Poszkodowani twierdzą, że sprzedawano je pod nazwą ubezpieczeń na życie albo lokat. Szef stowarzyszenia Jacek Łęski twierdzi, że były to tymczasem bardzo ryzykowne lokaty. Twierdzi, że umowy były tak skonstruowane, że wycofanie się z nich oznaczało utratę wszystkich pieniędzy, co jest niezgodne z prawem. Co więcej, przynajmniej część tych lokat przynosi straty, które po kilku latach sięgają 80 - 90 procent ich początkowej wartości.
Takie lokaty są sprzedawane przez kilkanaście działających w naszym kraju instytucji finansowych. Prawnicy współpracujący ze stowarzyszeniem złożyli już dwa pozwy zbiorowe w tej sprawie. Jedna z prawniczek Anna Lengiewicz apeluje, by osoby, które posiadają lokatę inwestycyjną bez prawa odzyskania swoich pieniędzy, nie poddawały się. Można zwrócić się zarówno do Rzecznika Ubezpieczonych, jak i Rzecznika Konsumenta. Można też złożyć zarówno pozew indywidualny, jak i zbiorowy.
Według danych stowarzyszenia, w tej chwili takie lokaty posiada 5 milionów Polaków, a suma wpłat wynosi ponad 40 miliardów złotych.