Pozew grupowy został oddalony przez łódzki sąd okręgowy. Przyznał on rację przedsiębiorcy i zaznaczył, że klienci banku powinni skorzystać z indywidualnej ścieżki pozywania.
Sprawa dotyczyła mechanizmu waloryzacji korzystnego dla banku, niekorzystnego dla kredytobiorców. Jej miernikiem były bowiem dwa różne kursy franka szwajcarskiego. Przy wypłacie był to kurs kupna, a przy spłacie rat kurs sprzedaży. Mechanizm wzbudził też wątpliwości Najwyższej Izby Kontroli, która w raporcie z sierpnia br. wskazała, że doszło tu do zaniedbań państwa.
Ponad 1700 frankowiczów domagało się unieważnienia albo całych umów kredytowych, albo chociaż części zapisów, które były dla nich najbardziej niekorzystne.
Sąd Okręgowy w Łodzi przyznał rację bankowi, który argumentował, że nikt nie zmuszał kredytobiorców do brania kredytów frankowych; równie dobrze mogli się oni zdecydować na kredyt złotówkowy. Pełnomocnik banku dowodził, że zaciągający zobowiązanie walutowe powinien liczyć się z tym, że kurs waluty może się zmieniać, także istotnie.
– Jesteśmy zadowoleni, że sąd podzielił nasze argumenty i stwierdził ważność umów o kredyt waloryzowany kursem franka szwajcarskiego. Taka interpretacja znajduje potwierdzenie również w wyrokach Sądu Najwyższego i w licznych wyrokach sądów powszechnych, w tym Sądu Apelacyjnego w Łodzi – komentuje Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.
Pełnomocnik frankowiczów Iwo Gabrysiak po ogłoszeniu wyroku stwierdził, że decyzja o ewentualnym złożeniu apelacji zapadnie po zapoznaniu się z uzasadnieniem wydanego orzeczenia.
Frankowicze jeszcze przed wydaniem wyroku okazywali swe niezadowolenie. Liczyli bowiem, że w toku postępowania przesłuchanych zostanie wielu najważniejszych pracowników banku. Sąd uznał jednak, że nie ma takiej potrzeby.
orzecznictwo
Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 19 października 2018 r., sygn. akt I C 519/16.www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia