Rozszerzenie listy ważnych wydarzeń, które powinny być transmitowane bez opłat w ogólnodostępnych kanałach, jest ukłonem w stronę polskich kibiców. Ale zarazem powodem do niezadowolenia dla nadawców
ikona lupy />
Telewizja Polsat i Cyfrowy Polsat, opiniując projekt, stwierdziły, że przyjęta ostatecznie lista wydarzeń jest zdecydowanie zbyt szeroka. / ShutterStock
Zgodnie z art. 20b ust. 1 ustawy o radiofonii i telewizji (Dz.U. z 2011 r. nr 43, poz. 226 ze zm.) nadawca programu telewizyjnego może emitować bezpośrednią transmisję z wydarzenia o zasadniczym znaczeniu społecznym tylko w programie ogólnokrajowym. I nie pobierając za to żadnych opłat. Nadawcy nieposiadający takich możliwości lub chęci, a chcący transmitować dane wydarzenie, powinni zadbać o to, aby ktoś inny wypełnił ustawowy wymóg (co w praktyce oznacza równoczesną transmisję na dwóch kanałach).
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji doszła do wniosku, że ustawowa lista (patrz ramka) jest zbyt skromna, przez co telewidzowie mieli ograniczony dostęp między innymi do występu polskich siatkarzy na mistrzostwach świata. Dlatego 17 listopada przyjęła rozporządzenie w sprawie listy ważnych wydarzeń. Zgodnie z art. 20b ust. 3 ustawy o radiofonii i telewizji KRRiT ma prawo wykaz istotnych imprez rozszerzyć. Rozporządzenie (Dz.U. z 2014 r. poz. 1705) zostało przyjęte przez Komisję Europejską. A to oznacza, że jest ono zgodne z prawem unijnym.
Na dwóch biegunach
Decyzja rady bez wątpienia usatysfakcjonuje telewidzów. Ale nadawcom do gustu nie przypadła.
– Z jednej strony reprezentacja narodowa jest dobrem wspólnym i każdy z kibiców powinien mieć możliwość jej dopingowania – mówi Tomasz Dauerman, radca prawny kierujący Kancelarią Prawa Gospodarczego i Sportowego Dauerman.
– Odgórny nakaz publicznego przekazu wybranych wydarzeń bez wątpienia ogranicza jednak swobodę działania prywatnym przedsiębiorcom, przez co może wymiernie ograniczyć ich zyski – podkreśla.
Telewizja Polsat i Cyfrowy Polsat, opiniując projekt, stwierdziły, że przyjęta ostatecznie lista wydarzeń jest zdecydowanie zbyt szeroka. I doprowadzi do nieuzasadnionej poprawy sytuacji telewizji publicznej.
„Nadawca prywatny, który przy kształtowaniu programu kieruje się z oczywistych względów rachunkiem ekonomicznym, może w takiej sytuacji uznać, że przeprowadzenie transmisji z wydarzenia sportowego będzie dla niego po prostu nieopłacalne” – czytamy w opinii.
Ale TVP także nie czuje się usatysfakcjonowana. Zdaniem jej prezesa Juliusza Brauna wykaz powinien być znacznie szerszy. Znaleźć się w nim powinny m.in. wydarzenia polityczne, religijne, a wśród wydarzeń sportowych na przykład mecze polskich tenisistów na turniejach wielkoszlemowych bądź hokeistów na MŚ.
Nadawcy świadomi
Najwięcej jednak stracić może Eurosport. Raptem kilkanaście dni temu media obiegła informacja, iż począwszy od sezonu 2016/2017 przez kolejne pięć lat Eurosport będzie pokazywał na wyłączność w naszym kraju zawody zimowego Pucharu Świata odbywające się pod egidą Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). W obliczu przyjętego przez KRRiT rozporządzenia i jego zatwierdzenia przez Komisję Europejską możliwe, że nadawca będzie musiał negocjować z telewizją publiczną, rezygnując tym samym z wyłączności – tak aby transmisje z zawodów dostępne były także na ogólnopolskim kanale.
– W tej chwili nie udzielamy żadnych komentarzy w niniejszej sprawie – ucina temat Radek Jaworski, dyrektor działu komunikacji Eurosport Polska.
Katarzyna Twardowska, rzecznik KRRiT, uważa, że nowa regulacja nie jest zmianą zasad w trakcie gry. Wykaz zacznie obowiązywać 4 grudnia 2015 roku, a nadawcy nie powinni czuć się zaskoczeni.
– 12-miesięczne vacatio legis, etap konsultacji oraz wykładnia Komisji Europejskiej wskazują, że nadawcy i właściciele praw mieli wystarczający czas na zapoznanie się z nowymi przepisami – przekonuje Twardowska.
Dodaje, że obiektywne kryteria dotyczące nadawców, którzy mogą ubiegać się o nabycie praw do transmisji wydarzeń z listy, umożliwiają im swobodną konkurencję na rynku. Potwierdziła to także Komisja.
Na inny problem zwraca uwagę mec. Dauerman. Jego zdaniem trudno mówić o długofalowej polityce audiowizualnej, a działania mają charakter doraźny.
– Należy tutaj podzielić opinię Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, którego zdaniem nie jest stosowna zmiana przepisów prawa powszechnie obowiązującego z uwagi na odnoszenie sukcesów przez jednego sportowca w danej dyscyplinie – mówi Tomasz Dauerman.
– Czy przykładowo po ukończeniu kariery przez Justynę Kowalczyk popyt na kobiece biegi narciarskie będzie uzasadniał umieszczenie tego sportu na liście wydarzeń o zasadniczym znaczeniu społecznym? – pyta retorycznie.