Maksymalna kwota możliwa do uzyskania z Funduszu Wsparcia Kredytobiorców rośnie z 27 tys. do 72 tys. zł.
Podpisana w ubiegłym tygodniu przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o pomocy w spłacie kredytów hipotecznych bazowała na jego własnym projekcie złożonym w Sejmie niemal dwa lata temu. Usunięto z niej jednak kluczowe rozwiązanie zaproponowane przez Dudę – stworzenie nowego funduszu, który miałby skłaniać banki do przewalutowywania kredytów w walutach obcych na złote po kursie znacznie korzystniejszym dla klientów banków niż wynikający z bieżących notowań rynkowych. Zostały tylko przepisy, które mają doprowadzić do większego niż dotąd wykorzystania Krajowego Funduszu Wsparcia Kredytobiorców działającego przy Banku Gospodarstwa Krajowego.
Ustawa w oryginalnym kształcie została uchwalona w październiku 2015 r. – tuż przed końcem poprzedniej kadencji parlamentu. Na jej mocy banki wpłaciły do FWK 600 mln zł. – 3 lipca w rejestrze Funduszu Wsparcia Kredytobiorców widniało 920 umów o łącznej wartości 20,26 mln zł – informuje Anna Czyż, rzeczniczka BGK.
Popularność funduszu ma się zwiększyć dzięki złagodzeniu warunków pozwalających na skorzystanie z pieniędzy oraz uatrakcyjnieniu samego produktu – pożyczki na pokrycie rat, gdy kredytobiorca ma problemy z ich spłatą. Dotychczas można było skorzystać z niej w trzech przypadkach: gdy kredytobiorca znalazł się na bezrobociu, gdy koszt obsługi hipoteki przekraczał 60 proc. miesięcznego dochodu lub gdy dochody na członka rodziny spłacającego kredyt mieszkaniowy były mniejsze od minimum wynikającego z ustawy o pomocy społecznej (obecnie 701 zł).
Pierwszy wymóg pozostał bez zmian. Zmodyfikowano dwa pozostałe. Teraz pomoc można uzyskać już wtedy, gdy miesięczna rata przekracza połowę dochodu kredytobiorcy. Limit minimum socjalnego został podwojony. O wsparcie może się więc ubiegać czteroosobowa rodzina, której łączny miesięczny dochód to ok. 5,6 tys. zł.
Taka, w której dochód to 6 tys. zł, ostatniego warunku nie spełnia. Ta ostatnia dotychczas mogła liczyć na wsparcie wówczas, gdy miesięczna rata przekraczała 3,6 tys. Teraz wystarczy, by było to 3 tys. zł. To oznacza, że przy oprocentowaniu 30-letniego kredytu walutowego rzędu 1 proc. początkowa wysokość zobowiązania wobec banku musiała przekraczać milion złotych. Teraz ten wymóg spadnie do 800 tys. zł. Takie kwoty mogą się wydawać poza zasięgiem czteroosobowej rodziny, ale w szczególnych warunkach mogą wchodzić w grę.
Sama pomoc stanie się też bardziej atrakcyjna. Ale wciąż będzie podlegać ograniczeniom. Obowiązuje bowiem zasada, że ma formę pożyczki, którą trzeba będzie spłacić. Tyle że pożyczka jest nieoprocentowana. Dotąd można było z niej korzystać przez 1,5 roku, a miesięczny limit wsparcia wynosił 1,5 tys. zł. Teraz czas wsparcia wydłuży się do trzech lat, a limit został podniesiony do 2 tys. zł.
Zmodyfikowano zasady spłaty pożyczki. Dotąd trzeba to było zrobić w osiem lat. Obowiązywała zasada, że możliwe jest umorzenie części kwoty pomocy – w uproszczeniu mogło do niego dojść wówczas, gdy sytuacja dłużnika się nie poprawiła. Teraz termin spłaty to 144 miesiące, czyli 12 lat. Ale na ogół będzie zapewne krótszy, bo wprowadzono zachętę: „W przypadku gdy kredytobiorca bez opóźnienia dokona spłaty 100 rat, pozostałą część rat zwrotu wsparcia lub pożyczki na spłatę zadłużenia umarza się”.
Dotąd korzystający z FWK otrzymywał więc i spłacał maksymalnie 27 tys. Teraz może uzyskać 72 tys., a spłaci 50 tys. zł. – Ustawa przewiduje znaczące zwiększenie skali pomocy dla kredytobiorców hipotecznych znajdujących się w trudnej sytuacji, a także złagodzenie warunków jej uzyskania. Trudno obecnie ocenić, jakie to będzie miało skutki. Faktem jest, że zgodnie z dotychczasowymi rozwiązaniami skala wykorzystania środków funduszu pomocowego była znikoma. Oceniam, że decydujący wpływ na to ma generalnie dobra jakość kredytów hipotecznych – ocenia Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.