Polska nie jest wyjątkiem. Przyśpieszenie inflacji dotyka niemal cały świat zachodni. Najbardziej odczuwalne jest jednak w krajach naszego regionu. Wszędzie wynika w głównej mierze z rosnących cen energii jako konsekwencji rosyjskiej agresji na Ukrainę. Ceny ropy naftowej na światowych rynkach wahają się wokół 120 dol. za baryłkę. Są o ok. 70 proc. wyższe niż rok wcześniej. Paliwa do prywatnych środków transportu kosztowały u nas w maju średnio o 35,4 proc. więcej niż rok wcześniej.
Eurostat, unijne biuro statystyczne, szacuje, że w maju zharmonizowany wskaźnik cen konsumpcyjnych w strefie euro był o 8,1 proc. wyżej niż rok wcześniej. W Estonii wzrost cen przekroczył 20 proc., na Litwie wyniósł 18,5 proc., a na Łotwie 16,4 proc.
W Niemczech majowa inflacja została wstępnie skalkulowana na 7,9 proc. w ujęciu rocznym. To najwięcej od przełomu lat 1973/1974 r. i czasów kryzysu naftowego. We Włoszech inflacja osiągnęła 6,9 proc., a we Francji 5,2 proc. W obu krajach jest najwyższa od połowy lat 80.
Ekonomiści podkreślają, że wzrosty cen paliw i żywności (w maju o 13,5 proc. w skali roku) wynikają z czynników zewnętrznych, niezależnych od popytu w gospodarce. Zwracają jednak uwagę, że problemem zaczyna być również inflacja bazowa, na którą banki centralne mogą oddziaływać, ograniczając dynamikę popytu. Wyniosła ona w maju ok. 8,5 proc. wobec 7,7 proc. w kwietniu. „Przy rozgrzanym rynku pracy oraz zwiększonym popycie związanym z napływem uchodźców nie widać na razie sygnałów jej spowolnienia. Firmy dalej rekompensują sobie bezprecedensowo wysokie ceny energii i koszty pracy, z dużą łatwością przerzucając je na ceny w środowisku utrzymującego się jeszcze wysokiego popytu” – skomentowali ekonomiści Banku Pekao.
– Majowy wysoki odczyt to niestety wciąż nie jego najwyższa wartość w tym roku. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, co dzieje się na rynku ropy naftowej i rynkach surowców rolnych, szczyt inflacji przesuwa się raczej na jesień – oceniła Monika Kurtek, ekonomistka Banku Pocztowego.
GUS przedstawił wczoraj również szczegółowe dane na temat wzrostu gospodarczego w I kw. PKB był o 8,5 proc. wyższy niż rok wcześniej. Konsumpcja urosła o 6,6 proc. Poniżej oczekiwań analityków były inwestycje, które zwiększyły się o 4,3 proc. Z kolei 7,7 pkt proc. „dołożył” do ogólnego wyniku PKB przyrost zapasów, wiązany przez analityków z chęcią uniezależnienia się firm od ryzyka przerw w dostawach, jakie występowały w okresie pandemii.©℗