W radiowej "Trójce" polityk PiS był pytany o postęp prac nad przepisami dotyczącymi przewalutowania kredytów frankowych. "Cel, który zakreśliliśmy, czyli przewalutowanie kredytów frankowych, to jest cel, do którego w dalszym ciągu chcemy dążyć. Raczej zostaliśmy zmuszeni do zmiany taktyki" - zaznaczył Sasin.
Jak tłumaczył początkowo PiS obrał prostą taktykę, "która - wydawało się nam - że będzie dobra, skuteczna i możliwa do przeprowadzenia, czyli ustawa wprost mówiąca o sposobie przewalutowania tych kredytów". Jak dodał zakładała ona przewalutowanie tych kredytów po takim kursie, który byłby niezwykle korzystny dla kredytobiorców, czyli po kursie z dnia zaciągnięcia kredytu.
"Kiedy przyjrzeliśmy się tej sprawie bliżej dostrzegliśmy duże niebezpieczeństwo dla nas wszystkich, jako dla obywateli" - zaznaczył poseł.
Jak tłumaczył kiedy w wyborach parlamentarnych PiS obiecywał wsparcie frankowiczów, ugrupowanie nie miało dostępu do wszystkich informacji dotyczących kondycji systemu bankowego. "Po drugie nie wzięliśmy pod uwagę jednej okoliczności, mianowicie takiej, że tego typu jednorazowe działanie ustawowe naraziłoby Polskę na możliwe skargi przed międzynarodowymi trybunałami" - wskazał polityk.
Zaznaczył, że banki działające w Polsce, to w większości instytucje zagraniczne. "One mogłyby skarżyć polskie państwo z tytułu utraconych zysków. Strat, które taka operacja mogłaby im przynieść. Mogłyby się powoływać na naruszenie zasad bezpieczeństwa prowadzenia biznesu w Polsce, a nasz kraj jest związany w tym zakresie międzynarodowymi umowami" - podkreślił Sasin.
"Efekt mógłby być taki, że za taką operację przewalutowania zapłacilibyśmy my wszyscy jako podatnicy, bo Polska musiałaby zapłacić wysokie odszkodowania" - dodał polityk.
Dodał, że obecnie w sejmowej komisji finansów są trzy 3 projekty dotyczące kredytów walutowych, które są "od ściany do ściany". "Z jednej strony mamy projekt prezydencki, który jest projektem, który nie dotyczy w ogóle przewalutowania, a jedynie zwrotu spreadów, czyli czegoś co jest oczywiste i co nie grozi Polsce żadnymi konsekwencjami" - mówił.
"Z drugiej strony mamy projekt klubu Kukiz'15, który mówi, że wszystkie kredyty wzięte w obcych walutach, to de facto były kredyty złotówkowe i tak powinny być od początku traktowane" - powiedział. To - wskazał - oznaczałoby przewalutowanie ich po kursie z dnia ich zaciągnięcia.
Sasin przyznał, że jemu filozofia zaproponowana w projekcie Kukiz'15 jest bliższa, podobnie jak polskim sądom, które orzekają w sprawie kredytów walutowych. "Lepiej żeby orzekały tak sądy, bo jeśli jest wyrok sądowy, to trudniej występować o odszkodowanie przez banki, niż kiedy byłaby to ustawa" - ocenił poseł.
Dodał, że obecnie sejmowa podkomisja powołana do prac nad tymi projektami skupiła się na oszacowaniu skutków finansowych każdej z tych ustaw "przed podjęciem decyzji o tym, który z tych projektów powinien być wiodącym". Wskazał, że dotychczasowe szacunki przedstawione w tych projektach są niejasne. Polityk tłumaczył, że w przypadku prezydenckiego projektu wyliczenia kosztów jego wprowadzenia wynoszą pomiędzy 4 a 10 mld zł. "Musimy wiedzieć jakie będą koszty, bo rozdźwięk jest zbyt duży" - podkreślił.
Dodał, po różnice kosztów widać też jeśli chodzi o projekt autorstwa PO, a w przypadku propozycji klubu Kukiz'15 kosztów w ogóle nie przedstawiono. Dlatego, mówił, w minionym tygodniu podkomisja powołana do prac nad projektami zwróciła się o przygotowanie dokładnych wyliczeń do Komisji Nadzoru Finansowego. Wyliczenia mają być gotowe w ciągu miesiąca.
"Po tym jednym miesiącu, kiedy dostaniemy te wyliczenia zdecydujemy, który projekt będzie projektem wiodącym, bo z tych projektów nie da się zrobić jednego" - ocenił.
Projekt prezydencki dotyczący kredytów walutowych przewiduje, że banki będą musiały zwrócić swoim klientom różnicę między dopuszczalnym spreadem a tym, który w rzeczywistości pobrały. Projekt ma obejmować umowy kredytu zawarte od 1 lipca 2000 roku do wejścia w życie "ustawy antyspreadowej" (26 sierpnia 2011 roku). Dotyczyć ma konsumentów, a także tych osób prowadzących działalność gospodarczą, które nie dokonywały odpisów podatkowych w związku z kredytami.
W myśl projektu PO kredytobiorca mógłby ubiegać się w swoim banku o przewalutowanie posiadanego kredytu hipotecznego w walucie obcej, czyli m.in. w szwajcarskim franku. Przewalutowanie miałoby następować po kursie z dnia sporządzenia umowy restrukturyzacyjnej i polegać na wyliczeniu różnicy między wartością kredytu po przewalutowaniu, a kwotą zadłużenia, jaką posiadałby w tym momencie kredytobiorca, gdyby w przeszłości zawarł z bankiem umowę o kredyt w polskich złotych. Bank miał umarzać część tej kwoty. Jeżeli natomiast różnica byłaby wartością ujemną, to nie podlegałaby umorzeniu, ale stanowiła zobowiązanie kredytobiorcy w całości.
Projekt Kukiz'15 o "restrukturyzacji kredytów denominowanych lub indeksowanych do waluty innej niż waluta polska oraz o wprowadzeniu zakazu udzielania takich kredytów" zakłada, że kredyty w złotych i kredyty denominowane w obcych walutach zostaną zrównane, co ma oznaczać potraktowanie kredytów frankowych tak, jakby od początku były kredytami w złotych.
Według Sasina, jest duża szansa, że projektem wiodącym stanie się projekt złożony przez prezydenta. Jednocześnie zaznaczył, że projekt prezydencki, "to nie jest projekt, który zamyka sprawę". "To jest pierwszy krok w tej sprawie" - dodał.
Polityk zwrócił też uwagę na rekomendacje Komitetu Stabilności Finansowej dla banków, które mają w swoim portfelu kredyty walutowe. "Te rekomendacja powodują, że trzymanie tych kredytów staje się dla banków nieopłacalne. To ma spowodować, i ten proces się zaczął, przewalutowanie na drodze porozumień pomiędzy klientami a bankami" - powiedział.
"Będziemy monitorować ten proces i mamy nadzieję, że to będzie najlepsza droga do przewalutowania kredytów. Jeśli to założenie okaże się zbyt optymistycznym, to wrócimy do pomysłów rozwiązań ustawowych w tej sprawie" - dodał Sasin.