"W tej chwili, uwzględniając sytuację, która powstała z abonamentem przez wiele ostatnich lat, w gruncie rzeczy najlepszym rozwiązaniem byłoby finansowanie budżetowe. Tak, aby media publiczne otrzymywały pieniądze wprost z budżetu. Oczywiście są to również pieniądze z podatków, bo budżet państwa nie ma innych pieniędzy. Tak byłoby chyba najprościej i najbardziej zrozumiale dla obywateli. W tej chwili jest trochę zamieszania, poczucia niesprawiedliwości i chyba nie odbuduje się systemu finansowania wprost przez obywateli" - powiedział Czabański odpowiadając na pytania dziennikarzy.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości nie rozstrzygnął, czy to finansowanie mediów z budżetu będzie możliwe od przyszłego, czy od kolejnego roku.
"Myślę jednak, że tak się skończy. Na ile w ogóle realne są różne rzeczy w polityce, to takie finansowanie od roku 2020, o którym dziś mówiłem, jest w miarę realne. Na pewno jest to zdecydowanie realniejsze niż finansowanie od roku 2019. Z mojego punktu widzenia najważniejsze jest to, że są zapewnione duże pieniądze dla mediów publicznych. Czy to jest z tytułu rekompensaty czy innych tytułów - to dla mnie mniej istotne. Ważniejsze jest to, że media publiczne mają od ubiegłego roku solidniejszy fundament finansowy i mogą się rozwijać" - wskazał Czabański.
W trakcie spotkania z mieszkańcami okręgu wyborczego, w którym uzyskał mandat poselski, przewodniczący RMN podkreślił, że wprowadzając nowy system finansowania mediów publicznych, trzeba będzie uwzględnić także dwie bardzo ważne kwestie - wynagrodzenia "w jakiś sposób" obywateli do tej pory uczciwie płacących abonament oraz rozwiązanie problemu kar nałożonych na tych, którzy go nie płacili.
Czabański odniósł się także do słów byłego premiera Donalda Tuska, który sugerował obywatelom, żeby nie płacili abonamentu RTV.
"Byłem w tych czasach prezesem Polskiego Radia. Napisałem list otwarty do Donalda Tuska, w którym wezwałem, żeby się z tego wycofał, ponieważ zniszczy system abonamentowy finansowania mediów publicznych w Polsce, a jeżeli jest to z jego strony działanie celowe, to wyraziłem nadzieję, że kiedyś trafi za to przed Trybunał Stanu. To było bowiem niszczenie dobra wspólnego. On się nie wycofał, a ja po roku przestałem być prezesem Polskiego Radia. On premierem był dalej. Nie płacono abonamentu. Było to działanie świadome" - ocenił Czabański.
Wyraził przekonanie, że jeszcze gdy nie było Platformy Obywatelskiej, a Tusk i jego współpracownicy związani byli z Kongresem Liberalno-Demokratycznym, to już wtedy z tego środowiska politycznego wypływały sygnały o potrzebie likwidacji mediów publicznych. "Albo częściowe sprywatyzowanie, a reszta, która się nie opłaca (powinna być) finansowo zlikwidowana albo przynajmniej bardzo osłabione finansowo media publiczne, żeby były marginesem na rynku medialnym. Konsekwentnie to realizowali, w tym sensie byli konsekwentni, więc nie wierzę w tej sprawie w przypadek. Było to działanie zamierzone - niestety skuteczne" - mówił Czabański.
"Jeżeli chodzi o dekoncentrację mediów i tzw. krzyżową dekoncentrację, żeby nie było sytuacji, kiedy właściciel stacji telewizyjnej na danym obszarze ma również pozycję dominującą na rynku rozgłośni radiowych czy prasowym - to wiem, że są prowadzone prace przygotowawcze do takiej dekoncentracji w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji politycznej. Czy to jest kwestia tej kadencji parlamentu czy przyszłej? Trudno mi w tym momencie rozstrzygnąć" - powiedział Czabański w rozmowie z dziennikarzami.