W ostatnich miesiącach pandemia nie była najgorętszym tematem dyskusji w serwisach społecznościowych. Aż do lipca
W ostatnich miesiącach pandemia nie była najgorętszym tematem dyskusji w serwisach społecznościowych. Aż do lipca
Po dość intensywnym początku roku, od rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego zainteresowanie COVID-19 na internetowych platformach społecznościowych, w portalach informacyjnych, blogach i na forach dyskusyjnych wyraźnie spadło. Według oceny Instytutu Badań Internetu i Mediów Społecznościowych (IBIMS), który przeanalizował polsko języczne wpisy ze słowami „koronawirus” i „COVID-19”, jak na tak medialny temat treści było „stosunkowo niewiele”.
Z badania IBIMS wynika, że w styczniu tego roku zdarzały się dni, gdy liczba wzmianek dotyczących koronawirusa wyraźnie przekraczała 100 tys. Na początku lutego maksimum to było 90 tys., a w połowie tego miesiąca - ok. 40 tys. Po wybuchu wojny intensywność dyskusji o COVID-19 spadła do kilkunastu, co najwyżej 20 tys. wzmianek dziennie. W maju i czerwcu było to już tylko ok. 10 tys.
Zmiany w poziomie zainteresowania tą tematyką odpowiadają więc trendowi spadkowemu, jeśli chodzi o liczbę nowych zakażeń. IBIMS w swoim raporcie wskazuje, że obawa przed wirusem, która od lutego zauważalnie spadała, wróciła na pewien czas w kwietniu „w związku ze znacznym napływem uchodźców z Ukrainy” oraz doniesieniami o ich niskim poziomie wyszczepienia.
Instytut przeanalizował ponad 5,5 mln wpisów umieszczonych w sieci od 1 stycznia do 5 lipca tego roku - w ujęciu zarówno statystycznym, jak i jakościowym. Badaniu poddano także nastawienie internautów oraz stany emocjonalne widoczne w ich wypowiedziach. Wśród analizowanych materiałów było też ponad 304 tys. publikacji redakcyjnych z mediów ogólnopolskich i regionalnych.
Głównym miejscem covidowych dyskusji był Facebook. Raport IBIMS stwierdza również, że wpisy na temat koronawirusa częściej umieszczają w internecie mężczyźni niż kobiety. Różnica między aktywnością obu płci była szczególnie wyraźna w styczniu, gdy toczyły się najbardziej ożywione dyskusje na ten temat.
Brylował w nich szczególnie Grzegorz Braun - reżyser, scenarzysta i poseł Konfederacji - aktywny na Facebooku. Jego posty o COVID-19, których od początku roku do lipca umieścił na tej platformie 154, wywołały prawie 432 tys. interakcji (polubień, komentarzy, udostępnień). Braun o 130 tys. interakcji przebił oficjalny profil Ministerstwa Zdrowia, choć było ono prawie trzy razy aktywniejsze w umieszczaniu wpisów. Pozostałe miejsca w pierwszej „10” zajęły facebookowe profile mediów informacyjnych (TVN24, „Gazeta Wyborcza”, Polsatnews.pl i inne). Jak wskazuje raport IBIMS, podwyższonym zainteresowaniem cieszyły się w takich dyskusjach głosy „koronasceptyków”.
Przy poruszaniu tematu koronawirusa dominował strach. Dla różnych grup miał on różne oblicza. Z jednej strony zwolennicy teorii spiskowych bali się powikłań po szczepieniach i „tajemniczych sił rządzących światem”. Z drugiej strony internauci uważający się za racjonalnych i czerpiący informacje z mediów głównego nurtu bali się m.in. wzrostu liczby zachorowań, paraliżu kraju i „koronasceptyków”.
Jak podkreślają analitycy IBIMS, strach budził też stan służby zdrowia - obawiano się, czy podoła w razie nawrotu pandemii. „Strach jest emocją, na której z powodzeniem mogą żerować środowiska antyszczepionkowe i negujące istnienie wirusa czy epidemii” - czytamy w raporcie. Mogą się nim też posługiwać prokremlowscy propagandyści, tym bardziej że narracje antyszczepionkowe i prorosyjskie często idą w parze. „Epidemia COVID-19 zarówno w analizowanym okresie, jak i wcześniej, była obszarem wzmożonych działań hybrydowych, a udział w tych działaniach brali często autorzy o nastawieniu prokremlowskim i uderzającym również w Ukrainę od momentu rozpoczęcia inwazji” - stwierdza IBIMS.
Poziom nastojów pozytywnych wzrósł, gdy w połowie maja rząd zniósł stan epidemii w Polsce, zastępując go łagodniejszym stanem zagrożenia epidemicznego.
Nagły zwrot w przeciwną stronę nastąpił jednak w pierwszych dniach lipca. Internetowe dyskusje o koronawirusie znów zaczęły się nasilać, wzrosło też uczucie strachu. Zdaniem analityków instytutu przyczyniły się do tego coraz częstsze informacje o wzrostach zachorowań w różnych krajach i przewidywania nadejścia kolejnej fali pandemii. „Dało się odczuć również zmęczenie ludzi tym tematem” - zauważa IBIMS.
Przy czym ten trend dopiero się zaczyna. Dobowa liczba nowych zakażeń po raz pierwszy od kwietnia przekroczyła 1 tys. przypadków (5 lipca). Następnego dnia była trochę niższa, ale przez kolejne trzy znów wyniosła ponad 1 tys. Po weekendowym uspokojeniu wczoraj resort zdrowia poinformował zaś o wykryciu ponad 2 tys. nowych przypadków koronawirusa.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama