Blackout we Francji - co się stało?

Blackouty we Francji nie mają związku z kwietniową awarią sieci na Półwyspie Iberyjskim, lecz dotyczą wyłącznie regionu Prowansji i Lazurowego Wybrzeża.Pierwsza z awarii nastąpiła w sobotę 24 maja w departamencie Alpes-Maritimes, obejmując obszar od Cannes po Villeneuve-Loubet. Około 160 000 gospodarstw domowych straciło zasilanie w efekcie dwóch kolejnych incydentów: pożaru stacji wysokiego napięcia w Tanneron oraz fizycznego uszkodzenia słupa linii 400 kV – trzy z czterech podpór zostały dosłownie „scięte” przez sprawców, co uniemożliwiło przesył energii do Cannes i okolic. Przerwa trwała od rana do późnego popołudnia; prąd wrócił do wszystkich odbiorców około godz. 17:00, co umożliwiło przeprowadzenie ceremonii zamknięcia Festiwalu Filmowego w Cannes zgodnie z planem.

Drugi blackout miał miejsce w niedzielę 25 maja w aglomeracji Nicei – uszkodzenie obiektu przesyłowego spowodowało, że około 45 000 domów oraz sieć tramwajowa pozostały bez prądu, a na kilkadziesiąt minut przerwano też dopływ energii do terminalu lotniczego Nice Côte d’Azur. Operator sieci Enedis uporał się z awarią i przywrócił całkowite zasilanie do godz. 5:30 rano. Francuska żandarmeria wszczęła postępowanie w kierunku zorganizowanego podpalenia, wskazując, że obydwa zdarzenia noszą znamiona starannie zaplanowanych aktów sabotażu. W przypadku Cannes anonimowa grupa anarchistyczna przyznała się do ataku w komunikacie na portalu Indymedia, jednak policja nadal weryfikuje wiarygodność tego twierdzenia.

Lokalne władze, na czele z merem Nicei Christianem Estrosim, zaostrzyły ochronę kluczowej infrastruktury energetycznej i złożyły oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Zapewniono, że wzmocniony patrol policyjny będzie kontrolował obiekty przesyłowe oraz stacje transformatorowe, by zapobiec kolejnym incydentom. Śledztwo koncentruje się na ustaleniu sprawców obu zamachów oraz motywów ich działania. Biorąc pod uwagę stopień zniszczeń i wyselekcjonowanie strategicznych punktów sieci, nie wyklucza się udziału wyspecjalizowanych grup, które mogły działać w porozumieniu. W toku dochodzenia analizowane są zarówno materiały z monitoringu, jak i ślady kryminalistyczne na miejscu zdarzeń.

Sieć coraz częstszym celem sabotaży

Eksperci podkreślają, że awaria systemu elektroenergetycznego na południu Francji stanowi istotny sygnał ostrzegawczy dla całego europejskiego sektora energii. Kamil Moskwik, niezależny ekspert ds. energetyki, mówi w rozmowie z GazetaPrawna.pl, że w przeciwieństwie do kwietniowego blackoutu w Hiszpanii i Portugalii – będącego skutkiem przeciążenia sieci i niedopasowania przepływów transgranicznych – przypadek francuski dotyczy zdarzenia intencjonalnego, wymierzonego bezpośrednio w infrastrukturę krytyczną. - To pokazuje, że odporność systemów energetycznych musi być definiowana nie tylko w kategoriach niezawodności technicznej czy cyberbezpieczeństwa, lecz również w kontekście zagrożeń fizycznych – sabotażu, aktów terrorystycznych czy ataków hybrydowych – mówi Moskwik.

Jakie wnioski z francuskiej awarii wynikają dla polskiego operatora? Najważniejszy jest taki, że Polskie Sieci Energetyczne (PSE) powinny przywiązać jeszcze więcej uwagi na wdrożenie odpowiednich procedur, które zwiększą bezpieczeństwo systemu. Kamil Moskwik wymienia kluczowe działania, jakie powinien podejmować operato. Chodzi m. in. o zastosowanie technologii monitoringu rozproszonego (np. drony, sensory światłowodowe), rozwój architektury odpornej na zakłócenia oraz współpracę z instytucjami państwowymi w ramach narodowych strategii ochrony infrastruktury krytycznej. - Dziś ochrona systemu elektroenergetycznego to nie tylko zadanie operatorów, lecz wspólna odpowiedzialność sektora energetycznego, rządów i struktur bezpieczeństwa państwa. Każdy przypadek sabotażu musi być traktowany nie jako incydent operacyjny, ale jako strategiczne zagrożenie dla stabilności państwa – tłumaczy ekspert.

Ekspert: potrzebne surowe kary dla sprawców

Mikołaj Matuszko dyrektor w Arthur D. Little i ekspert ds. energetyki, przekonuje w rozmowie z GazetaPrawna.pl, że w Polsce jesteśmy już przygotowani do tego typu wydarzeń. - Mamy wprowadzony drugi stopień alarmowy BRAVO między innymi na wypadek cyberataków, a PSE na bieżąco przeciwdziała różnym zagrożeniom. W przyszłości kluczowe będzie ograniczanie skutków awarii do poziomu regionalnego, aby sabotaże nie skutkowały paraliżem całego systemu krajowego. Wszystkich elementów sieci nie da się ochronić, ważne więc, by były punkty, na których zatrzyma się efekt domina – mówi Matuszko.

Dodaje on, że równie istotne jest zapewnienie alternatywnych, awaryjnych źródeł zasilania. - Mogą być to na przykład źródła przyzakładowe, w tym źródła rozproszone, działające poza siecią oraz magazyny energii. Ponadto, Polska jest stosunkowo dobrze zabezpieczona w kontekście istniejących międzynarodowych połączeń energetycznych, a PSE aktywnie współpracuje z innymi operatorami systemów przesyłowych. Takie działania zmniejszą atrakcyjność sabotażu infrastruktury energetycznej. Sieć przesyłowa coraz częściej staje się celem ataków, ponieważ bez rozlewu krwi można spowodować chaos i panikę. Kluczowe są zatem działania prewencyjne, w tym surowe kary dla sprawców – przekonuje Mikołaj Matuszko.