Mimo kryzysu w branży spółki zamierzają wywiązać się ze zobowiązań wobec pracowników. Pieniądze na premie wyłożą inwestorzy.
500 mln zł będzie kosztowała tegoroczna nagroda z okazji Dnia Górnika – wyliczył DGP. Większość spółek węglowych zapewnia, że nie będzie problemów z wypłatą. To element wynagrodzenia, które przewiduje umowa o pracę. Często mylony jest z trzynastką, której w górnictwie już nie ma, chociaż pozostała... czternastka. Odpowiada mniej więcej jednej średniej miesięcznej pensji, choć zasady jej naliczania nie są jednolite.
W tym roku górniczą nagrodę dotkną cięcia, m.in. w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. – JSW wypłaci barbórkę w terminie, zgodnie z zapisami porozumienia z września 2015 r. – zapowiada Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka spółki. Porozumienie na lata 2016–2018, które ma dać firmie niemal 2 mld zł oszczędności, dotyczy zawieszenia wypłaty czternastki i deputatu węglowego. Nagrody z okazji Dnia Górnika nie dostaną pracownicy administracji, a pozostali otrzymają ją w dwóch ratach: do 4 grudnia i 1 marca.
– Polska Grupa Górnicza ma zabezpieczone środki na barbórkę i termin wypłaty nie jest w żaden sposób zagrożony – mówi z kolei Tomasz Głogowski, rzecznik PGG. Z naszych informacji wynika, że jeszcze przed górniczym świętem PGG otrzyma kolejną transzę wsparcia od swoich inwestorów, m.in. energetyki, która zobowiązała się do zasilenia PGG 1,5 mld zł, ale nie jednorazowo.
Tauron Wydobycie z grupy Tauronu oraz Lubelski Węgiel Bogdanka z grupy Enea zapewniają, że mają środki na wypłaty i będą one zrealizowane nie później niż 4 grudnia.
A co z załogą Katowickiego Holdingu Węglowego? – W związku z prowadzonymi przez spółkę rozmowami dotyczącymi jej przyszłości, w tym finansowania, wstrzymujemy się od podawania informacji dotyczących stanu finansowego, przewidywanych wydatków, a także ustaleń dotyczących sytuacji firmy – tłumaczy Wojciech Jaros, rzecznik KHW. Przypomniał, że kontynuowane są rozmowy z organizacjami związkowymi dotyczące zmian w Holdingowym Układzie Zbiorowym Pracy, jednak do czasu uzgodnienia i zarejestrowania zmian jego zapisy nadal obowiązują w KHW.
W ubiegłym tygodniu napisaliśmy, że zaplanowane dokapitalizowanie KHW kwotą 700 mln zł to za mało, bo spółka potrzebuje przynajmniej 1 mld zł. Już dziś ma kłopoty z płatnościami, m.in. z obsługą obligacji. Po naszym artykule resort energii zapowiedział, że w piątek holding podpisze porozumienie z bankami – obligatariuszami w sprawie restrukturyzacji zobowiązań. Jak ustalił DGP, dwa prywatne banki – BZ WBK i BNP Paribas – nie chciały się zgodzić na warunki proponowane przez państwowego właściciela. – Pierwszy pomógł przekonać premier Morawiecki. W drugim wciąż myślą. Może to wahanie przez caracale? – komentuje nasz rozmówca znający kulisy negocjacji. Do czasu zamknięcia tego wydania gazety BNP Paribas nie podpisał umowy standstill z KHW, tłumacząc to koniecznością konsultacji w paryskiej centrali, pozostali obligatariusze (BZ WBK, PKO BP, DZ Bank) zrobili to przed weekendem. Żaden z banków nie chciał komentować sprawy obligacji KHW. – Holding jest w kropce. Nie obsługując obligacji, wypłacić barbórkę? Byłoby to dziwne – tłumaczy kolejny z naszych rozmówców zbliżony do sprawy.
Sektor węgla kamiennego nie jest jedynym, w którym pracownicy dostają barbórkę. Przysługuje ona także m.in. górnikom z kopalń miedzi czy węgla brunatnego oraz pracownikom PGNiG. Jednak spółki z tych branż nie mają potężnych kłopotów finansowych w przeciwieństwie do większości kopalń węgla kamiennego (wyjątkiem jest Bogdanka).
W pierwszym półroczu 2016 r. sektor węgla kamiennego odnotował 151,9 mln zł straty netto. To o 1475,7 mln zł mniej niż przed rokiem, jednak poprawa wyników jest tylko pozorna. Lepszy wynik netto to przede wszystkim efekt uwolnienia rezerw w momencie przejmowania zakładów wydobywczych KW przez Polską Grupę Górniczą. Z wyniku PGG z kolei wyłączono częściowo skutki tej operacji finansowej, co spowodowało tak wielką poprawę wyniku, ale tylko na papierze.
Casting na nowego ministra?
Dymisje Dawida Jackiewicza i Pawła Szałamachy to nie koniec kadrowych roszad w rządzie Beaty Szydło w najbliższym czasie. Jak ustalił DGP, jeszcze w tym tygodniu odbędą się rozmowy z potencjalnymi następcami ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego. To jeden z dość często „dymisjonowanych” przez media członków rządu, ale teraz sytuacja wydaje się poważna – twierdzą nasi rozmówcy, znający sprawę. Powód? Między innymi wciąż nierozwiązana sytuacja w sektorze węgla kamiennego. Nie ma decyzji Komisji Europejskiej w sprawie programu pomocowego dla Polskiej Grupy Górniczej, a Bruksela dopytuje już o restrukturyzację Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego. Krzysztof Tchórzewski typowany był na szefa Tauronu za Remigiusza Nowakowskiego. Mówiło się też, że to stanowisko mógłby objąć jego zastępca Grzegorz Tobiszowski albo Filip Grzegorczyk, wiceminister Skarbu Państwa. Kto i kiedy miałby zastąpić ministra Tchórzewskiego? Nie wiadomo, czy do zmian dojdzie przed Barbórką. Pojawiają się głosy, że na czele resortu mógłby stanąć typowany po wyborach na ministra energii Piotr Naimski, pełnomocnik rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej. A co z wiceministrem Tobiszowskim, który odpowiada za górnictwo? Niektórzy z naszych rozmówców uważają, że i tu może dojść do zmian. Na razie część górniczych związkowców domaga się dymisji wiceministra Wojciecha Kowalczyka. Choć nie jest już pełnomocnikiem rządu ds. górnictwa (jest nim minister Tobiszowski), to negocjuje notyfikację programu pomocowego w Brukseli.