PISF podpisał pierwszą umowę na zwrot części kosztów produkcji filmu. Powoli, ale mechanizm zachęt zaczyna działać.
Za pomocą wprowadzonego w tym roku systemu refinansowania filmów i seriali resort kultury chce zwiększyć obroty krajowej kinematografii. Obecnie wartość tego rynku przekracza 200 mln zł rocznie. Ministerstwo szacuje, że dzięki wsparciu z budżetu wartość produkcji audiowizualnej powinna w najbliższych latach wzrosnąć do 480 mln zł. Złożą się na to zarówno większe przychody z polskich produkcji, jak i współpraca z zagranicznymi filmowcami, których zachęty filmowe mają ściągnąć nad Wisłę.
Na efekty działania nowego mechanizmu trzeba będzie jednak poczekać wiele miesięcy, bo działa on bardzo wolno. Choć ustawa o finansowym wspieraniu produkcji audiowizualnej weszła w życie w lutym, Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF) dopiero teraz podpisał z producentem pierwszą umowę o refinansowanie.
System zachęt działa na zasadzie „cash rebate”, czyli zwrotu części poniesionych kosztów. Maksymalnie można dostać refundację 30 proc. poniesionych w Polsce kosztów kwalifikowanych, czyli ujętych w katalogu resortu kultury. Pieniądze pochodzą z budżetu państwa i co roku będzie to co najmniej 100 mln zł. Ustawowe maksimum na ten rok wynosi 210,7 mln zł, w kolejnych latach poprzeczka ma stopniowo rosnąć – aż do 265,8 mln zł w roku 2027. Środki rozdziela PISF. Na jedną produkcję można dostać do 15 mln zł. Jeśli filmowiec wnioskuje o pieniądze dla kilku swoich projektów w roku, łącznie otrzyma najwyżej 20 mln zł.
Refinansowane są filmy fabularne, animowane, dokumentalne i seriale. Z zachęt może skorzystać każda spełniająca ustawowe kryteria produkcja – niezależnie od tego, czy jej scenariusz podoba się władzom instytutu, czy nie.
Producenci zaczęli aplikować o fundusze już zimą. Debiut nowego systemu nie był jednak udany: pierwszy wniosek PISF rozpatrzył pod koniec marca i odrzucił jako źle wypełniony. Później podobny los spotkał kolejne aplikacje. Jak mówią filmowcy, diabeł tkwi w szczegółach. Starając się o refinansowanie, trzeba złożyć wiele dokumentów i nawet niewielkie uchybienie w jednym z nich powoduje, że wniosek odpada i trzeba go składać na nowo.
Potwierdza to PISF. Rzeczniczka instytutu Monika Piętas-Kurek podkreśla, że system zachęt nie dopuszcza uznaniowości. – Ten automatyzm daje gwarancje, ale równocześnie wymaga od producentów przekazywania dokumentów przygotowanych zgodnie z ustawą. Nie daje możliwości interpretacji albo uzupełnienia wniosku – wyjaśnia. Żeby oswoić filmowców z nową procedurą, PISF przeprowadził w maju trzy szkolenia, w których uczestniczyło ok. 70 producentów.
Pierwszy odrzucony wniosek wrócił po ponad dwóch miesiącach jako pierwsza podpisana umowa: firma producencka TFP dostanie 1,18 mln zł na familijny film fantasy „Czarny młyn”, kręcony na podstawie książki Marcina Szczygielskiego. Ponadto zgodę na refinansowanie ma już Opus TV – 3,1 mln zł na serial „Ultraviolet 2”. W kolejce czeka 18 kolejnych projektów. Filmowcy wypełniają nowe wnioski, ale sądzą, że na wzrost produkcji w Polsce trzeba będzie jeszcze poczekać. Prawdziwym przełomem będzie nie pierwsza umowa, lecz pierwsze złotówki z „cash rebate” na koncie producenta. A te PISF przeleje dopiero wtedy, gdy producent przedstawi rozliczenie poniesionych kosztów, a Instytut je zaakceptuje. Produkcję filmową wspiera większość krajów europejskich. Także naszej części kontynentu: Czechy przeznaczają na to rocznie równowartość 138 mln zł, a Węgry – 257 mln zł.