PSE liczy na to, że nowelizacja prawa energetycznego przyniesie reformę procesu przyłączeniowego. To może być kluczowa zmiana w procesie transformacji energetycznej. Jakie zmiany chce przeprowadzić polski operator sieci?

Podczas wydarzenia „Polska. Rok przełomu” premier Donald Tusk wymienił transformację energetyczną jako jeden z filarów planu gospodarczego. Jej elementem ma być rozwój sieci przesyłowych, na które w ciągu dekady wydamy 65 mld zł. Nie jest to nowa wartość, wynika z planu rozwoju Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). Oprócz pieniędzy potrzebne są jednak także zmiany legislacyjne.

– PSE od dawna postulują, by zreformować proces przyłączeniowy. Obecnie obowiązujące przepisy w tej sprawie powstawały w czasach, gdy dostawaliśmy kilkanaście wniosków o przyłączenie rocznie, a teraz tyle przychodzi tygodniowo – przekazuje nam spółka. Nie lepsza sytuacja jest u operatorów systemów dystrybucyjnych (OSD). W 2023 r. operatorzy wydali łącznie aż 7,5 tys. odmów wydania warunków przyłączenia do sieci, które dotyczyły niemal 84 GW mocy.

Aukcje PSE zamiast zasady „kto pierwszy, ten lepszy”

PSE uważają, że obecny system jest niewydolny i nie realizuje swojego celu. – Potrzeba zmian jest pilna i mamy nadzieję, że zmiany zostaną wprowadzone niezwłocznie. Trzymamy kciuki za to, żeby nastąpiło to już w ramach projektu ustawy sieciowej, która została wpisana do wykazu prac rządu przez MKiŚ dwa tygodnie temu – przekazują nam PSE.

Chodzi o projekt nowelizacji prawa energetycznego, który zakłada m.in. wprowadzenie elastycznych umów przyłączeniowych czy zwiększenie transparentności i przejrzystości procesu przyłączenia do sieci, a także „rozwiązania upraszczające proces przyłączeniowy i zwiększające liczbę obiektów możliwych do przyłączenia”. Projekt ustawy nie jest jeszcze znany, planowany termin przyjęcia przez Radę Ministrów to drugi kwartał 2025 r.

Jakie propozycje mają PSE? Po pierwsze, wprowadzenie kamieni milowych, zgodnie z którymi inwestor po otrzymaniu warunków przyłączenia musiałby w określonym czasie osiągnąć pewien etap realizacji inwestycji. W przeciwnym razie traciłby warunki. PSE proponują także wprowadzenie aukcji na moce przyłączeniowe, w których inwestorzy konkurowaliby między sobą o możliwość przyłączenia. Szczegóły spółka chce przedstawić podczas posiedzenia podkomisji sejmowej, które odbędzie się 19 lutego.

– Postulat wprowadzenia aukcji na moce przyłączeniowe może być trudniejszy do zrealizowania. Likwidowałby on zasadę „kto pierwszy, ten lepszy”, i wprowadził mechanizm, dzięki któremu wartość mocy przyłączeniowych jest wyceniana. Obecnie na rynku funkcjonują spółki wyspecjalizowane w wyszukiwaniu „żył złota”, czyli wolnych mocy przyłączeniowych, które następnie odsprzedają – mówi Michał Smoleń z Fundacji Instrat. Dodaje, że obecnie ten etap jest dość chaotyczny i niezgodny z ogólnym interesem polskiej elektroenergetyki.

Na rozwiązanie problemu liczy też Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Sprawa dotyczy też bowiem biogazowni. Resort proponował, by zapisy ograniczające możliwość zbywania warunków przyłączenia do sieci zawrzeć już w nowelizacji ustawy wiatrakowej. Ostatecznie zgodził się, by MKiŚ uwzględnił zakres tych zagadnień w ramach przygotowywanej nowelizacji prawa energetycznego.

Wąskie gardło transformacji energetycznej

– Obecnie w obiegu jest ok. 150 GW warunków przyłączenia dla OZE i magazynów energii [chodzi o zawarte umowy, ale też o projekty, dla których wydano warunki przyłączenia i te planowane do przyłączenia – red.], a operatorzy wciąż dostają setki nowych wniosków miesięcznie. Wielkość ta czterokrotnie przekracza przewidywaną wielkość szczytowego zapotrzebowania na moc w krajowym systemie w perspektywie 10-15 lat i chociażby z tego powodu należy przewidywać, że co najmniej połowa tych projektów nie zostanie zrealizowana – przekazują nam PSE.

Michał Smoleń zauważa, że porównanie do zapotrzebowania szczytowego jest niefortunne, ponieważ nie ma sytuacji, w których wszystkie technologie zbliżają się do 100 proc. mocy. – Niemniej pokazuje to, jak długa jest kolejka projektów. Szczególnie w przypadku wiatru na lądzie jesteśmy obecnie bardzo daleko od nasycenia systemu – dodaje.

Sieci inteligentne z branżą BigTech

Podczas poniedziałkowego przemówienia Donald Tusk mówił też o inteligentnych sieciach energetycznych. Ich rozwój mają wspierać Google i inne międzynarodowe firmy. Już teraz operatorzy inwestują w tzw. smart grid, co pozwala na automatyczne zarządzanie siecią oraz optymalizację jej działania. – W miarę jak systemy energetyczne stają się coraz bardziej zdecentralizowane, a udział zmiennych źródeł wytwórczych rośnie, tradycyjne sieci przesyłowe i dystrybucyjne muszą przejść istotną modernizację – mówi Robert Świerzyński, prezes Energa-Operator. Spółka zakończyła niedawno projekt o wartości 277 mln zł, w którym zmodernizowała sieci średniego napięcia do smart grid. Czas przerw w dostawach prądu skrócił się o jedną trzecią. ©℗