Zdaniem mec. Mariusza Korpalskiego, reprezentującego w kilku sprawach kredytobiorców, na te orzeczenia mogły mieć wpływ opinie, które w sprawach kredytów frankowych wydały niedawno takie instytucje, jak Rzecznik Finansowy czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W czerwcu br. Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow opublikowała raport, z którego wynikało, że waloryzacja kredytów "walutowych" może być niezgodna z prawem bankowym. Rzecznik przekonywała też w raporcie, że "w poprzednich latach banki osiągały wysokie zyski, oferując szeroko rozumiane walutowe kredyty hipoteczne", a "wiele z takich umów zawierało zapisy, które można uznać za abuzywne (niedozwolone), a nawet nieważne".
W sierpniu po raz pierwszy istotny pogląd w sprawie frankowiczów wydał prezes UOKiK, korzystając z zapisów znowelizowanej ustawy. Dotyczył on sporu konsumentów posiadających kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich z mBankiem. Prezes Urzędu ocenił, że postanowienie umowy określające przesłanki zmiany oprocentowania jest w całości niedozwolone oraz wskazał na możliwe skutki. Podał też m.in., że umowy kredytu mogą zostać uznane za nieważne.
Podczas rozpoczętej w piątek przed łódzkim sądem sprawy małżeństwa frankowiczów przeciwko mBankowi prezes UOKiK po raz pierwszy wyraził z kolei pogląd w indywidualnej sprawie. Był on podobny do sierpniowego - prezes uznał, że klauzule, które nieprecyzyjnie wskazują przesłanki zmiany oprocentowania oraz sposób ustalania wysokości kwoty kredytu hipotecznego waloryzowanego do franka szwajcarskiego i rat kapitałowo-odsetkowych są niedozwolone.
Mec. Mariusz Korpalski przyznaje, że w przeszłości wyroki w procesach frankowiczów były częściej korzystne dla banków. Banki często też korzystały z bankowego tytułu egzekucyjnego, który na mocy ubiegłorocznej ustawy został zniesiony. "Ostatnio można zaobserwować nową tendencję orzeczniczą. Sądy coraz częściej albo zwlekają z wyrokami, albo wydają werdykty korzystne dla kredytobiorców" - zaznacza Korpalski.
Precedensowy wyrok w sprawie frankowej zapadł np. sierpniu br. w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Sprawa dotyczyła umowy kredytu indeksowanego, zawartego z Bankiem Millennium. W pisemnym uzasadnieniu sąd uznał, że umowa kredytowa nie istnieje od początku, gdyż strony nie ustaliły "essentialia negotii" i nakazał zwrot nie tylko nadpłat indeksacyjnych, ale też jednej z rat w całości. Wraz z odsetkami stanowiło to ponad 100 tys. zł.
W wyroku tym sąd uznał też m.in., że umowa kredytu indeksowanego jest umową nienazwaną, a nie typową umową kredytu, o której mowa w prawie bankowym. Jest to zatem umowa o produkt finansowy jedynie zbliżony do kredytu, umowa, w której elementem przedmiotowo istotnym jest indeksacja.
Z kolei Sąd Najwyższy na początku września oddalił skargę kasacyjną mBanku od wyroku Sądu Apelacyjnego w Szczecinie w sprawie pozbawienia wykonalności Bankowego Tytułu Egzekucyjnego. Pozwany bank w skardze kasacyjnej próbował udowodnić, że niedostarczenie wypowiedzenia do rąk kredytobiorców było z winy kredytobiorców, a nie z winy banku, więc powinno zostać uznane za skuteczne. Sąd nie podzielił tego stanowiska, choć mBank w wydanym komentarzu do wyroku zwracał uwagę, że przedmiotem rozważania Sądu Najwyższego nie była kwestia waloryzacji spornego kredytu i ten powinien zostać spłacony.
Wcześniej wyroki były raczej korzystne dla banków. Na przykład w marcu 2015 roku warszawski Sąd Okręgowy oddalił pozew zbiorowy, jaki przeciw Getin Noble Bank złożyła grupa kilkudziesięciu posiadaczy kredytów we frankach szwajcarskich. W maju tego samego roku Sąd Najwyższy ws. "nabitych w mBank" uwzględnił kasację banku, uznając, że w tym przypadku roszczeń przeciw bankowi nie można dochodzić w ramach postępowania grupowego.
Ta skarga kasacyjna dotyczyła wyroku łódzkiego Sądu Apelacyjnego, nakazującego bankowi wypłatę 1247 frankowiczom odszkodowań za zawyżone oprocentowanie rat kredytów hipotecznych we frankach. Wcześniej mBank (poprzednio BRE Bank) przegrał w dwóch instancjach postępowania z pozwu kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty we frankach.
Prowadzonych przed sądami spraw frankowiczów przeciw bankom jest dziś w całej Polsce bardzo dużo i często dotyczą one bardzo różniących się między sobą typów umów kredytów.
Od października 2015 we Wrocławiu toczy się np. sprawa grupy klientów Santandera, których zdaniem bank błędnie naliczał oprocentowanie kredytów oraz źle stosował klauzulę waloryzacyjną. W listopadzie 2015 r. do Sądu Okręgowego w Warszawie wysłano pozew zbiorowy przeciwko bankowi Raiffeisen, a przedmiotem pozwu jest ustalenie przesłanek odpowiedzialności banku za stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych.
Z kolei 13 września br. Sąd Okręgowy w Warszawie przyjął do rozpoznania pierwszy w Polsce pozew grupowy przeciwko bankowi, dotyczący zarówno tzw. "frankowiczów", jak i tzw. "złotówkowiczów". Jest to jednocześnie drugi pozew grupowy wytoczony przeciwko Bankowi Millennium. Jego przedmiotem jest ubezpieczenie niskiego wkładu własnego (UNWW). Przeszło 450 Kredytobiorców – w których imieniu występuje Miejski Rzecznik Konsumentów w Olsztynie – domaga się od pozwanego banku zwrotu (zapłaty) nienależnie pobranych od nich przez bank opłat na UNWW, wskazując, że wszystkimi opłatami UNWW pobranymi w związku z umowami kredytowymi obciążeni zostali niezgodnie z prawem.
Na październik zaplanowana jest natomiast przed tym samym Sądem Okręgowym w Warszawie sprawa z powództwa Powiatowego Rzecznika Konsumentów w Poznaniu przeciwko Getin Noble Bankowi, także dotycząca frankowiczów. Z kolei przed Sądem Okręgowym w Gdańsku ma się w październiku odbyć rozprawa w ramach podobnego grupowego pozwu przeciwko Bankowi BPH SA. W grudniu pozew grupy frankowiczów przeciw mBankowi ma rozpatrywać sąd w Łodzi.