Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jan Dworak żałuje, że prywatne rozgłośnie nie włączyły się do procesu cyfryzacji. Miały one argumentować swoją decyzję tym, że ta technologia może okazać się ślepym zaułkiem. Tradycyjnie rozumiane radio może w przyszłości przegrać z radiem odbieranym przez internet. Tymczasem nigdzie się tak nie stało i zdaniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w najbliższym czasie nie należy się tego spodziewać.
Jan Dworak liczy na to, że komercyjne rozgłośnie dołączą wkrótce do procesu cyfryzacji. Szczególnie, że nowa technologia oznacza większą dostępność rozgłośni, zwłaszcza na prowincji. Są miejsca, gdzie dociera tylko kilka programów radiowych. Cyfryzacja może oznaczać zwiększenie oferty do kilkudziesięciu.
Szef Rady Radiofonii powiedział, że cyfryzacja radia następuje tak późno, ponieważ istniały przeszkody technologiczne. W Europie już wcześniej testowano technologię DAB. Jednak nie zdała ona egzaminu. Tak na przykład było na Wyspach, gdzie cyfryzacja wprowadzana jest od kilkunastu lat. Jednak tam trzeba było przerzucić się na system DAB+, który właśnie jest wprowadzany w Polsce. Ta technologia z powodzeniem działa od dwóch lat u naszych zachodnich sąsiadów.
Na razie nie ma - tak jak w przypadku telewizji - planów wyłączenia sygnału analogowego. Rada uważa, że byłoby to zbyt kosztowne dla Polaków. W przeciętnym polskim domu jest po kilka radioodbiorników, a najtańsze urządzenie cyfrowe kosztuje około 100 złotych. Nikt nie chce zmuszać obywateli do takiego wydatku. Dlatego na razie Polskie Radio będzie nadawać w dwóch systemach: analogowym i cyfrowym. Proces radiowej cyfryzacji całego terenu kraju ma potrwać siedem lat. Ewentualną decyzję o wyłączeniu sygnału analogowego podejmą w przyszłości parlamentarzyści.