Jeżeli małe i średnie przedsiębiorstwa nie zwrócą nadwyżki pieniędzy otrzymanych z Polskiego Funduszu Rozwoju do 30 czerwca br., nie będą musiały zwracać całej subwencji. Środki te staną się jednak długiem

Ma to wynikać ze zmiany w uchwale Rady Ministrów w sprawie programu rządowego „Tarcza Finansowa 2.0 Polskiego Funduszu Rozwoju dla mikro, małych i średnich firm”. Czeka on na przyjęcie przez rząd, co powinno się stać jeszcze w czerwcu. Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, zapewnia, że nad zmianami pracuje minister Waldemar Buda, szef resortu rozwoju i technologii. Zapowiada jednocześnie, że w ramach modyfikacji programu ma się też pojawić możliwość rozłożenia niespłaconej kwoty na raty, ale jak podkreśla rozmówca - będzie to możliwe tylko w wyjątkowych i uzasadnionych przypadkach.
Wiceprezes PFR wyklucza natomiast możliwość przyjęcia rozwiązania, które zaproponował Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich firm. W piśmie z 6 czerwca br. do ministra rozwoju i technologii zaapelował on, aby przy określaniu kwoty nadwyżki subwencji z PFR uwzględnić straty poniesione w II kw. 2021 r., czyli wówczas, gdy nadal obowiązywał je lockdown.

Nadwyżka do zwrotu

Przypomnijmy, że problem dotyczy Tarczy Finansowej 2.0, czyli subwencji z Polskiego Funduszu Rozwoju, o które małe i średnie firmy ubiegały się na początku 2021 r. Zgodnie z regulaminem PFR były one wypłacane w wysokości 70 proc. straty brutto poniesionej od listopada 2020 r. do marca 2021 r. Maksymalna kwota subwencji mogła wynieść 3,5 mln zł, jednak nie więcej niż 72 tys. zł na pracownika. Ponieważ strata, na którą przedsiębiorcy dostawali subwencje, była jedynie ich szacunkiem, w wielu przypadkach okazywało się, że dostali z PFR więcej, niż w rzeczywistości ona wyniosła. Teraz zatem tę nadwyżkę muszą oddać do 30 czerwca. - Termin ten był już dwukrotnie przez nas przedłużany po konsultacji z przedsiębiorcami. Najpierw ze stycznia na marzec, potem na czerwiec. Zawsze staramy się wychodzić naprzeciw postulatom firm - mówi Marczuk. Jeżeli firmy nie oddadzą do końca czerwca nadwyżki, zgodnie z aktualnym regulaminem będą musiały oddać całą subwencję.

Dłuższy lockdown

Stąd interwencja rzecznika MŚP, do którego zgłaszały się zaniepokojone firmy z branży gastronomicznej, teatralnej, eventowej i fitness. Adam Abramowicz zaproponował, aby przy zwrocie dotacji uwzględnić nie tylko stratę poniesioną do końca marca 2021 r., lecz także za II kwartał ubiegłego roku. Jak podkreślił, rząd mimo wielokrotnych jego pism, aby nie blokować działalności firm, przedłużył lockdown na II kw. 2021 r. dla niektórych branż. - Wiele z firm utrzymało pracowników i uniknęło bankructwa, wykorzystując nadwyżkę pieniędzy przyznanych im przez PFR do wykorzystania w I kw. 2021 r. - tłumaczył Abramowicz. Dodał, że liczyły one, że ze względu na to, iż nie mogły prowadzić działalności, regulamin przyznania subwencji zostanie zmieniony, a przy jej rozliczaniu będą mogły uwzględnić stratę za II kw. ub.r.
Zresztą, jak podkreśla rzecznik, nie miały innego wyjścia, ponieważ ze względu na lockdown nie mogły generować przychodów, z których mogłyby pokrywać swoje koszty. Dlatego, gdyby nie użyły nadwyżki, musiałyby się zamknąć i zwolnić pracowników.
Rzecznik MŚP przypomniał, że zbliża się termin zwrotu nadwyżki do PFR (30 czerwca br.), a problem nie został rozwiązany. Jego zdaniem, jeżeli regulamin PFR nie zostanie zmieniony, to firmy te nie będą miały pieniędzy na zwrot, co pociągnie za sobą falę bankructw. - Po co zatem wydano publiczne środki, aby ratować firmy w I kw., jeżeli nie zaplanowano pieniędzy na rekompensaty za cały okres zamknięcia? - pyta Adam Abramowicz.

Propozycje rozwiązań

Bartosz Marczuk zapewnia, że rząd kolejny raz pójdzie na rękę przedsiębiorcom. Nie przewiduje się jednak umorzenia nadwyżek nawet tym, którzy w II kw. 2021 r. ponieśli stratę. Wiceprezes PFR wyjaśnia, że pomoc była notyfikowana w Komisji Europejskiej i od początku było wiadomo, że obejmie jedynie straty poniesione do końca marca 2021 r.
Przedsiębiorcy mieli też świadomość, że jeżeli wezmą z PFR zbyt wysokie kwoty w listopadzie ub.r., to będą musieli się z nich rozliczyć.
- Po przesunięciu zwrotu nadwyżki firmy przez półtora roku korzystały z pieniędzy z subwencji, nie ponosząc z tego tytułu żadnych kosztów. Pamiętajmy ponadto, że decyzją premiera najczęściej te same firmy otrzymały 100 proc. umorzenie z Tarczy Finansowej 1.0 PFR. Gdyby nie ona, zwracałyby średnio 40 proc. otrzymanych kwot - mówi Marczuk.
Wiceprezes PFR przyznaje, że jeżeli firmy do 30 czerwca br. nie oddadzą nadwyżek, nie będą musiały oddawać całej subwencji. Nadwyżka stanie się jednak długiem, co oznacza, że będą od niej naliczane odsetki, a przedsiębiorca zostanie wpisany do rejestru dłużników.
- Jak przy pierwszej tarczy będziemy też współpracować z kilkoma firmami, które zajmują się windykacją, które będą działać na nasze zlecenie - wyjaśnia Bartosz Marczuk. Dodaje jednak, że będą one mogły rozłożyć firmie zobowiązanie na raty, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach i gdy przedsiębiorca wykaże, że nie jest w stanie od razu oddać nadwyżki. Dzięki temu taki przedsiębiorca będzie miał czas na spłatę nadwyżki i zostanie wykreślony z rejestru dłużników. ©℗
Tarcza finansowa 2.0 w liczbach / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe