Bankowy portfel należności od klientów indywidualnych był we wrześniu mniejszy niż rok wcześniej. Z takim spadkiem mamy do czynienia drugi raz w historii.
Bankowy portfel należności od klientów indywidualnych był we wrześniu mniejszy niż rok wcześniej. Z takim spadkiem mamy do czynienia drugi raz w historii.
W końcu września Polacy byli zadłużeni w bankach na kwotę 816,6 mld zł. W porównaniu z poprzednim miesiącem był wzrost o niecałe 1,8 mld zł. Ale w stosunku do września ub.r. nastąpił spadek o 3,6 mld zł. Wartość portfela obniżyła się o 0,4 proc. Wydaje się, że spadek był symboliczny, ale od 1997 r. (od tego czasu dostępne są porównywalne dane) taka sytuacja zdarza się dopiero drugi raz.
Poprzednio obniżka wartości portfela w skali roku miała miejsce w listopadzie 2012 r. i miało to związek z umocnieniem złotego. Klienci brali kredyty, ale wzrost wartości naszej waluty sprawiał, że malało zadłużenie we frankach czy euro. Teraz roczne „zmiany transakcyjne” są na minusie już trzeci miesiąc z rzędu. A we wrześniu do spadku bezwzględnej wartości zadłużenia doszło mimo osłabienia naszego pieniądza, co podnosi złotową wartość kredytów walutowych. We wrześniu euro umocniło się w stosunku do złotego o 2,8 proc., frank szwajcarski - o 4,5 proc.
Portfel kredytowy kurczy się przede wszystkim w części hipotecznej. W lutym wartość kredytów mieszkaniowych osiągnęła rekordowy poziom 514 mld zł. W końcu września była już o 2,9 mld zł mniejsza. W kredytach złotowych był w tym czasie spadek o 4 mld zł. Portfel hipotek złotowych spadł poniżej granicy 400 mld zł.
To efekt drastycznego spadku sprzedaży. Biuro Informacji Kredytowej podawało w ostatnich miesiącach, że nowych wniosków kredytowych było o 60-70 proc. mniej niż rok wcześniej.
- Wydaje się, że konsumenci próbują zrozumieć, co się stanie, jeśli chodzi o ceny nieruchomości. Ale też trudno zaciągać długoterminowe kredyty przy tym poziomie stóp procentowych - mówił podczas poniedziałkowej prezentacji wyników Joao Bras Jorge, prezes Banku Millennium.
Główna stopa NBP wynosi 6,75 proc. Jest najwyższa od dwóch dekad. Stopy WIBOR, od których jest uzależnione oprocentowanie kredytów, wynoszą ponad 7,4 proc. (rynek spodziewa się podwyżek w banku centralnym).
Ponadto spadek portfela to efekt spłacania kredytów. I w tym przypadku chodzi głównie o hipoteki. Z danych BIK wynika, że w sierpniu było 2,56 mln czynnych kredytów hipotecznych. To o 3,7 proc. mniej niż rok wcześniej.
Inaczej niż w przypadku gospodarstw domowych wygląda zainteresowanie kredytami wśród firm. Tu w porównaniu z sierpniem był spadek, ale równocześnie wrzesień okazał się szóstym z rzędu miesiącem, w którym portfel rósł w tempie przekraczającym 10 proc.
Dane NBP pozwalają ocenić, jaki jest wpływ podwyżek oficjalnych stóp procentowych i zmian w ofercie banków na faktycznie ponoszone przez klientów koszty kredytów i dochody uzyskiwane z lokat.
Klienci indywidualni zarobili na depozytach we wrześniu prawie 2,5 mld zł. To najwięcej od połowy 2016 r., czyli od czasu początków obowiązywania podatku od instytucji finansowych. W przeszłości bankowcy wielokrotnie powtarzali, że podatek jest jedną z przyczyn utrzymywania niskiego oprocentowania lokat. Na wysokość dochodów wpływają nie tylko stawki oferowane przez banki, lecz także wielkość i struktura zgromadzonych oszczędności. Sześć lat temu było to niespełna 700 mld zł z przewagą lokat terminowych. Obecnie to pewne 1,07 bln zł, a udział depozytów terminowych dopiero zaczyna się odbudowywać.
Wartość odsetek płaconych od kredytów zaczęła rosnąć na przełomie ubiegłego i tego roku. Jeszcze kilka miesięcy temu było to nieco ponad 5 mld zł w skali miesiąca. W lipcu został osiągnięty poziom 7,2 mld zł, który od tego czasu nie poszedł w górę - mimo wzrostu rynkowych stóp procentowych. W lipcu weszły w życie przepisy pozwalające na zawieszenie spłat złotowych kredytów hipotecznych - bez naliczania przez banki odsetek.
Równocześnie z danymi o kredytach, które są podstawowym czynnikiem „kreacji pieniądza”, NBP publikuje informacje o „podaży pieniądza”, czyli o gotówce w obiegu i wielkości depozytów. Najszersza miara podaży pieniądza zanotowała 7,7-proc. wzrost w skali roku. Wrzesień był trzecim z rzędu miesiącem przyspieszenia tempa wzrostu. Zawdzięczamy to głównie depozytom terminowym, których wartość była we wrześniu dwukrotnie wyższa niż rok wcześniej. Tak szybko lokat terminowych nie przybywało jeszcze nigdy. W przypadku gospodarstw domowych był wzrost o 74 proc., natomiast w firmach - o prawie 180 proc. Dla krótkoterminowych perspektyw gospodarki ważne jest to, jak wygląda dynamika gotówki w obiegu oraz depozytów bieżących - one mogą być przeznaczone na wydatki. Wartość gotówki w obiegu zwiększyła się o 7,5 proc. w skali roku. To najmniej od wiosny 2018 r. Tempo nominalnego przyrostu gotówki było o ponad połowę mniejsze, niż wynosiła we wrześniu roczna inflacja. W depozytach bieżących zanotowano natomiast spadek na poziomie 8,9 proc. - największy w historii. ©℗
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama