Towarzystwa nie zarabiają na kierowcach. Wyniszczyła je wojna cenowa, a teraz dobijają podnoszący ceny importerzy części.
ikona lupy />
Na ubezpieczeniach komunikacyjnych trudno zarobić / Dziennik Gazeta Prawna
Nierentowne obowiązkowe ubezpieczenia komunikacyjne coraz bardziej doskwierają towarzystwom ubezpieczeniowym. Konkurencja i walka cenowa sprawiają, że branża od kilku lat mocno na tym produkcie traci. Z wyniszczającej wojny na stawki chce wycofać się PZU. Firma zapowiada, że przestaje ścigać się z konkurencją na ceny w segmencie ubezpieczeń majątkowych dla korporacji.
– Liczymy, że nasi konkurenci zawrócą ze ścieżki totalnej wojny cenowej, szczególnie w zakresie ubezpieczeń komunikacyjnych. W ostatnim czasie trzeba było obniżać ceny w tym segmencie, ale od trzeciego kwartału zaczynamy koncentrować się na wyniku technicznym. Przestajemy już konkurować ceną, stawiamy na poprawę rentowności. Jeżeli na rynku będą widoczne dalsze obniżki cen, to nie chcemy w tym uczestniczyć – informuje Przemysław Dąbrowski z zarządu PZU.
W I półroczu strata PZU z działalności operacyjnej w komunikacyjnym OC dla korporacji w Polsce wyniosła 64 mln zł. W segmencie ubezpieczeń masowych sytuacja była nieco lepsza. Tu na komunikacyjnych OC zysk z działalności operacyjnej wyniósł 6 mln zł.
Skutki wojny cenowej odczuła też Vienna Insurance Group. W I połowie 2015 r. przypis składki grupy w Polsce spadł o 20,5 proc., do 449,4 mln euro. – Główną przyczyną spadku składek przypisanych brutto w polskich spółkach VIG był widoczny spadek składek z OC komunikacyjnego. Wyniki ubezpieczeń komunikacyjnych miały katastrofalny wpływ praktycznie na wszystkich ubezpieczycieli po II kw. 2015 r. – ocenia Franz Fuchs, dyrektor generalny VIG Polska.
Paweł Boryczka, dyrektor departamentu ubezpieczeń komunikacyjnych Uniqa, wskazuje, że wojna cenowa największe żniwo zebrała w segmencie ubezpieczeń dla firm. Średnia składka OC w I połowie 2015 r. była tu niższa o 17,1 proc. w porównaniu z I połową ubiegłego roku. W ubezpieczeniach indywidualnych spadki były niższe i w przypadku OC wynosiły 4 proc.
Według rozmówców DGP z branży deklaracja PZU może być bardzo istotna w zastopowaniu wojny cenowej. Stabilizować lub podnosić ceny jest bowiem o wiele łatwiej, kiedy robi to największy gracz na rynku, mimo że ubezpieczyciele od dawna przyznawali, że wojna cenowa w segmencie ubezpieczeń komunikacyjnych jest wyniszczająca.
– Wydaje się jednak, że moment, w którym w wynikach największego ubezpieczyciela w końcu widać jej negatywne skutki i deklaruje on chęć wycofania się z takiego sposobu walki o klienta, a pojawiają się też zapowiedzi, że niektórzy gracze mogą z tego powodu wycofać się z polskiego rynku, może być zwrotem w polityce cenowej towarzystw – ocenia Kamil Stolarski, analityk domu maklerskiego BESI.
Zniknąć z polskiego rynku może marka Liberty Ubezpieczenia. Według nieoficjalnych informacji Pulsu Biznesu amerykański właściciel chce wystawić firmę na sprzedaż.
Przedstawiciele zakładów ubezpieczeń wskazują, że cięcia cen polis to niejedyna przyczyna problemów z rentownością ubezpieczeń komunikacyjnych. PZU podaje, że od końca 2014 r. mocno rosną ceny części zamiennych i robocizny, co przekłada się na wzrost kosztów szkód w pojeździe. – Na rynku działa kilku kluczowych importerów części, którym sprzyjają wytyczne nadzoru wymuszające wyższe standardy w likwidacji szkód. Importerzy wykorzystują to, podnosząc ceny, choć ani inflacja, ani kurs złotego nie uzasadniają wysokich podwyżek – mówi Dąbrowski.
Na trudny do wytłumaczenia wzrost kosztów robocizny i części zamiennych w ostatnim czasie wskazuje również Rafał Stankiewicz, wiceprezes TUiR Warta. – Dlatego też aktywnie działamy w branży, aby wspólnie opracować systemowe rozwiązania, które pozwolą nam dostosować się do sytuacji. Szukamy m.in. nowych źródeł zaopatrzenia w części zamienne – dodaje.
Kilka lat temu ubezpieczyciele zastanawiali się nad zakupami części bezpośrednio od producentów. Jednak to rozwiązanie nie przypadło do gustu nie tylko pośrednikom i warsztatom, lecz także producentom.