Duże platformy nie będą mogły przez dobę usuwać treści prasowych. Ma to chronić wolność słowa, tyle że w zasadzie każdy może założyć redakcję tylko po to, by nadużywać nowych uprawnień.

Przegłosowane niedawno przez Parlament Europejski poprawki do rozporządzenia – akt o wolności mediów (dalej: EMFA) przewidują m.in., że bardzo duże platformy internetowe (VLOP) będą mogły zawieszać lub ograniczać treści niezgodne z ich regulaminem – ale w odniesieniu do mediów nie będą mogły podjąć takich działań od razu. Najpierw będą musiały o tym zamiarze poinformować, dając redakcji 24 godziny na odpowiedź. Jeżeli nie rozwieje to wątpliwości platformy, może ona przekazać sprawę odpowiedniemu regulatorowi krajowemu – a ten „niezwłocznie” zdecyduje, czy inkryminowane treści należy usunąć.

Europosłowie chcą w ten sposób zapobiec arbitralnym decyzjom big techów, mogącym ograniczać wolność słowa.

Jednak zgodnie z art. 17 EMFA, żeby korzystać z ochrony, wystarczy zgłosić platformie, że jest się dostawcą usługi medialnej. I to jest słabe ogniwo nowego mechanizmu.

Samooświadczenia

Jak stwierdza dr hab. Mariusz Bidziński, prof. Uniwersytetu SWPS, Wydział Prawa, postanowienia EMFA dotyczące zgłaszania i zatwierdzania dostawców usług medialnych (patrz: ramka) pozostawiają wiele niedomówień i wątpliwości.

– W mojej ocenie mechanizm skonstruowany jest na tyle ogólnie, iż nie możemy w zasadzie mówić o jego szczelności – komentuje Mariusz Bidziński.

Adwokat Adrianna Gumowska zwraca uwagę, że Facebook, TikTok i inne bardzo duże platformy (obecnie jest ich 17) będą w istocie bazować wyłącznie na oświadczeniach dostawców usług medialnych. – Pytaniem kluczowym jest, w jakich okolicznościach VLOP może powziąć wątpliwości co do charakteru oświadczenia – wskazuje Adrianna Gumowska, podkreślając, że rozporządzenie nie nakłada na platformy obowiązku weryfikacji oświadczeń. – Wobec tego to od polityki danej platformy będzie zależeć, czy i jak szczegółowo będą weryfikowane składane oświadczenia. Daje to przestrzeń na przyznawanie statusu zatwierdzonego dostawcy usług medialnych podmiotom niespełniającym określonych wymagań – stwierdza prawniczka.

Także prof. Bidziński wskazuje, że koncepcja „samooświadczenia” poskutkuje niekontrolowanym wzrostem podmiotów medialnych niepodlegających de fato żadnej kontroli albo działających w złej wierze.

Przez 24 godziny lub dłużej ich wpisów nie będzie można usunąć. – W publikacjach internetowych, w szczególności umieszczanych na bardzo dużych platformach, 24 godziny to wieczność. Liczba odbiorców, którzy mogą zapoznać się z treścią w ciągu kilku minut, kilku godzin od jej publikacji, jest ogromna. Dotyczy to zwłaszcza treści o kontrowersyjnym charakterze – argumentuje Adrianna Gumowska. – Odebranie platformom możliwości niezwłocznego blokowania treści, na przykład do czasu wyjaśnienia wątpliwości z dostawcą usług medialnych, niweluje całkowicie cel wprowadzonej regulacji – uważa.

Kto jest niezależny

Radca prawny Wojciech Szymczak, partner w kancelarii prawnej Media, zaznacza, że PE dodał do EMFA motyw 35a. – Wyraźnie wskazuje on, że „obowiązki dotyczące ograniczeń w zakresie treści nie powinny uniemożliwiać bardzo dużym platformom internetowym zwalczania dezinformacji lub ochrony małoletnich – stwierdza Wojciech Szymczak. W jego ocenie oznacza to, że np. w odniesieniu do materiałów pedofilskich ochrona dzieci powinna przeważać nad 24-godzinnym oknem dla mediów. – Naruszanie przez dostawców usług medialnych warunków korzystania z platformy internetowej może skutkować odebraniem statusu zatwierdzonego dostawcy – dodaje prawnik.

Czy ochrona będzie przysługiwać także mediom finansowanym ze źródeł publicznych?

Dominik Tokarski z kancelarii prawnej Media odpowiada, że EMFA nie wyklucza takich podmiotów z grona dostawców usług medialnych, choć nakłada na nie pewne obowiązki, w tym raportowanie korzyści osiąganych ze źródeł publicznych. – Należy także pamiętać o wymogu niezależności redakcyjnej – podkreśla Dominik Tokarski (patrz: ramka).

Zdaniem Mariusza Bidzińskiego to lakoniczne postanowienie EMFA nie wystarczy jednak do osiągnięcia założonego celu. – Po pierwsze, weryfikowanie niezależności poprzez oświadczenie skutkować może składaniem fałszywych lub niepełnych oświadczeń. Po drugie, samo wyrażenie „niezależny od instytucji” bez zdefiniowania, w jakim zakresie i jak dalece niezależny, budzi bardzo duże wątpliwości – wylicza prof. Bidziński. Jego zdaniem jedynie doprecyzowanie przesłanek weryfikacyjnych może dać szansę na realizację celów i intencji aktu o wolności mediów.

Dobre intencje

Prawnicy z kancelarii prawnej Media wskazują, że do uszczelnienia systemu mogłyby się przyczynić czuwające nad platformami organy krajowe – po wypracowaniu odpowiedniego modelu współdziałania. EMFA przewiduje też coroczny dialog między platformami, mediami a społeczeństwem obywatelskim. – Takie działania mogą również przyczynić się do ukształtowania dobrych praktyk w stosowaniu rozporządzenia – uważa Wojciech Szymczak.

Adrianna Gumowska zaznacza, że sama idea przyznania mediom prawa do ustosunkowania się do ograniczania treści jest jak najbardziej słuszna. – Możliwość blokowania treści daje platformom ogromną władzę i w sposób oczywisty może stanowić pole do nadużyć – stwierdza prawniczka. Proponuje odwrócić kolejność procedury. – Platforma mogłaby zablokować daną treść, przy jednoczesnym obowiązku niezwłocznego przekazania uzasadnienia swojej decyzji dostawcy usług medialnych i umożliwieniu mu zajęcia stanowiska co do przedstawionych argumentów – sugeruje. Powinna też istnieć uproszczona procedura zapewniająca szybkie odblokowanie treści po wyjaśnieniu sprawy.

W obecnym kształcie art. 17 EMFA może się stać narzędziem dezinformacji i w efekcie zaszkodzić mediom. – Brak realnej kontroli nad pseudomediami, samozwańczymi wydawcami i innymi nieuczciwymi podmiotami skutkować będzie destabilizacją informacyjno-medialną – wskazuje prof. Bidziński. Jego zdaniem w dalekiej perspektywie może to wpływać na nastroje społeczne. ©℗

Jak zostać zatwierdzonym dostawcą usług medialnych

Dostawca usług medialnych to osoba fizyczna lub prawna, która świadczy usługę medialną i ponosi odpowiedzialność redakcyjną za wybór treści tej usługi i decyduje o sposobie zestawienia tej treści.

Takie podmioty będą się mogły zgłaszać do bardzo dużych platform internetowych (VLOP), oświadczając m.in., że:

■ są redakcyjnie niezależne od instytucji, organów, urzędów i agencji Unii, od państw członkowskich, partii politycznych i od państw trzecich;

■ podlegają wymogom regulacyjnym dotyczącym ponoszenia odpowiedzialności redakcyjnej i nadzoru sprawowanego przez organy krajowe;

■ nie dostarczają treści generowanych przez system sztucznej inteligencji bez poddawania ich nadzorowi człowieka i kontroli redakcyjnej.

Jeśli VLOP przyjmuje złożone oświadczenie, to dany podmiot staje się zatwierdzonym dostawcą usług medialnych.

Ze względu na uzasadnione wątpliwości co do charakteru oświadczenia VLOP może go nie przyjąć. Wtedy sprawę bada odpowiedni organ krajowy – i potwierdza oświadczenie, zatwierdzając dostawcę, albo je unieważnia. ©℗