Poprawa na rynku pracy spowodowała, że o ponad jedną piątą zwiększyła się liczba zawieszonych firm
ikona lupy />
Wzrost liczby firm z zawieszoną działalnością w wybranych branżach* / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym roku działalność gospodarczą zawiesiło 61,7 tys. firm (spółek i zakładów osób fizycznych). W rezultacie pod koniec grudnia dotyczyło to 331,6 tys., czyli aż o 22,8 proc. więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego – wynika z krajowego rejestru podmiotów gospodarki REGON prowadzonego przez GUS. Zdaniem analityków to m.in. efekt poprawy na rynku pracy. W jej wyniku liczba zarejestrowanych bezrobotnych spadła w ubiegłym roku o 262 tys., a liczba ofert pracy zwiększyła się o 16,8 proc. do prawie 1,3 mln. Łatwiej więc było o etat. – Dlatego część przedsiębiorców, zwłaszcza tych „z przymusu”, zrezygnowała z działalności gospodarczej.
Wolała się zatrudnić w obcej firmie – twierdzi Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK. Jego zdaniem dotyczyło to w wielu przypadkach osób, które nie miały dobrze przemyślanego biznesu. Otwierały firmę przymuszone m.in. wysokim bezrobociem w poprzednich latach, a tworzyły ją często dzięki dotacjom uzyskanym z urzędów pracy lub środkom z programów Unii Europejskiej. Takich „biznesmenów” jest bardzo wielu – w latach 2010–2014 stworzyli oni przy wsparciu tylko pośredniaków aż 241,3 tys. firm. – Część przedsiębiorców, którym biznes się nie udał, zawiesiła działalność, licząc na to, że do niej wrócą, gdy pojawi się możliwość skorzystania z kolejnych bezzwrotnych dotacji z UE – ocenia Kaczor.
– Pewna grupa przedsiębiorców mogła zrezygnować z pracy na własny rachunek na rzecz etatu w obcej firmie również dlatego, że to na ogół pewny i regularny dochód. A własny mały biznes nie zawsze to zapewnia: czasem urywają się zamówienia albo kontrahenci unikają uregulowania zobowiązań – twierdzi prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Dodaje, że własny biznes nie tylko nie zapewnia w wielu przypadkach regularnego dochodu, ale często jest on mniejszy od uzyskiwanego przez pracowników zatrudnionych w średnich czy dużych firmach. Potwierdzają to dane GUS, bo według nich przeciętne wynagrodzenie w mikroprzedsiębiorstwach wynosiło w 2014 r. zaledwie 2257 zł brutto, podczas gdy średnie wynagrodzenie w całej gospodarce 3783 zł.
Zawieszanie działalności części firm związane jest również z tym, że od lat bardzo dużo osób prowadzi pozarolniczy biznes na zasadzie samozatrudnienia – według dostępnych danych w 2014 r. takich osób było 1,1 mln. Taki biznes powstawał czasem z przymusu pracodawców, którzy ograniczając koszty, dawali swoim pracownikom wybór – albo dalsza praca na własny rachunek na dotychczasowym stanowisku, albo zwolnienie. Ale i takie kontrakty są w pewnym momencie zrywane przez zleceniodawców i wtedy wielu przedsiębiorców zawiesza działalność swoich firm, aby nie ponosić kosztów związanych z ich utrzymaniem – m.in. podatkowych i ubezpieczeniowych.
Przedsiębiorcy zamykają też firmy, ponieważ działalność wielu z nich ma charakter sezonowy. Tak jest w budownictwie, gdzie nie ma na ogół zleceń dla małych firm w zimie, i w handlu, w którym nie ma pracy w tym okresie dla biznesu wyspecjalizowanego w obsłudze letniego wypoczynku.
Jak twierdzi prof. Wiśniewski, można oczekiwać, że i w tym roku przybywać będzie firm z zawieszoną działalnością. Firmy mają kłopot ze znalezieniem fachowców, więc ofert, i to coraz lepiej płatnych, będzie więcej i więcej. Mały własny biznes z niskim (i wątpliwym) dochodem będzie przegrywał ze stabilnym i hojnym etatem.