W informacji prasowej skierowanej do mediów spółka ATM przyznała się do porażki. Wycofanie się z inwestycji związane jest z rezygnacją ATM z dalszych nakładów finansowych na rozwój mPay S.A. Poinformowano, że spółka mPay, w celu dalszego rozwoju na rynku płatności mobilnych, wymaga dalszego wsparcia finansowego ze strony głównego właściciela, którym powinien być podmiot specjalizujący się w usługach świadczonych na tym rynku.
Inwestycja ATM w spółkę mPay, rozpoczęta w 2006 roku, zakończyła się dla ATM niepowodzeniem i na przestrzeni minionych lat przyniosła straty. Z nadspodziewaną szczerością decyzję o rozpoczęciu tej inwestycji 8 lat temu Zarząd ATM z perspektywy czasu uznał za nietrafioną.
Tym samym 45 procent akcji mPay zostało przeniesionych na grupę LEW, operatora sieci sprzedaży elektronicznej, posiadającej w swym portfolio także punkty obsługi kasowej Dobry Punkt Finansowy oraz serwis Doładowania.pl. Pierwsza z usług umożliwia opłacanie rachunków oraz oferuje produkty finansowe, natomiast druga doładowania kart pre-paid przez stronę internetową.
mPay natomiast to autorski system umożliwiający dokonanie opłaty za bilety komunikacji, parkowanie, doładowanie telefonu. Korzystając z funcjonalności mPay, dokonamy również przelewów czy płatności przez internet.
Czemu LEW zdecydował się na zakup? Grupa przede wszystkim otrzyma możliwość dostępu do technologii mobilnych, co ma zaowocować nowymi usługami dla klientów oraz bazę użytkowników, zainteresowanych mobilnym kanałem dystrybucji.
Co otrzyma mPay? Przede wszystkim dostęp do szerokiego grona akceptantów, co ma spowodować uzyskanie efektu skali, a w przyszłości zagwarantować rentowność. Nie bez znaczenia jest też liczba partnerów handlowych, którym będzie można zaproponować płatności mobilne. Wśród klientów grupy LEW są m. in. sklepy RTV EURO AGD, Piotr i Paweł, Społem czy PEPCO.
Przedstawiciele mPay i Grupy LEW wierzą, że sukces takich sieci jak np. Biedronka, spowoduje zainteresowanie wśród mniejszych sklepów usługami mobilnym. Na razie nie chodzi tu jednak o płatności bezpośrednie w sklepie, tak jak to ma miejsce w przypadku iKasa, ale kontakt z klientem, choćby przez aplikację mobilną. Nie wykluczone są też możliwości dokonywania płatności za usługi internetowe. Dziś za zakupy direct w sieci Piotr i Paweł można zapłacić e-przelewem lub kartą. Pytanie, czemu nie można zrobić tego za pomocą aplikacji mobilnej, takiej jak choćby mPay.