zastosowana, a relacje między poszczególnymi przepisami są niejasne – organy władzy prawdopodobnie nie ustrzegły się błędów.
● Istnieją poważne wątpliwości, czy prezes URE ma prawo nałożenia na odbiorców kar za pierwsze dwa dni, w których występowały ograniczenia wprowadzone przez PSE. Wątpliwości te wynikają z błędnego odniesienia w przepisie dotyczącego ukarania do artykułu ustawy, który takich ograniczeń nie wprowadza. Przepisy uprawniające do nałożenia kary są przepisami sankcyjnymi, należy więc interpretować je ściśle i nie jest dopuszczalne domyślanie się, że ustawodawca mógł mieć na myśli inny ustęp tego samego przepisu, jednak pomylił się, przygotowując ustawę. Kwestia ta jest jedną z tych, które powinny zostać podniesione w ewentualnym odwołaniu od decyzji prezesa URE wymierzającej karę.
● Jest jeszcze inna wątpliwość, która może działać na korzyść przedsiębiorców. Czy PSE miało w sierpniu 2015 r. uprawnienie do wydania poleceń, czy zasadnie wprowadziło ograniczenia? Przede wszystkim, zgodnie z prawem energetycznym, polecenia ograniczeń powinny zostać wydane odbiorcom końcowym dopiero w ostatniej kolejności, po wyczerpaniu wszystkich możliwych działań zmierzających do pokrycia zapotrzebowania na energię elektryczną, w szczególności po dokonaniu zakupów interwencyjnych czy zmniejszeniu wielkości zdolności przesyłowych wymiany międzysystemowej.
Te i inne wątpliwości musi uwzględnić prezes URE podczas wydawania decyzji. Rozstrzygnięcie prezesa URE w zakresie tych wątpliwości zostanie zaś pewnie niejeden raz zweryfikowane przez sąd.
/>
TRZY PYTANIA DO
Czy odczyty z liczników, którymi dysponuje Urząd Regulacji Energetyki, można kwestionować?
Urząd Regulacji Energetyki samodzielnie nie dysponuje odczytami z liczników, korzysta z danych dostarczanych przez właściwego na danym terenie operatora systemu dystrybucyjnego (OSD). Dane o odczytach zużycia energii, które obecnie URE przesyła do odbiorców w związku z rozpoczętymi sprawami administracyjnymi dotyczącymi przekroczeń mocy w okresie występowania ograniczeń, to te same dane, które stanowią podstawę do wystawienia faktury odbiorcy. Oczywiście mogą być one błędne. Takie sytuacje zdarzają się o wiele częściej niż sporadycznie. Wynikać to może z wielu czynników – awaria licznika, błędy transmisji danych itd. Oczywiście w sytuacji jakichkolwiek wątpliwości można, a nawet należy kwestionować takie dane.
Konieczne jest zczytywanie danych z rejestrów licznika. Można to zrobić na kilka sposobów. Najpopularniejsze z nich to użycie specjalistycznego urządzenia technicznego. Niestety tę metodę można zastosować tylko wtedy, gdy odbiorca posiada nowoczesny licznik energii z wbudowaną własną pamięcią danych (dziś to właściwie obowiązujący standard) lub pozyskać dane z zaimplementowanych informatycznych systemów zewnętrznych, które oprócz tego, że 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku kontrolują wszystkie parametry dostarczanej i zużywanej energii, to również przechowują pozyskane dane.
Czy ograniczenia w poborze energii będą się powtarzać?
Oczywiście, że tak. Nie trzeba dokonywać skomplikowanych analiz, by uzyskać niewesołą odpowiedź. Deficyt mocy to nie wynik wysokich temperatur, które są tylko katalizatorem tzw. blackoutu. Problem z mocą wynika z niekorzystnego bilansu tego, co w Polska potrzebuje, do tego, co w Polsce się wytwarza, a potrzeby rosną przy malejącej produkcji. Dokładając do tego konieczność wyłączania przestarzałych bloków energetycznych i brak poważnych inwestycji w nowe bloki, przyszłość w tym zakresie może być smutna.
Czy przedsiębiorcy mogą na własną rękę kontrolować zużycie energii?
Mogą, a powiem więcej, karygodnym błędem jest nierobienie tego. Kontrolować to nie znaczy raz na dwa tygodnie podejść do licznika, albo rzucić okiem na fakturę. Kontrolować to znaczy posiadać 100 proc. informacji, mieć do nich łatwy dostęp, wyciągać właściwe wnioski i podejmować działania, zanim przydarzy się sytuacji niepożądana. Wiele polskich firm już tak robi.