Nowe propozycje to dopłaty do rat i preferencyjne warunki przewalutowania kredytów na złote
Nowe pomysły bankowców na rozwiązanie problemu zadłużenia polskich klientów we franku szwajcarskim przedstawiono wczoraj podczas Forum Bankowego. To odpowiedź sektora na propozycje Andrzeja Jakubiaka, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego, który kilka tygodni temu zaproponował przewalutowanie kredytów na złote po kursie z dnia podpisywania umowy. Kosztami takiej operacji mieliby się podzielić klienci wraz z bankowcami.
Trzonem propozycji ZBP jest utworzenie dwóch funduszy pomocowych. Pierwszy z nich to Fundusz Wsparcia Restrukturyzacji Kredytów Hipotecznych, który ma udzielać wsparcia wszystkim klientom spłacającym hipoteki, a więc także te w złotych. Pomoc ma być kierowana do osób faktycznie jej potrzebujących.
Iwona Kozera, szefowa grupy rynków finansowych z firmy doradczej EY, która pomaga bankowcom w opracowaniu planu pomocowego, dodała, że na obecnym etapie przewiduje się, iż będą dwa podstawowe kryteria. – Dochodowe, wyrażone procentowo na przykład w stosunku do średniej krajowej, oraz ze względu na cel kredytowania. Chodzi nam o to, by pomocy udzielać klientom, którzy kupując nieruchomość zaspokajali swoje cele mieszkaniowe, a nie inwestycyjne – stwierdziła przedstawicielka EY. Prawdopodobnie więc ze środków FWRKH skorzystać będą mogły osoby mieszkające w lokalach, będących przedmiotem kredytowania. Konkretne warunki mają zostać opracowane i ogłoszone do końca maja.
Z opublikowanego kilka dni temu raportu NBP wynika, że ponad 40 proc. kredytów we frankach mają osoby, które są wśród 10 proc. najlepiej zarabiających w Polsce.
Klienci, którzy zdecydują się skorzystać z pomocy nowego funduszu, będą mogli liczyć na dopłatę do raty kredytowej w wysokości maksymalnie 1,5 tys. zł przez okres 12 miesięcy. Pożyczka będzie doliczana do kapitału kredytowego klienta. Zatem po zakończeniu rocznej przerwy w spłacie zadłużenia klienci będą musieli oddawać bankowi wyższe raty. Koncepcja ta spotkała się z krytyką Andrzeja Jakubiaka, przewodniczącego KNF. – Daje to roczny okres wytchnienia, ale po tym okresie stan zadłużenia będzie większy, a miesięczna rata wyższa – powiedział szef KNF. Jego zdaniem klient, który zdecyduje się skorzystać z pomocy funduszu, może uzyskać doraźne korzyści, ale ostatecznie jego ryzyko wzrośnie. Na zaproponowanym przez siebie rozwiązaniu skorzystają zaś głównie same banki.
Drugim elementem planu pomocy dla kredytobiorców ma być Sektorowy Fundusz Stabilizacyjny, którego beneficjentami mają być już wyłącznie osoby zadłużone we franku szwajcarskim. Tu, podobnie jak w przypadku FWRKH, klienci chcący skorzystać z jego oferty również będą musieli spełniać kryteria dochodowe oraz warunki dotyczące posiadanej nieruchomości. Pomoc uruchamiana by była przy osiągnięciu przez kurs franka poziomu „stresowego”. – Jaki on będzie, na razie nie wiemy. To zależy od wielu czynników, między innymi od tego, jaką kwotą zostanie zasilony fundusz oraz jak wielu klientów zechce skorzystać z tej oferty – powiedziała Iwona Kozera.
Pomoc z SFS ma polegać na bezzwrotnych dopłatach do rat. W zamian klienci będą jednak zobowiązani do zadeklarowania takiego kursu franka, przy którym są gotowi przewalutować kredyt na walutę, w której zarabiają. Gdy do przewalutowania będzie dochodziło, banki będą oferować preferencyjne warunki tej operacji. Ponadto mają proponować klientom kurs wymiany atrakcyjniejszy niż rynkowy. – Chodzi nam o to, aby zmotywować klientów do zamiany waluty kredytu w sytuacji, gdy kurs jest na atrakcyjnym poziomie, a nie robić tego, gdy mamy do czynienia z deprecjacją złotego – zadeklarował Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. Jego zdaniem skorzystanie z tej wiązanej oferty ma być dobrowolne dla obu stron, tzn. i dla klienta, i dla banku.
Ile to będzie kosztowało i skąd na to wziąć pieniądze? Pieniądze na FWRKH mają pochodzić bezpośrednio z banków, choć przedstawiciele ZBP liczą, iż administracja publiczna się do niego dorzuci. Bardziej skomplikowaną strukturę finansowania miałby SFS. Tu jedną trzecią środków chcą wyłożyć banki. Gdyby nie zostały wykorzystane, mają trafić docelowo do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Jedną trzecią stanowić by miała część wpłat już dziś dokonywana przez banki do BFG. – Chcielibyśmy rozszczepienia tych wpłat na dwie części. Pierwsza miałaby tak jak dotąd stabilizować system bankowy ,a druga zasilać nowy fundusz. Po zakończeniu jego działalności pieniądze te wróciłyby do BFG – tłumaczy Pietraszkiewicz.
Trzecią część finansowania SFS stanowić by miały środki publiczne. – Mamy prawo o nie prosić, bo od połowy ubiegłej dekady jako ZBP przestrzegaliśmy przed ryzykiem nadmiernego zadłużania się w walutach obcych, wnioskowaliśmy o zakaz ich udzielania, ale politycy nas wtedy nie słuchali – stwierdził prezes ZBP.
Propozycje bankowców zostały skrytykowane przez Andrzeja Raczko z zarządu Narodowego Banku Polskiego, który uważa, że propozycja ZBP jest nie do przyjęcia. – Polskie uwarunkowania prawne, które są głęboko zakorzenione w prawie unijnym, wręcz zakazują możliwości subsydiowania sektora bankowego w formie, która została zaprezentowana – powiedział przedstawiciel NBP w rozmowie z RMF FM. Krzysztof Pietraszkiewicz liczy jednak, że podczas dalszych konsultacji z instytucjami publicznymi uda się wypracować kompromis.
Najnowszy ranking kredytów hipotecznych znajdziesz na Forsal.pl