Ubezpieczenia na życie z funduszem kapitałowym ostatnio sprzedają się bardzo dobrze. Liczba polis po III kw. 2012 r. wzrosła do 2,8 mln sztuk z niespełna 2,5 mln w tym samym okresie 2011 r. Wzrosła wartość zebranej składki – w tym roku w ciągu trzech kwartałów uzbierały blisko 8,9 mld zł, rok temu 7,6 mld zł.
Przybywa skarg na ubezpieczycieli życiowych / DGP
I – jak zauważyła Aleksandra Wiktorow, rzecznik ubezpieczonych – gwałtownie wzrosła liczba skarg na te polisy. Po III kw. do biura rzecznika napłynęło ich 262. Niewiele, ale skala wzrostu jest ogromna – przed rokiem skarg było 146. – Skargi wskazują, że zarabiają na nich banki i towarzystwa – twierdzi Aleksandra Wiktorow.
Tę opinię potwierdzają też dane z KNF i Polskiej Izby Ubezpieczeń, według których ani w 2011, ani w 2012 r. firmy ubezpieczeniowe nie wypłaciły nawet złotówki odszkodowań z polis z funduszem. – Nie było szkód, mimo że to produkt ochronny – dziwi się Wiktorow.
Z analiz rzecznika wynika, że polisy z funduszami przynoszą straty ich właścicielom. Widać to po zamieszczanych w internecie danych o wartości jednostek ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych (UFK). W wielu przypadkach wartość jednostek systematycznie spada, przy czym nie ma żadnej informacji, jak dokonywana jest wycena jednostek. Ze skarg napływających do rzecznika wynika, że niektórzy klienci tracili po kilka tysięcy złotych, choć zdarzały się przypadki, że po 8 latach z zainwestowanych 40 tys. zł właściciel polisy dostawał 12 tys. zł.
Jeszcze gorzej mieli ci, którzy musieli rozwiązać umowę o polisę z UFK przed terminem. Jeden ze skarżących stracił 250 tys. zł, czyli całą wpłaconą kwotę, bo okazało się, że opłata likwidacyjna w ciągu pierwszych trzech lat od momentu zawarcia umowy wynosi 100 proc. wpłaconych środków.
– O czym w momencie podpisywania dokumentów nie informowano – wyjaśnia Wiktorow. – Część osób nie wiedziała też, że po zakupie produktu będzie dalej musiała opłacać składkę. Dowiadywała się o tym w chwili, gdy towarzystwo przysyłało monit – dodaje.
Wojciech Kamieński z biura rzecznika dodaje, że nadużyciem jest przekonywanie klientów o ochronnym charakterze takich ubezpieczeń. – To nie ochrona, ale inwestycja, i to bardzo ryzykowna, bo klient nie ma możliwości decydowania, w co chce zainwestować swoje pieniądze, ani wycofania się w momencie gorszej koniunktury – zaznacza.
Zdarzają się też przypadki, że agenci sprzedają takie długoterminowe ubezpieczenia z funduszem kapitałowym osobom starszym.
– Siedemdziesięciolatkowie raczej nie mają dużych szans na skorzystanie z tych pieniędzy – wyjaśnia Aleksandra Wiktorow.
Polisami z UFK zajmowała się już KNF. We wrześniu opracowała swoje stanowisko dotyczące sprzedaży produktów inwestycyjnych, skierowane do banków i ubezpieczycieli. Zwracała w nim uwagę na niedostateczne informowanie klientów o warunkach, na jakich kupują polisy, oraz o kosztach, jakie się wiążą np. z rozwiązaniem umowy przed czasem. KNF przestrzegała także przed sprzedawaniem takich produktów osobom starszym.