Ceny płacone przez konsumentów były w maju o 13,9 proc. wyższe niż rok wcześniej – wynika ze wstępnych szacunków GUS. Miesiąc wcześniej inflacja wynosiła jeszcze 12,4 proc. Majowy wskaźnik okazał się najwyższy od lutego 1998 r.

Polska nie jest wyjątkiem. Przyśpieszenie inflacji dotyka niemal cały świat zachodni. Najbardziej odczuwalne jest jednak w krajach naszego regionu. Wszędzie wynika w głównej mierze z rosnących cen energii jako konsekwencji rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ceny ropy naftowej na światowych rynkach wahają się wokół 120 dol. za baryłkę. Są o ok. 70 proc. wyższe niż rok wcześniej. Paliwa do prywatnych środków transportu kosztowały u nas w maju średnio o 35,4 proc. więcej niż rok wcześniej.
Eurostat, unijne biuro statystyczne, szacuje, że w maju zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych w strefie euro był o 8,1 proc. wyżej niż rok wcześniej. W Estonii wzrost cen przekroczył 20 proc., na Litwie wyniósł 18,5 proc., a na Łotwie 16,4 proc.
W Niemczech majowa inflacja została wstępnie skalkulowana na 7,9 proc. w ujęciu rocznym. To najwięcej od przełomu lat 1973/1974 r. i czasów kryzysu naftowego. We Włoszech inflacja osiągnęła 6,9 proc., a we Francji 5,2 proc. W obu krajach jest najwyższa od połowy lat 80.
Ekonomiści podkreślają, że wzrosty cen paliw i żywności (w maju o 13,5 proc. w skali roku) wynikają z czynników zewnętrznych, niezależnych od popytu w gospodarce. Zwracają jednak uwagę, że problemem zaczyna być również inflacja bazowa, na którą banki centralne mogą oddziaływać, ograniczając dynamikę popytu. Wyniosła ona w maju ok. 8,5 proc. wobec 7,7 proc. w kwietniu. „Przy rozgrzanym rynku pracy oraz zwiększonym popycie związanym z napływem uchodźców nie widać na razie sygnałów jej spowolnienia. Firmy dalej rekompensują sobie bezprecedensowo wysokie ceny energii i koszty pracy, z dużą łatwością przerzucając je na ceny w środowisku utrzymującego się jeszcze wysokiego popytu” – skomentowali ekonomiści Banku Pekao.
– Majowy wysoki odczyt to niestety wciąż nie jego najwyższa wartość w tym roku. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, co dzieje się na rynku ropy naftowej i rynkach surowców rolnych, szczyt inflacji przesuwa się raczej na jesień – oceniła Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego.
GUS przedstawił wczoraj również szczegółowe dane na temat wzrostu gospodarczego w I kw. PKB był o 8,5 proc. wyższy niż rok wcześniej. Konsumpcja urosła o 6,6 proc. Poniżej oczekiwań analityków były inwestycje, które zwiększyły się o 4,3 proc. Z kolei 7,7 pkt proc. „dołożył” do ogólnego wyniku PKB przyrost zapasów, wiązany przez analityków z chęcią uniezależnienia się firm od ryzyka przerw w dostawach, jakie występowały w okresie pandemii. ©℗