Drogi Twitterze, piszę do Ciebie, bo mam dysonans poznawczy. Na Ukrainie zaczął się dwunasty dzień wojny, a na Twojej platformie wciąż działa oficjalne konto prezydenta Rosji, który ją wywołał.

Dlaczego? W odpowiedzi na moje zgłoszenie piszesz, że Kreml „nie narusza naszych zasad dotyczących bezpieczeństwa”.
To zapewne pomyłka, przeoczenie, masz ręce pełne roboty i nie zrozumiałeś, co ten użytkownik wyprawia.
Z pozoru owszem, wygląda to niewinnie. Prezydent odbył wideo konferencję, złożył gratulacje, rozmawiał przez telefon… Nie daj się jednak nabrać, drogi Twitterze. Spójrz, co się kryje pod wrzucanymi przez Kreml linkami. Znajdziesz np. przemówienie, jakie Władimir Putin wygłosił, rozpoczynając wojnę. Napadł na Ukrainę w samoobronie, aby ją „zdemilitaryzować i zdenazyfikować”. A kto próbuje stanąć nam na drodze – ostrzegł – spotka się z natychmiastową reakcją Rosji, „konsekwencje będą takie, jakich nie widzieliście w całej swojej historii”.
Podobne treści kryją się za wszystkimi tweetami Kremla. Na przykład w piątek Putin spotykał się ze swoją Radą Bezpieczeństwa i mówił, że dla „ochrony naszego narodu na Donbasie i zapewnienia bezpieczeństwa naszej ojczyzny rosyjscy żołnierze i oficerowie działają odważnie, jak prawdziwi bohaterowie” i nawet ranni pozostają na pozycjach, poświęcając się, „by ratować innych żołnierzy i cywilów”.
Co w praktyce oznacza, że bombardują ukraińskie domy, szpitale, szkoły i elektrownię atomową, a w zdobytych miejscowościach strzelają do cywilów, w tym dzieci.
Przecież umiesz czytać między wierszami, drogi Twitterze. Przekonałeś nas o tym w styczniu 2021 r., kiedy na stałe zawiesiłeś konto kończącego kadencję prezydenta USA Donalda Trumpa „ze względu na ryzyko dalszego podżegania do przemocy”.
A co on takiego napisał? Że głosujący na niego „Amerykańscy Patrioci” będą jeszcze „mieli WIELKI GŁOS w przyszłości” i nie będą lekceważeni ani traktowani niesprawiedliwie. W drugim tweecie dodał, że nie pójdzie na inaugurację Joego Bidena. Dopatrzyłeś się w tych wpisach „gloryfikacji przemocy”, bo – jak wyjaśniałeś – w kraju panowało napięcie i dwa dni wcześniej zwolennicy Trumpa szturmowali Kapitol. „Powyższe tweety prawdopodobnie zainspirują innych do powtórzenia aktów przemocy” – stwierdziłeś, biorąc pod uwagę kontekst wypowiedzi prezydenta i to, „w jaki sposób są odbierane i interpretowane na Twitterze i poza nim”.
Kontekst rosyjskiej agresji na Ukrainę to jak szturm na Kapitol razy milion. „Możliwe, że popełniliśmy błąd” – zastrzegasz w informacji o pozostawieniu imperium zła w swoim serwisie. I dodajesz, że mogę Kreml zablokować. „Nie będzie mógł wysyłać do Ciebie wiadomości” – pocieszasz.
Ale będzie mógł wysyłać rakiety na Ukrainę. I czołgi. I sołdatów kontynuujących czerwonoarmijną tradycję gwałtów na „wyzwalanej” ludności. I nadal się tym chełpić.
Czy to naprawdę nie narusza Twoich zasad? Skasuj Putina. Albo przywróć Trumpa. Ale mierz jedną miarą.