Jak poinformował na poniedziałkowej konferencji prasowej Dera, który jest ministrem w Kancelarii Prezydenta, projekt powstał dzięki współdziałaniu z Rzecznikiem Finansowym Aleksandrą Wiktorow.
"Powstał też dzięki temu, że ludzie pisali listy do pana prezydenta. Z tych listów wynikał wielki problem osób, które pomyliły się, przekazując środki finansowe na inne konto. Opisywane były bardzo dramatyczne sytuacje" - powiedział. Wyjaśnił, że praktycznie odzyskanie tych pieniędzy nie było możliwe.
Dera powiedział, że projekt był konsultowany z resortem finansów, Narodowym Bankiem Polskim, Komisją Nadzoru Finansowego i Związkiem Banków Polskich. "Zyskał pełną akceptację, jest odebrany jako bardzo dobry, który będzie służył obywatelom" - zapewnił Dera.
"Każdy może się pomylić, ale dzięki temu projektowi (...) ta pomyłka nie będzie tak kosztowna jak do tej pory i tak długotrwała jak do tej pory w dochodzeniu własnych pieniędzy" - dodał. Wyraził nadzieję, że zmiana szybko wejdzie w życie.
Obecna na konferencji Aleksandra Wiktorow mówiła, że rachunki bankowe mają 26 cyfr, w związku z tym łatwo popełnić błąd, można też przez pomyłkę przesłać pieniądze na zupełnie inny rachunek. Tłumaczyła, że projekt przewiduje, iż jeżeli ktoś się pomyli w przelewie i zauważy to, będzie mógł zgłosić się do instytucji finansowej, w której zrobiono przelew. Wówczas w ciągu trzech dni instytucja ta będzie musiała zawiadomić podmiot, na który niesłusznie wpłynęły pieniądze, że należy je oddać. Na zwrot będzie 30 dni. Jeśli podmiot, który niesłusznie otrzymał pieniądze, tego nie zrobi, instytucja finansowa przekaże poszkodowanemu dane tego podmiotu.
"Wtedy można będzie wystąpić na drogę sądową o zwrot pieniędzy, jako niesłuszne wzbogacenie. Ten, kto niesłusznie pieniądze dostał i je oddaje - miejmy nadzieję, że takich będzie większość - nie ponosi z tego tytułu żadnych kosztów, natomiast kosztami może być obciążony ten, kto popełnił błąd" - poinformowała Wiktorow.
"To dosyć prosty projekt, ale daje nadzieję na odzyskanie tychże źle przekazanych środków. Do tej pory ten, który źle wpłacił pieniądze, nie miał szans dowiedzieć się, do kogo te pieniądze poszły, bo bank nie udziela takich informacji" - tłumaczyła. Dlatego w takich sytuacjach nie wiadomo przeciw komu występować na drogę sądową o zwrot.
Dera wyjaśnił, że danych tych nie można uzyskać, ponieważ są chronione przez prawo bankowe. Nawet jeżeli te dane jakoś uda się uzyskać, to podmiot, który otrzymał pieniądze, może bronić się tym, że je zużył myśląc, że to należne wpłaty.
"Mieliśmy wiele naprawdę ludzkich dramatów, gdzie człowiek przez niewielką pomyłkę tracił całkiem pokaźne kwoty" - mówił Dera.
Poinformował, że do biura pomocy prawnej Kancelarii Prezydenta zgłaszały się osoby, które traciły "dosyć pokaźne kwoty".
Jego zdaniem wbrew pozorom tych pomyłek występowało jednak dużo. "To nie są jednostkowe przypadki. Każdy może się pomylić, ale dzięki tym przepisom, dzięki temu projektowi ta pomyłka już nie będzie tak kosztowana, z takimi skutkami, jak do tej pory. To olbrzymie ułatwienie dochodzenia własnych środków przez obywateli, którzy taką pomyłkę popełnili" - dodał.
Minister pytany był m.in. o to, czy projekt był sondowany politycznie i w jakim tempie powinien zostać przeprowadzony przez parlament. "Chciałbym, żeby maksymalnie szybko się to odbyło. Myślę, że jeszcze mamy cały czerwiec i cały lipiec w polskim parlamencie, żeby się udało jeszcze przed wakacjami parlamentarnymi zakończyć procedowanie w Sejmie. Byłoby to z wielką korzyścią dla obywateli" - odpowiedział Dera.
"Pomyłka w przelewie nie ma zabarwienia politycznego. To może spotkać każdego, nie ma takich, którzy błędów nie popełniają. Więc zupełnie ten projekt nie ma zabarwienia politycznego. On ma jedną wspólną rzecz - ma pomagać tym, którzy takiej pomyłki dokonają" - powiedział.
"Myślę, że to projekt, który ułatwi życie obywatelom i do tej pory te projekty, które składał pan prezydent, właśnie tego typu (...) spotykały się z bardzo przyjaznym podejściem w parlamencie (...). Ta procedura jest bardzo prosta, jasna dla wszystkich podmiotów, bo tu podmiotem jest z jednej strony osoba, która się pomyliła, a z drugiej strony bank (...) i osoba, która takie pieniądze otrzyma" - mówił.
Zaznaczył, że informacja z banku, że pieniądze wpłynęły na konto przez czyjąś pomyłkę uniemożliwi korzystanie z nich jak z własnych. "To bardzo ważny punkt w tym projekcie, który diametralnie zmieni sytuację (...). Wydaje mi się, że dzięki tej procedurze znacznie wzrośnie odsetek osób, które będą oddawały te pieniądze" - powiedział.