Banki preferują konsumentów indywidualnych
Banki preferują konsumentów indywidualnych
Osoby prowadzące działalność gospodarczą czy firmy zatrudniające mniej niż 10 pracowników mają znacznie trudniej w negocjacjach z bankami czy instytucjami rozdzielającymi dotacje unijne. Przegrywają konkurencję zarówno z klientami indywidualnymi, jak i dużymi firmami. Pod górkę mają również, gdy domagają się zadośćuczynienia za wadliwe usługi. Oto kilka przykładów.
Zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim osobie indywidualnej pożyczającej od banku pieniądze przysługuje wiele przywilejów i praw, których osoby prowadzące niewielkie firmy nie mają. Jednym z nich jest możliwość odstąpienia od umowy kredytowej. Klient indywidualny może to zrobić w ciągu 14 dni od podpisania dokumentu, bez podawania jakiejkolwiek przyczyny oraz bez ponoszenia z tego tytułu żadnych kosztów. Jedynym obowiązkiem osoby fizycznej będzie w tej sytuacji konieczność zwrotu pożyczonej kwoty wraz z odsetkami naliczonymi za okres od wypłaty kredytu do jego całkowitej spłaty. Przedsiębiorca nie ma takiego prawa. Za zerwanie umowy płaci karę, której wysokość określa umowa. W tym tygodniu jeden z niedużych banków próbujących przyciągać do siebie przedsiębiorstwa umożliwi małym firmom rezygnację z kredytu już po podpisaniu umowy. Ale to na razie pojedyncza inicjatywa oddolna.
Biurokracja rządzi
Inny przykład: klient indywidualny otrzyma kredyt, bez określania jego celu przeznaczenia, na podstawie dochodów lub minimum sześciomiesięcznych wpływów na konto. Dokumentem, który musi przedstawić, jest dowód osobisty. Ale nawet ten sam klient, tyle że jako mikrofirma, kredyt obrotowy otrzyma tylko na podstawie wielkości obrotów. Zwykle banki również oczekują, że musi działać już 2–3 lata, bo tylko nieliczne finansują start-upy. Do obowiązku przedsiębiorcy należy przedstawienie aktualnych zaświadczeń z ZUS i urzędu skarbowego o niezaleganiu ze składkami i podatkami. Musi także wykazać zabezpieczenia spłaty zadłużenia.
Najlepszym dowodem, jak duży problem z otrzymaniem kredytu mają startujące firmy, a sektor MSP ogółem z zabezpieczeniami, są efekty wprowadzonych w ubiegłym roku przez BGK rządowych gwarancji de minimis. Do tej pory kredyty z gwarancjami zaciągnęło 65 tys. przedsiębiorców. 96 proc. beneficjentów to MSP, w tym 27 proc. prowadzi działalność od roku do trzech lat, a 21 proc. to start-upy. Ponad 20 proc. klientów nie otrzymałoby finansowania, gdyby nie te gwarancje. – To niezwykle korzystne dla firm usługowych, które nie posiadają znaczących aktywów mogących stanowić zabezpieczenie kredytu dla banku – ocenia Wojciech Sadowski, dyrektor finansowy Kliniki Allenort. Wtóruje mu Mariusz Wójciak, współwłaściciel Rolsad A.Seliga, M.Wójcik, G.Orzeszek spółka jawna. – W sytuacji niestabilności cen, wahań popytu takie gwarancje do kredytów są niezbędne, by spółka mogła się zadłużyć i przetrwać okres niepewności. Przecież my mamy zobowiązania, których nie da się przesunąć z powodu aktualnie złej sytuacji rynkowej – tłumaczy.
Gwarancje wygasają jednak w przyszłym roku, a ze strony rządu nie płyną żadne informacje, czy i w jaki sposób zamierza je zastąpić. To oznacza, że wiele MSP znów straci szansę na finansowanie.
Prawa firmy? Nie ma ich
Klienci prowadzący działalność gospodarczą są dyskryminowani w stosunku do osób indywidualnych także w przypadku sporów z bankiem. Jeżeli właściciel firmy został w jakiś sposób pokrzywdzony przez instytucję finansową, może złożyć reklamację, ale jeżeli bank jej nie uwzględni – pozostaje mu tylko wejście z bankiem w spór sądowy. Klient indywidualny, zanim złoży pozew, może jeszcze zwrócić się o pomoc do arbitra bankowego, działającego przy Związku Banków Polskich. Jego orzeczenie, jeżeli jest na korzyść klienta, jest dla banku wiążące. Gdy zaś arbiter przyzna rację bankowi, nie zamyka to klientowi możliwości dalszego dochodzenia sprawiedliwości przed sądem.
Praw konsumentów strzeże również ustawa o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym. Dotyczy ona nie tylko usług finansowych, lecz także wszelkich innych, świadczonych przez przedsiębiorców na rzecz konsumentów. Zgodnie z ustawą, jeżeli konsument uzna, że np. bank dopuścił się wobec niego nieuczciwej praktyki, może podać go do sądu. W takim przypadku to na banku będzie spoczywał obowiązek dowiedzenia, że konsument nie ma racji. Wystarczy jednak, by klientem banku był właściciel firmy, a sporna usługa dotyczyła prowadzonej działalności gospodarczej, żeby prawa wynikające ze wspomnianej ustawy już go nie dotyczyły.
Dopłaty nie dla małych
Mali przedsiębiorcy przegrywają także z dużymi firmami w walce o środki z Unii Europejskiej. Duża firma ma do dyspozycji sztab prawników, którzy przygotują wnioski, a później dbają o rozliczanie inwestycji – pilnują papierów, kolejnych etapów inwestycji i tego, by przebiegały one zgodnie z zapisami we wniosku o dotacje. WYG International, jeden z największych prywatnych beneficjentów programu Kapitał Ludzki, przyznaje, że na stałe do obsługi funduszy zatrudnia ok. 10 osób. Mikrofirma zazwyczaj żadnej. Godzina wynajęcia prawnika wyspecjalizowanego w prawie unijnym to koszt zaczynający się od 150 zł, księgowej – 100 zł.
Specyfika funduszy UE polega także na tym, że trzeba mieć wkład własny – minimum 20 proc. inwestycji – oraz na tym, że najpierw przedsiębiorca finansuje sam kolejne części projektu, a po ich rozliczeniu otrzymuje zwrot. W efekcie przedsiębiorca znów musi zapukać do drzwi banku. – Kredyt składa się z części pomostowej i inwestycyjnej. Inwestycyjna służy finansowaniu części projektu nieobjętego dotacją, pomostowa służy sfinansowaniu kosztów, które będą pokryte z dotacji – tłumaczy Marta Klekotko, specjalista w departamencie marketingu bankowości przedsiębiorstw Banku Millennium. Jednak, jak każdy, tak i ten kredyt musi być zabezpieczony. W części pomostowej zabezpieczenie takie może stanowić cesja praw z umowy o dofinansowanie. Jednak zazwyczaj nie jest ono jedyne, bo bank nie będzie pilnował, czy klient realizuje inwestycję zgodnie z zapisami umowy i czy któraś z transz nie zostanie mu odebrana. Dlatego jedynie 12,5 proc. firm mikro stara się o dofinansowanie z UE, a dużych – aż 55 proc.
Masz działalność i chcesz kredyt? Przygotuj się na drogę przez mękę
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama