Warszawskie Radio AK „Jutrzenka” naruszyło ustawę o radiofonii i telewizji – uznał regulator rynku mediów. Teraz prowadzi postępowanie w sprawie ukarania nadawcy.

Na antenie stołecznej rozgłośni prowadzący przekonywali m.in., że Rosjanie tylko reagują na ukraińskie prowokacje i bronią bezpieczeństwa Ukrainy. Po interwencji DGP sprawą zajęła się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Stwierdziła, że „poprzez wyemitowanie przekazów propagujących działania sprzeczne z polską racją stanu” radio naruszyło ustawę o radiofonii i telewizji.
– Przewodniczący KRRiT wszczął postępowanie w sprawie ukarania nadawcy programu Radio Jutrzenka karą finansową – informuje nas Anna Szydłowska-Żurawska, dyrektor Departamentu Prezydialnego KRRiT. Wysokość kary nie jest jeszcze znana. Ustalając ją, regulator uwzględni m.in. zakres i stopień szkodliwości naruszenia, dotychczasową działalność nadawcy oraz jego możliwości finansowe.
Chodzi o audycję wyemitowaną 15 marca w godz. 20.30–21, o której pisaliśmy w DGP 17 marca. Para prowadzących przekonywała w niej, że tylko podaje „informacje z dwóch stron”, pozostawiając ich ocenę słuchaczom. Na antenie znalazły się m.in. cytaty wypowiedzi ambasadora Rosji przy ONZ na temat Ukrainy, reemitowane z innego programu. Można było usłyszeć, że po ukraińskiej prowokacji Rosjanie musieli bronić elektrowni, a dzięki ich działaniom zagwarantowano bezpieczeństwo.
Radio – pełna nazwa to Polskie Radio Armii Krajowej „Jutrzenka” im. gen. „Grota” Stefana Roweckiego – założył Andrzej Cielecki, powstaniec warszawski z batalionu „Zośka”. W 2001 r. otrzymał od Krajowej Rady koncesję jako nadawca społeczny – a więc bez opłat, ale i bez prawa emisji reklam. Obecnie rozgłośnię prowadzi wdowa po nim, Elżbieta Cielecka.
W marcu, po emisji propagandowej audycji, Cielecka w rozmowie z DGP początkowo sugerowała, że być może program puszczono przez przypadek. Dodała jednak, że „nie wiadomo, jaka jest ta prawda” o wojnie w Ukrainie. Z kolei ówczesny prezes zarządu rozgłośni Paweł Badzio po naszym artykule odszedł ze stanowiska.
Wydał wtedy oświadczenie, w którym przekonywał, że fragmenty audycji z tezami dotyczącymi Ukrainy zostały reemitowane w wyniku redakcyjnego niedopatrzenia. „Cały zespół radia nie zgadza się z tymi tezami. Uważamy, że powielane, mogą być bronią informacyjną wykorzystywaną przez służby rosyjskie w wojnie z Ukrainą” – podkreślił. Jak zaznaczył, takiego błędu „nie można jednak tolerować”. „A ponieważ właściciel nie gwarantuje mi pełnej kontroli nad stacją, składam swoją rezygnację z funkcji prezesa” – oświadczył Badzio. Poproszony teraz o komentarz, nie odpowiedział.
KRRiT co roku wymierza nadawcom kary finansowe. W 2020 r. wydała 45 takich decyzji na łączną kwotę prawie 285 tys. zł. Niezmiernie rzadko w grę wchodzi jednak program sprzeczny z polską racją stanu (art. 18 ust. 1 ustawy o RTV).
– W ciągu ostatnich lat KRRiT nie nakładała takich kar – informuje nas Teresa Brykczyńska, rzeczniczka Krajowej Rady. Wyjątkiem może być decyzja z maja 2008 r. dotycząca odcinka talk-show TVN pt. „Kuba Wojewódzki”, w którym znieważono polską flagę, wkładając ją w psie odchody. To również był art. 18 ust. 1. – Ale w tej decyzji nacisk był położony na znieważanie symboli narodowych, a nie rację stanu – podkreśla Brykczyńska.
Z kolei gdy w grudniu 2017 r. KRRiT nałożyła prawie 1,5 mln zł kary na TVN24 za sposób relacjonowania wydarzeń w Sejmie rok wcześniej (tzw. pucz), to podstawa obejmowała też ust. 3 o sprzyjaniu zachowaniom zagrażającym zdrowiu lub bezpieczeństwu – a karę ostatecznie unieważniono.