Najwyższe od sześciu lat tempo wzrostu gospodarczego nie spowodowało znaczącej poprawy obsługi kredytów. Pojawiają się wręcz sygnały, że może być odwrotnie.
Najwyższe od sześciu lat tempo wzrostu gospodarczego nie spowodowało znaczącej poprawy obsługi kredytów. Pojawiają się wręcz sygnały, że może być odwrotnie.
Udział złych kredytów w portfelu krajowych banków spadł w minionym roku poniżej 7 proc. W grudniu wynosił 6,8 proc. – wynika z danych opublikowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego. To zasługa przede wszystkim firm. W ich przypadku udział należności ze stwierdzoną utratą wartości spadł w 2017 r. z 9,2 do 8,2 proc. Większą poprawę zanotowano w kredytach dla małych i średnich przedsiębiorstw niż w dużych firmach.
Wypowiedzi bankowców sugerują jednak, że korzystna tendencja raczej nie będzie się utrzymywać. – Gdy wzrost gospodarczy przyspieszył w okolice 3 proc., w sektorze MSP widzieliśmy postęp. Ale dalsze zwiększenie tempa – do 5 proc., jakie mamy obecnie – nie przekłada się już na poprawę jakości portfela kredytowego – mówił niedawno na spotkaniu z dziennikarzami Maciej Reluga, wiceprezes Banku Zachodniego WBK.
Dlaczego dobra koniunktura nie przekłada się na wyniki firm i ich zdolność do obsługi kredytów? – Niewątpliwie rynek pracy jest przegrzany. Klienci, i to nie tylko z sektora MSP, mówią o oczekiwaniach dwucyfrowego wzrostu płac. To będzie miało wpływ szczególnie na firmy z niskomarżowym modelem biznesowym – ocenił wczoraj Sławomir Sikora, prezes Banku Handlowego. Jego firma miała w minionym roku ponaddwukrotnie wyższe odpisy na ryzyko kredytowe niż w 2016 r. Saldo rezerw wyniosło 103 mln zł. „Wyższy poziom odpisów dotyczył bankowości instytucjonalnej i wynikał z dotworzenia rezerw kredytowych, głównie na portfelu klientów ocenianych indywidualnie, w segmencie klientów bankowości przedsiębiorstw” – podał Handlowy. Prezes Sikora zastrzegał, że wyższe odpisy w końcówce minionego roku nie oznaczają niekorzystnej zmiany trendu.
Szczególnie narażone na problemy są firmy biorące udział w przetargach publicznych. Nierzadko zdarza się, że muszą one realizować kontrakty zawierane przy znacznie niższym poziomie kosztów. ING Bank Śląski w drugiej połowie ubiegłego roku zdecydował o przeglądzie pod kątem ryzyka kredytowego wśród klientów, którzy uczestniczą w procesach przetargowych.
Problemy z obsługą kredytów mają również mikroprzedsiębiorcy. W przypadku kredytów obrotowych nastąpił w ciągu roku wzrost udziału należności z utratą wartości z 11,7 do 12,5 proc., inwestycyjnych – z 6,4 do 7,0 proc. To właśnie słabsza spłacalność tego typu należności sprawiła, że minimalnie się pogorszyła ogólna jakość należności od klientów indywidualnych – w końcu ub.r. udział złych kredytów wynosił 6,1 proc.
Najlepiej ze wszystkich kredytów – dla firm i gospodarstw domowych – obsługiwane są te z najmocniejszym zabezpieczeniem – hipoteki. Tu udział należności zagrożonych obniżył się w minionym roku o 0,1 pkt proc., do 2,8 proc. Największa poprawa miała z kolei miejsce w kredytach samochodowych. W końcu 2016 r. 5,2 proc. z nich miało „stwierdzoną utratę wartości”. W końcu 2017 r. było to już 3,8 proc. – najmniej, odkąd dostępne są dane KNF (czyli od końca 2009 r.). Jeszcze cztery lata wcześniej udział złych kredytów w portfelu samochodowym przekraczał 16 proc. Poprawa w tym segmencie pozwoliła na spadek udziału należności zagrożonych w portfelu kredytów konsumpcyjnych do nienotowanego wcześniej poziomu 11,3 proc.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Powiązane
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama