Dekoncentracja mediów nie wychodzi poza etap tematu medialnego – mówi Piotr Korycki, prezes TVN Discovery Polska.
Netflix ma w Polsce ok. 800 tys. subskrybentów. Jest poważnym zagrożeniem dla tradycyjnej telewizji?
Nie do końca. Netflix też ma swoje problemy: z raportów giełdowych wiemy, że spada tempo przyrostu subskrybentów, niedługo pojawią się nowi mocni konkurenci, a Disney i Warner stopniowo wycofują z tej platformy swoje produkcje. A telewizja, wbrew temu co się uważa, nie traci uwagi widzów: w I półroczu Polacy poświęcili na jej oglądanie średnio 4 godziny i 20 minut, tak jak rok temu.
Oglądamy Netflixa, HBO GO i inne serwisy w sieci i mamy czas na telewizję?
Multiscreening, multizadaniowość, takie czasy. Oglądając telewizję, zerkamy równocześnie na komórkę i mamy otwartego laptopa. Te same minuty zalicza się więc na poczet różnych sposobów odbioru treści. Mimo rosnącej popularności płatne platformy streamingowe nie są traktowane przez użytkowników jako alternatywa dla tradycyjnej telewizji, a raczej jako jej uzupełnienie. Bo telewizja wciąż produkuje atrakcyjne programy, jest ich coraz więcej.
Dla wielu osób jest też rodzajem domownika albo ognia w kominku. I ułatwia podjęcie decyzji, co oglądać. Internetowych serwisów wideo jest coraz więcej, a to oznacza rozproszenie treści. Musimy wybrać serwis, potem znaleźć w nim coś ciekawego. Zdarza się, że po kilku minutach wychodzimy z niczym. Człowiek, który wraca zmęczony z pracy, nie chce się zastanawiać ani długo szukać. W telewizji, skacząc po kanałach, łatwiej coś wybrać. W tak zaawansowanym technologicznie kraju jak Japonia tradycyjnej telewizji nie powinno być już od lat. A tymczasem to drugi czy trzeci rynek na świecie. Bo telewizja liniowa ma inną funkcję niż tylko nadawanie kolejnego odcinka serialu. Ona towarzyszy ludziom.
Jak się zmienił charakter biznesu telewizyjnego?
Jesteśmy obecni na wszystkich platformach dostępu. TVN Discovery to dziś sześć do siedmiu biznesów pod jednym dachem. Pierwszy to duża stacja naziemna TVN. Drugi – mniejsze kanały naziemne. Tu mamy innych widzów, inną skalę działalności, stacje bardziej ukierunkowane tematycznie, ale bezpłatne dla widza. Trzeci to kanały satelitarno-kablowe, płatne. Kolejny to organizacja newsowa produkująca na potrzeby „Faktów”, TVN24 i TVN24 BiS oraz serwisu TVN24.pl.
Programy na jesień kosztowały więcej niż rok temu?
Tak, koszty produkcji wideo rosną. To rynek w 70 proc. oparty na ludzkiej kreatywności i talentach, a wynagrodzenia w Polsce są coraz wyższe. Nasz piąty biznes to produkty digital – m.in. internetowy serwis wideo Player z 5 mln użytkowników miesięcznie i TVN24 GO.
W lipcu według Gemiusa/PBI serwis Player.pl miał 2,2 mln realnych użytkowników, a Netflix.com 3,5 mln.
Lipiec to w bezpłatnej części Playera jeden z niewielu miesięcy bez większej ilości premier. Przez znaczną cześć roku liczba użytkowników modelu bezpłatnego utrzymuje się na poziomie 4–5 mln użytkowników.
A ile opłaca abonament?
W momentach piku, związanych np. z wprowadzaniem popularnych seriali, ich liczba oscyluje wokół 200 tys. W I półroczu br. liczba subskrypcji wzrosła ponad dwukrotnie w porównaniu do analogicznego okresu ub.r. Głównie dzięki trafnemu doborowi seriali – „Chyłka”, „Pod powierzchnią”, codzienne „Zakochani po uszy” czy programowi „Big Brother”. Ten reality show był w poprzednim sezonie podstawą rewolucji w kanale TVN Siedem, w który zainwestowaliśmy, żeby dołączył do wielkiej czwórki. Gdy na początku roku zaprezentowaliśmy plany na wiosnę, zadzwonił do mnie jeden z największych producentów w kraju. „Popłynęliście. To się nie uda”. Ale było warto: Siódemka urosła w grupie komercyjnej 16–49 o 30 proc.
Seriale w sieci zarabiają?
Nie produkujemy seriali wyłącznie do sieci, nadal trafiają na anteny kanałów telewizyjnych, gdzie zarabiają z reklam. Sprzedajemy je też za granicę. „Prawo Agaty” i „Diagnoza” zyskały dużą popularność np. w Turcji. Tam są emitowane seriale mające nawet dwugodzinne odcinki, takie codzienne filmy. I okazuje się, że polskie 44-minutowe produkcje się przebiły. Dla nas liczą się wpływy ze wszystkich źródeł.
Internet to ich znacząca część czy chodzi raczej o budowanie tam pozycji?
Znacząca. Inaczej nie zajmowalibyśmy się tym. Nie wierzę w budowanie pozycji, jeśli nie oznacza to zyskownej działalności.
Szósty biznes?
Dom brokerski. Sprzedajemy czas reklamowy naszych stacji telewizyjnych, a także kanałów, m.in. Viacomu, Foxa, Disneya i TV Puls. Jesteśmy też jednym z największych w Polsce producentów i koproducentów filmów kinowych. Zaczynaliśmy od tytułów komercyjnych – „Kochaj i tańcz”, „Listy do M.” – później poszliśmy w filmy trudniejsze komercyjnie, jak „Człowiek z magicznym pudełkiem”, „Twarz” czy aktualnie produkowane „Magnezja” i „Hejter”. Kina co roku biją rekordy frekwencji, zapotrzebowanie na dobre filmy mają też widzowie telewizyjni i odbiorcy Playera. To jeden z najszybciej rosnących obszarów rynku rozrywki. Mamy więc siedem biznesów pod jednym dachem. A do tego jesteśmy największą częścią globalnej organizacji – Discovery. Nie pamiętam lepszych czasów, a jestem z TVN od 16 lat.
Chcecie sprzedać TVN24?
Doprawdy? Takie sondujące informacje mogą wypuszczać na rynek potencjalni nabywcy. Ale TVN24 nie jest na sprzedaż.
A co, jak PiS znów wygra wybory?
A dlaczego coś ma się zmienić? Rolą telewizji informacyjnej jest rzetelne pokazywanie rzeczywistości. I dalej będziemy to robić.
Emitujecie znienawidzony przez partię rządzącą program informacyjny.
Trudno mi komentować, czy ktoś czegoś nienawidzi, czy nie. Nadajemy program rzetelny i najczęściej cytowany. Mamy wyśrubowane standardy, jeśli chodzi o przestrzeganie rzetelności i wiarygodności. Jesteśmy liderem oglądalności. Społeczne znaczenie kanału widać szczególnie podczas istotnych wydarzeń, gdy widzowie szukają wiarygodnych informacji.
Nie boi się pan, że w PiS wrócą nawoływania do odebrania koncesji TVN24? Ta wygasa w 2021 r., więc będziecie musieli złożyć wniosek o przedłużenie. Co, jeśli KRRiT powie: nie?
Ale dlaczego, za co?
Nie wiem, może znowu będziecie wspierać jakiś pucz. Jak w 2016 r. relacjonowaliście okupowanie mównicy w Sejmie i wydarzenia przed jego siedzibą, KRRiT nałożyła na was karę 1,5 mln zł. Uznała, że propagowaliście „działania sprzeczne z prawem i sprzyjające zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”. Dlaczego KRRiT uchyliła tę decyzję?
To pytanie nie do mnie. Powtórzę – my zawsze będziemy relacjonować wszystkie ważne i trudne wydarzenia.
Newsy są drogie w produkcji. Zarabiacie na nich jeszcze?
Z TVN24, „Faktami”, TVNBiS oraz informacyjnymi platformami internetowymi jesteśmy liderem na rynku newsów. To rentowny biznes.
A jak pan wyjaśnia amerykańskim właścicielom cyklicznie powracające u nas hasła dekoncentracji vel repolonizacji mediów?
To wraca, ale nie wychodzi poza etap tematu medialnego. Nie widzieliśmy projektu takich przepisów.