- Każdy ma nostalgię i chęć powrotu do tego, co było przed wojną w kontekście cen, ale to oczywiście nie jest możliwe. Pewnie już nie wrócimy do tak niskiego poziomu, chyba że będziemy produkowali z wodoru i odnawialnych źródeł energii w znacznie większym stopniu - mówi Waldemar Buda Minister Rozwoju i Technologii, w rozmowie z Grzegorzem Osieckim z Dziennika Gazety Prawnej.
W ubiegłym roku było wiele wyzwań, takich jak wojna i wszelkie niekorzystne zjawiska, które się zdarzyły dla polskiego przemysłu i polskiej gospodarki. Były potężne problemy firm, ceny energii i gazu. Czy ta sytuacja się ustabilizuje? Na razie widzimy wiele negatywnych efektów.
- Wojna zmieniła wszystko przewróciła gradację wyzwań, jakie stoją przed polską gospodarką oraz przed administracją która nadzoruje ten sektor. W lutym zaczęliśmy myśleć o kompletnie innej perspektywie. Nasze plany zostały zrewidowane z godziny na godzinę. To co dotyka gospodarkę w wymiarze geopolitycznym to wojna surowcowa, czyli, to co Putin zorganizował Europie i całemu światu. Powstał obowiązek odcięcia się od tych źródeł, bo wszyscy mamy świadomość, że sprzedaż i dochód ze sprzedaży tych surowców służą skalowaniu działań wojennych na Ukrainie.
Od niektórych odcięliśmy dosyć późno. To dotyczy i węgla i ropy, która przestała płynąć dopiero w tym roku.
- Jeśli startuje się w 2016 roku z poziomu stu procent zabezpieczonego zapotrzebowania z kierunku wschodniego i w 2023 r. w styczniu dochodzimy do 0 proc. no to proszę mi pokazać taką dynamikę wśród innych rządów, naszych poprzedników. Ta dynamika była żadna. Tam nie postępował dywersyfikacja i uniezależnienie.
Myśmy co roku kilka, kilkanaście procent zdejmowali, aż do 2023 r., gdzie całkowicie wyzerowaliśmy to zapotrzebowanie. Musi być pewna mądrość i logika, bo z jednej strony walczymy z kierunkiem wschodnim i zrobiliśmy to w każdym praktycznie segmencie, natomiast to musi być w równowadze do cen i do dostępności.
Ucięcie nastąpiło. A jak będą wyglądać realia polskiej gospodarki, przy zreorientowaniu kierunku dostaw. Ceny będą wyższe, bo cena rosyjska była jednak konkurencyjna. Ile jeszcze potrwa to zamieszanie na rynku energetycznym? Widzimy, że ceny ropy spadają do poziomu sprzed wojny, gazu też, a przedsiębiorcy odczuwają wciąż negatywne efekty.
- Progres jest widoczny. Pytanie czy dynamika jest wystarczająca. Każdy ma nostalgię i chęć powrotu do tego co było przed wojną w kontekście cen, ale to oczywiście nie jest możliwe. Pewnie już nie wrócimy do tak niskiego poziomu, chyba że będziemy produkowali z wodoru i odnawialnych źródeł energii w znacznie większym stopniu.
Dokąd będziemy się posługiwali tymi surowcami, które odcięliśmy ze wschodu, to te ceny muszą być wyższe. Pamiętajmy, że świat jest skonstruowany na prostych zasadach. Jeżeli jedno źródło wykluczamy i zostawiamy 2,3,4 i pozostałe, to w tych źródłach jest większe zapotrzebowanie i ich koszt jest wyższy.
Więcej w materiale wideo