Karty bezstykowe upowszechniły się w Polsce bardzo szybko. Dzięki temu banki i organizacje płatnicze mogą planować popularyzację płatności mobilnych.
ikona lupy />
Kart zbliżeniowych szybko przybywa / Dziennik Gazeta Prawna
Technologia zbliżeniowa obecna jest na polskim rynku kart płatniczych od 2008 r. Polacy ją polubili, a karty z funkcją płatności bezsytkowych szybko się upowszechniły. Zgodnie z najnowszym raportem Narodowego Banku Polskiego na temat rynku kart płatniczych, na koniec 2013 r. Polacy mieli w portfelach ponad 20 mln kart zbliżeniowych. Niewątpliwie na ten sukces złożyły się decyzje banków komercyjnych, które zdecydowały o wydawaniu kart zbliżeniowych w miejsce tradycyjnych. Obecnie zdecydowana większość instytucji wydaje wyłącznie karty, które umożliwiają uruchomienie płatności bezstykowych.

Wygoda korzystania

Na wzrost popularności i powszechności transakcji zbliżeniowych wpływ ma również szeroka sieć akceptacji. Zgodnie z danymi NBP spośród ok. 326 tys. terminali do przyjmowania płatności kartami, jakie funkcjonowały w Polsce na koniec ubiegłego roku, aż 170 tys. umożliwiało realizację transakcji bezstykowych. Z danych przekazanych nam przez jedną z organizacji płatniczych wynika zaś, że na koniec marca 2014 r. terminali zbliżeniowych funkcjonowało już ponad 180 tys. Obecnie wszystkie nowe punkty przystępujące do sieci akceptacji otrzymują od agentów rozliczeniowych nowoczesne terminale zbliżeniowe. Również urządzenia wymieniane z powodu wieku są zastępowane maszynami z funkcją bezstykową. Zgodnie z regulaminami organizacji płatniczych, do końca przyszłego roku cała sieć akceptacji ma być złożona z urządzeń przystosowanych do realizacji transakcji zbliżeniowych. Tymczasem już dzisiaj nasycenie nimi przekracza 50 proc. i należy do najwyższych w Europie.
O sukcesie kart zbliżeniowych decyduje także wygoda korzystania z tego instrumentu płatniczego. Konsumenci i handlowcy podkreślają, że transakcje przy użyciu kart bezstykowych przebiegają niezwykle szybko, co pozwala zmniejszać kolejki do kas. Z badania przygotowanego przez dr. Jakuba Górkę na zlecenie Narodowego Banku Polskiego oraz Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego wynika, że jeżeli chodzi o czas trwania transakcji płatniczej, jedynie transakcje przy użyciu kart zbliżeniowych mogą konkurować z transakcjami gotówkowymi, które wciąż postrzegane są jako trwające najkrócej. Ponadto karty bezstykowe niosą jeszcze jedną korzyść dla detalistów – duża część z nich może się odbywać w trybie offline. Oznacza to, że podczas transakcji terminal nie łączy się z centrum autoryzacyjnym banku w celu zbadania salda na rachunku powiązanym z kartą. Dzięki temu właściciel sklepu nie ponosi kosztów związanych z połączeniami telekomunikacyjnymi wykonywanymi przez terminal. Transakcje offline są też kosztowo korzystne dla banków – wydawców, gdyż nie są one autoryzowane za pośrednictwem systemów organizacji płatniczych. Banki oszczędzają więc w tym wypadku na tzw. opłatach processingowych.

Przesadne obawy

Niestety, niemal od rynkowego debiutu kart zbliżeniowych towarzyszą im obawy o bezpieczeństwo. Podstawowa z nich koncentruje się wokół możliwego skopiowania danych zawartych na karcie bez fizycznego kontaktu z jakimkolwiek urządzeniem. Zdaniem specjalistów od bezpieczeństwa taka możliwość rzeczywiście istnieje, ale jedynie w warunkach laboratoryjnych, niemożliwych do odtworzenia na przykład w tramwaju czy autobusie. Ich zdaniem, nawet jeżeli komuś by się to udało, to skopiowane tak dane do niczego się złodziejom nie przydadzą. Wyprodukowanie przy ich pomocy kopii karty nie będzie możliwe bez wejścia w posiadanie oryginału i dotarcia do mikroprocesora. Dlatego specjaliści uważają, że karty zbliżeniowe mogą zostać uznane za bezpieczniejsze nawet od tradycyjnych, gdyż podczas dokonywania płatności nie muszą być oddawane w ręce sprzedawcy w sklepie. Ten, oczywiście teoretycznie, może np. zrobić telefonem zdjęcie karty z obu stron i po odczytaniu danych karty przy ich pomocy wykonać transakcję w sklepie internetowym. Zresztą to właśnie za pomocą transakcji internetowych o wiele łatwiej „wyczyścić” konto właściciela karty zbliżeniowej z gotówki niż poprzez niewielkie transakcje w sklepach stacjonarnych, których wysokość, bez autoryzowania PIN-em, może wynosić maksymalnie 50 zł.
Bankowcy podkreślają ponadto, że w systemach informatycznych wprowadzono wiele zabezpieczeń uniemożliwiających kradzież pieniędzy za pomocą karty bezsytkowej. Do tych zabezpieczeń należy na przykład ograniczenie liczby transakcji możliwych do przeprowadzenia bez autoryzacji kodem PIN lub transakcji w trybie offline. W rezultacie nawet jeżeli karta trafi w niepowołane ręce, złodziej nie będzie mógł płacić nią w nieskończoność, bo po najwyżej kilku razach terminal poprosi o podanie kodu autoryzacyjnego. Liczba lub wartość transakcji, jakie można wykonać bez podawania PIN-u, są różne dla kart wydawanych przez różne banki. Instytucje, ze względów bezpieczeństwa, nie podają algorytmów tworzących te liczniki. Jednak koronnym argumentem za tym, że karty zbliżeniowe są bezpieczne przynajmniej w takim samym stopniu jak karty tradycyjne, ma być fakt, że mimo ich szybkiego upowszechnienia się w naszym kraju, nie przybywa w znaczący sposób transakcji oszukańczych przy wykorzystaniu kart bankowych.

Rada wymusza zmiany

Warto jednak zauważyć, że zwłaszcza w ubiegłym roku statystyki transakcji oszukańczych kartami nieco się popsuły. Dotyczy to liczby kradzieży pieniędzy, zwłaszcza kartami zagubionymi lub utraconymi. Jednocześnie na stabilnym, jednym z najniższych w Europie poziomie, utrzymuje się wartość transakcji oszukańczych. To może wskazywać, że za pogorszeniem statystyk kryją się operacje wykonywane na przykład za pomocą przypadkowo znalezionych kart z funkcją zbliżeniową.
Zarówno te dane, jak i doniesienia medialne na temat użytkowników kart zbliżeniowych poszkodowanych w wyniku transakcji oszukańczych wykonanych bez autoryzacji PIN-em spowodowały, że za standaryzację wydawnictwa i zarządzania portfelem kart wzięła się Rada ds. Systemu Płatniczego, działająca przy NBP. W ubiegłym roku ogłosiła w tej sprawie swoje rekomendacje dla banków. Najważniejsze elementy tych zaleceń to umożliwienie klientom wyboru, czy chcą korzystać z funkcji zbliżeniowej, czy nie. Może się to odbyć poprzez udostępnienie dowolności we włączaniu i wyłączaniu funkcji bezstykowej. Jeżeli ze względów technicznych któryś bank nie będzie w stanie tego zapewnić, powinien wciąż wydawać, obok kart zbliżeniowych, także te tradycyjne, a od klienta ma zależeć, którą z nich będzie miał w portfelu. Ponadto zalecono bankom, by dla transakcji zbliżeniowych obniżyć do równowartości 50 euro poziom odpowiedzialności klienta w przypadku utraty karty i wykonania nią transakcji oszukańczych. Rada dała bankom czas na wdrożenie koniecznych zmian do końca marca tego roku. Podczas ostatniego posiedzenia RSP Związek Banków Polskich przedstawił raport z wdrożenia rekomendacji. Wynika z niego, że większość banków wdrożyła wszystkie zalecenia zgodnie z założonym terminem. Tylko kilka instytucji nie zdążyło dokonać zmian, jednak jest w trakcie ich wdrażania i ma to nastąpić najpóźniej do końca 2014 r.
Innym czynnikiem ryzyka, związanym z użytkowaniem kart zbliżeniowych, jest wspomniany już tryb offline, w którym wykonywane są niektóre płatności. Jest wygodny zarówno dla użytkownika karty, jak i dla banku oraz detalistów. Niesie jednak ze sobą możliwość wejścia w niedozwolony debet. W trybie offline terminal nie sprawdza salda na koncie, a bank nie blokuje na rachunku właśnie wydanej kwoty. W efekcie klient może wydać kilka razy te same pieniądze, a rozliczenie wszystkich transakcji nastąpi np. za kilka dni. Jeżeli na koncie było niewiele środków, a klient wykonał kilka transakcji offline, może się okazać, że wpadł w debet.
Taka sytuacja nie podoba się Komisji Nadzoru Finansowego, która zaleciła bankowi wprowadzenie zmian porządkujących sytuację. Banki stoją jednak na stanowisku, że to klient, mający na koncie niewiele środków, powinien uważać, by nie wydać więcej pieniędzy, niż faktycznie posiada.

Zbliżeniowe bankomaty

Tymczasem upowszechnienie kart zbliżeniowych było nieodzownym czynnikiem umożliwiającym bankom i organizacjom płatniczym planowanie wprowadzenia na rynek płatności mobilnych z wykorzystaniem technologii NFC. Zdaniem specjalistów przejście od tradycyjnej karty plastikowej od razu na płatności mobilne, w których płaci się za pomocą zbliżenia telefonu do czytnika, byłoby dla klientów zbyt wielką zmianą, z którą nie byliby sobie w stanie poradzić. Karta zbliżeniowa miała więc odgrywać rolę etapu przejściowego i najwyraźniej wypełnia ją bardzo dobrze. Na tyle dobrze, że wciąż nie wiadomo, czy płatności zbliżeniowe telefonem w ogóle się przyjmą. Tak czy owak organizacje płatnicze rozwijają je, a kolejnym elementem, mającym służyć ich upowszechnieniu i właśnie wdrażanym, są bankomaty zbliżeniowe. Od 1 kwietnia funkcjonują już nowe reguły obsługi transakcji gotówkowych wydane dla operatorów bankomatów przez organizacje płatnicze. Od kilkunastu dni więc firmy mogą już instalować urządzenia wypłacające gotówkę bezstykowo. Funkcjonowanie takich urządzeń jest niezbędne dla popularyzacji NFC w komórkach. Użytkownik tego rozwiązania musi bowiem mieć łatwy dostęp do gotówki, czego w chwili obecnej zwykłe bankomaty mu nie zapewniają.
Projekt realizowany z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej