Zdaniem wrocławskiego sądu apelacyjnego to nie oni muszą się trudzić i udowadniać, że postanowienia w umowie kredytu naruszają ich interesy.
Taki wniosek płynie z prawomocnego wyroku, jaki zapadł pod koniec lutego przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu (sygn. akt I ACa 1781/17). Historia zaczyna się typowo – osoba bierze kredyt waloryzowany w walucie, po czym, gdy kurs franka zaczyna gwałtownie rosnąć, przestaje spłacać raty. Koniec końców bank wystawia przeciwko niej bankowy tytuł egzekucyjny. Na pierwszy rzut oka postępowanie, jakich przed sądami w Polsce toczą się obecnie setki. Ta historia jednak kończy się happy endem. BTE wystawiony na 507 tys. zł zostaje skutecznie pozbawiony wykonalności, a frankowicz wnosi przeciwko bankowi powództwo o zwrot nadpłaconych rat w wysokości ponad 160 tys. zł (proces jeszcze się toczy). Jednak opisywany przypadek wyróżnia się na tle innych nie tylko imponującymi kwotami.
– Sprawa ta bez wątpienia będzie miała bardzo duże znaczenie dla dalszej walki frankowiczów z bankami w całej Polsce – uważa dr Paweł Razowski, adwokat, pełnomocnik wygranego. Dlaczego? W tym postępowaniu sąd stwierdził, że to, czy dana klauzula jest abuzywna, czy też nie, nie stanowi kwestii z zakresu oceny dowodów, lecz zagadnienie prawne. Innymi słowy: to sąd samodzielnie, kiedy strona przedłoży umowę z bankiem i wskaże zapisy, które jej zdaniem są niezgodne z prawami konsumenta, musi dokonać ich oceny.
Pozostało
84%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama