Z informacji, do których dotarł DGP, wynika, że na początku stycznia br. etaty na stanowisku dyrektora lub zastępcy dyrektora w Telewizji Polskiej miało 86 osób. Te dane potwierdziło nam biuro prasowe telewizji. To o 17 więcej, niż Jacek Kurski zastał w TVP, gdy objął prezesurę na początku stycznia 2016 r. Dyrektorów było wtedy w telewizji 38, a zastępców 31. W ciągu dwóch lat liczba szefów wzrosła o blisko jedną czwartą, odpowiednio do 45 dyrektorów i 41 zastępców. Więcej jest także kierowników, chociaż tu wzrost jest minimalny: ze 170 w styczniu 2016 r. do 173 w styczniu 2018 r. Trzykrotnie zwiększyła się za to liczba doradców: Janusz Daszczyński, poprzednik Jacka Kurskiego, miał ich trzech. Teraz jest dziewięciu.
Najnowszym dyrektorem w TVP zostanie Piotr Lichota – w czwartek, 25 lutego, Rada Mediów Narodowych ma rozpatrzyć wniosek zarządu TVP o powołanie go na stanowisko szefa oddziału telewizji w woj. zachodniopomorskim. Decyzja najprawdopodobniej będzie pozytywna: Lichota pełni już obowiązki dyrektora TVP 3 Szczecin od końca października 2017 r. – zastąpił wtedy zmarłą Marię Bartczak. Nie jest też nową osobą w TVP. Latem 2016 r. Jacek Kurski zatrudnił go jako dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, która nadzoruje wszystkie programy informacyjne TVP, z „Wiadomościami” na czele, oraz kanał TVP Info. Lichota przetrwał na tym stanowisku do kwietnia 2017 r. Dyrektorem w Szczecinie był już wcześniej – w latach 2006–2011.
Ostatnią nominacją na doradcę zarządu TVP był powrót Wojciecha Hoflika w grudniu 2017 r. Powrót, bo do września 2016 r. Hoflik był w dyrektorem Agencji Produkcji Telewizyjnej i Filmowej. Kurski po przyjściu do telewizji powierzył mu m.in. zadanie tworzenia Agencji Kreacji Filmów i Seriali, ale później poświęcił go, by zwiększyć swoje szanse w konkursie na prezesa TVP prowadzonym przez Radę Mediów Narodowych, bo Hoflik nie podobał się w tych kręgach PiS, które decydowały o wyborze. Wcześniej doradcą została Marzena Paczuska, pozornie awansując we wrześniu 2017 r. ze stanowiska kierownika „Wiadomości”. Pozornie, bo w tym programie miała większą władzę niż teraz, gdy formalnie jej zadaniem jest monitorowanie nieistniejącego, anglojęzycznego kanału informacyjnego TVP.
Liczby dyrektorów telewizji publicznej nie zmniejszy niedawna rezygnacja Klaudiusza Pobudzina, szefa TAI, bo od razu wyznaczono jego następcę – został nim Jarosław Olechowski. Na razie łączy nowe obowiązki z dotychczasową funkcją kierownika „Wiadomości”.
Mianowanie dyrektorów na miejsce osób, które – dobrowolnie lub nie – rozstały się z telewizją, nie zmienia jednak liczby etatów kierowniczych. W jaki sposób więc przybyło aż 20 dyrektorów? Między innymi dlatego, że nie ze wszystkimi zdjętymi ze stanowisk Jacek Kurski się rozstaje. O tych, których sam ściągnął do TVP, dba nawet po odsunięciu, starając się ich zatrzymać na posadach może mniej eksponowanych, ale zapewniających porównywalne apanaże. Tak było np. z Maciejem Chmielem, który na początku stycznia 2016 r. został dyrektorem TVP 2. Już po kilku miesiącach wyleciał z tego stanowiska – ale nie na bruk. Mianowano go bowiem zastępcą dyrektora biura handlu, gdzie m.in. odpowiada za współpracę z BBC, pozyskiwanie nowych seriali, filmów i innych formatów telewizyjnych. Tropienie podobnych sytuacji utrudnia niezwykle skomplikowana struktura organizacyjna telewizji publicznej.
Wzrost liczby szefów oznacza zwiększenie wydatków na pensje. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że płace dyrektorów w Telewizji Polskiej są mocno zróżnicowane – od ponad 10 tys. zł do 26 tys. zł brutto miesięcznie (bez nagród i premii). Na przykład szefowie oddziałów regionalnych z premiami dostają brutto nie więcej niż kilkanaście tysięcy złotych. Średnio pensja na stanowisku dyrektora lub wicedyrektora w 2016 r. wynosiła w telewizji 18,8 tys. zł brutto (bez nagród). Czyli zwiększenie takich etatów o 17 oznacza w przybliżeniu wydatek rzędu 3,8 mln zł rocznie. Plus dodatkowe koszty dla pracodawcy z tytułu składek. Jeszcze większe były w 2016 r. średnie zarobki doradców zarządu – średnio 19,2 tys. zł miesięcznie, co w przypadku sześciu dodatkowych osób daje 1,4 mln zł rocznie (plus składki i ewentualne nagrody). Natomiast średnia pensja kierownika wyniosła 9,7 tys. zł. Biorąc pod uwagę, że na tym stanowisku przybyły tylko trzy osoby, zwiększenie kosztów w skali roku nie sięga nawet 350 tys. zł. Ale roczny fundusz płac wszystkich 173 kierowników to już 20 mln zł. Około miliona złotych mniej kosztuje 86 dyrektorów. A podsumowując całą kadrę kierowniczą, według średnich wynagrodzeń z 2016 r., otrzymamy ponad 41 mln zł rocznie. Tymczasem TVP nie powinna szastać pieniędzmi: mimo wpompowania w nią w końcu ub.r. 266,5 mln zł z budżetu państwa zamknie miniony rok z wynikiem finansowym zbliżonym do zera.
Jak TVP tłumaczy zwiększenie liczby dyrektorów i innych szefów? Przede wszystkim reformą struktury organizacyjnej. „Część jednostek zaplanowanych w docelowym kształcie struktury została już powołana – przede wszystkim trzy nowe agencje kreacji – co skutkuje przejściowym zwiększeniem stanowisk dyrektorów, zastępców i kierowników redakcji” – informuje DGP biuro prasowe TVP, deklarując, że dublowanie wysokich stanowisk jest przejściowe. „W najgłębiej przekształcanych i likwidowanych jednostkach są 32 stanowiska kierownicze, z których 22 ulegną likwidacji” – stwierdza TVP. 1 kwietnia br. kierowników ma już być nie 174, ale tylko 168. Liczba doradców spadnie do sześciu, dyrektorów ubędzie trzech – zostanie 42, a zastępców będzie 30. TVP podkreśla też, że jeśli chodzi o dyrektorów, niski bilans otwarcia wynika z tego, że „31 grudnia 2015 r. siedmiu dyrektorów kluczowych jednostek organizacyjnych złożyło wypowiedzenia”, a powstałe wakaty trzeba było uzupełnić „dla utrzymania płynności funkcjonowania spółki”.