Jesteśmy jednym z największych banków finansujących transformację energetyczną w Polsce. Wspieramy budowę farm wiatrowych, paneli fotowoltaicznych, magazynów energii, inwestycje związane z wykorzystaniem biomasy czy termomodernizacje. Robimy to zarówno w formie finansowania bankowego, jak i – jeśli spojrzymy na grupę – poprzez leasing.
Niezależnie od rozmaitych wydarzeń, jak np. te, które obserwujemy obecnie za oceanem, to projekty związane z transformacją będą w dużym stopniu kontynuowane. Widzimy w nich wielki sens, bo opierają się one na biznesie. Dla przykładu, jeśli powstaje de facto elektrownia składająca się z 20 wiatraków, jest to po prostu biznes, a przy okazji zrównoważony.
Nie mamy zamiaru zmieniać naszej polityki. Chcemy nadal w tym obszarze rosnąć. Widzimy w tym sens, środowiskowy i biznesowy. Te projekty się bronią.
Dla przedsiębiorcy ocieplenie budynku czy zamontowanie na dachu paneli, które spowodują, że nie będzie musiał kupować prądu od dostawcy zewnętrznego, spełnia dwa cele. W przypadku pierwszego, biznesowego, oznacza mniejsze rachunki za energię. W drugim – korzyści dla środowiska. I przedsiębiorcy mówią: chcemy to robić, niezależnie od tego, czy ktoś nam każe.
Natomiast większym wyzwaniem jest raportowanie i regulacje. W tym drugim wymiarze mogą zajść zmiany. Są takie sygnały ze strony UE. Jeśli pojawiają się nowe wymogi związane z ekologią, z ESG, to firma, aby im sprostać, musi najczęściej wyłączyć pracownika czy pracowników albo wręcz zatrudnić nowych. Na przykład obliczanie i raportowanie emisji, własnych oraz dostawców, nie jest sprawą łatwą.
To już nie jest realna ekonomia, ale raczej statystyka. Na razie widać, że UE szuka rozwiązania, przesuwając wymogi w czasie. Pewnie wszyscy śledzimy na przykład sprawę samochodów spalinowych. Od przedsiębiorstw słyszę, że tu najbardziej liczą na ulgę.
Natomiast podkreślę, że jako bank podchodzimy do projektów zawsze biznesowo. Kiedy na przykład podczas pandemii wprowadzono maksymalne ceny prądu, w Polsce dużo niższe niż generalnie w Unii Europejskiej, wszystkie nasze projekty energetyczne się obroniły, choć były zielone. Natomiast jeżeli dotrze do Europy zmiana ze Stanów i wymogi raportowe staną się lżejsze, ja to odbiorę pozytywnie. To jest wyzwanie i koszt zwłaszcza dla średnich oraz małych firm.
Zagrożenie jest takie, że możemy postawić sobie czy przedsiębiorcom nierealistyczne cele, na których realizację nie mają oni wpływu.
Posłużę się przykładem nieruchomości. Finansujemy ich nabywanie przez przedsiębiorców oraz osoby fizyczne. W ramach pewnej inicjatywy mieliśmy raportować zmniejszenie śladu węglowego, czyli poprawę jakości budynków pod względem ekologicznym. I co się okazało? Nawet jeśli będziemy od podmiotu budującego obiekt – najczęściej biurowiec czy halę magazynową – oczekiwać zastosowania najlepszych, najbardziej jakościowych i najdroższych materiałów, to ślad węglowy zmniejszy się zaledwie o kilka procent. Bo ok. 90 proc. zanieczyszczeń jest związanych z wykorzystaniem mediów, energii elektrycznej, cieplnej, wody. Rozmaite rozwiązania mogą zmniejszyć ich zużycie, ale generalnie ten, kto stawia budynek, nie ma na emisje znaczącego wpływu. Decydują o tym na przykład władze miasta, odpowiadające za media.
Banki dosyć często są wykorzystywane jako swego rodzaju „agenda rządowa”, która nie otrzymuje wynagrodzenia za pewne rzeczy. Posłużę się przykładem split-paymentu, gdzie to na bank jest niejako przerzucony obowiązek, żeby prowadzić dwa rachunki etc. Są też ogromne wymogi w zakresie compliance, sprawdzania, czy ktoś nie pierze pieniędzy. Mamy kwestię beneficjenta rzeczywistego, raportowania – to są naprawdę wysokie koszty. Tu jest podobnie. Własne emisje banku są przecież niewielkie, pochodzą głównie z samochodów pracowników.
Natomiast mamy za zadanie poprawiać ekologiczność naszego portfela, czyli w skrajnym przypadku nawet powiedzieć klientowi: jeżeli nie przyjmiesz strategii, jak stać się bardziej zielonym, bardziej czystym, czekają cię pewne restrykcje związane z wyższymi wymogami kapitałowymi dla banku, a w skrajnym przypadku nawet odmówienie finansowania. Idea jest taka, że to bank ma zachęcać klientów, aby stawali się bardziej zrównoważeni.
Oczywiście w wielu wypadkach im się to po prostu opłaca biznesowo. Natomiast te wymagania nie mogą iść za daleko.
Dzisiaj jesteśmy na takim etapie transformacji, gdy funkcjonuje więcej zachęt niż kar. My jako bank lubimy finansować transformację energetyczną. Wierzymy, że to jest dobry biznes. Inna sprawa, że wymogi kapitałowe w przypadku finansowania takich przedsięwzięć są niższe. Czyli bank osiąga korzyści, którymi dzieli się z klientem. To znajduje odzwierciedlenie w naszej ofercie. Natomiast nie finansujemy projektów związanych z wykorzystaniem węgla. Myślę, że gdyby tempo wdrażania regulacji, dyrektyw zostało utrzymane, to za pięć, dziesięć lat mogłoby dojść do tego, że niektóre firmy mogłyby mieć trudności z uzyskaniem kredytu lub też byłby droższy, ponieważ prowadzą działalność w branży, gdzie emisyjność jest na wyższym poziomie. Regulacje, które miały wejść w przyszłości, przewidywały zwiększenie o 50 bądź nawet o 100 proc. wymogów kapitałowych dla banków.
W przypadku leasingu zwrócę uwagę na dwie tendencje. Jesteśmy odbiorcą zachowań klientów, jak również mamy strategiczny dla nas projekt, który wspiera małe i średnie firmy w obniżeniu kosztów związanych z energią oraz redukcją emisji CO2. Przedsiębiorcy zyskują w ten sposób pomoc na każdym etapie realizacji swoich celów – od pozyskania niezbędnej wiedzy na temat ochrony środowiska, po kompleksowy zestaw produktów i usług dla zrównoważonego rozwoju biznesu.
Odniosę się również do firmowych flot samochodów. Część klientów, zwłaszcza dużych, przeszło na auta wyłącznie elektryczne, pojawiają się również przypadki samochodów napędzanych wodorem czy hybrydowych. Jeszcze rok temu dynamika i chęć wymiany samochodów była ogromna. Dzisiaj natomiast widzimy pewien regres.
Rozwój floty pojazdów niskoemisyjnych był w bardzo dużym stopniu napędzany dwoma czynnikami. Pierwszym były duże dopłaty, a drugim – trend. Niemniej jednak miks samochodów dość istotnie się zmienił – wzrosła ilość samochodów elektrycznych. Jednak w przypadku odsprzedaży to samochody spalinowe mniej tracą na wartości z każdym rokiem.
Mamy dwa kraje, które najbardziej zanieczyszczają naszą planetę, Chiny i Stany Zjednoczone. W ich przypadku możemy mówić o deregulacji, czyli nie narzucają rozwiązań. Ale to właśnie w tych krajach buduje się najwięcej paneli fotowoltaicznych, wiatraków, magazynów energii. To jest trend biznesowy i jednocześnie dywersyfikacja. Kraje te posiadają elektrownie atomowe, wykorzystują na dużą skalę węgiel, mają gaz oraz – energię z odnawialnych źródeł. To kolejne potwierdzenie faktu, że transformacja energetyczna będzie zachodzić, bo się po prostu opłaca. Nie ma podstaw, aby sądzić, że elektrownie wiatrowe będą passe. Pewne znaki zapytania dotyczą sfery regulacyjno-politycznej. Dla przedsiębiorców – im mniej regulacji, tym oczywiście lepiej.
Z pewnością dywersyfikacja źródeł energii, rozproszenie, zwiększa bezpieczeństwo dostaw. Działa też pozytywnie w razie zaistnienia szoków cenowych w poszczególnych segmentach rynku. Spójrzmy na przykład sprzed kilku lat, czyli wybuchu wojny w Ukrainie. Posiadanie własnych zapasów gazu, dywersyfikacja dostaw (czy to poprzez rurociągi, czy gazoport w Świnoujściu) było pomocne.
Tym, co często podkreślają przedsiębiorcy i co jest ważne również dla banku, jest stabilizacja, a przede wszystkim przewidywalność. Dywersyfikacja źródeł energetycznych taką przewidywalność i stabilizację dają.
Wyzwania, jakie upatruję przed polską gospodarką, to finansowanie gigantycznych projektów, takich jak farmy wiatrowe na morzu, elektrownie jądrowe, a także przemysł zbrojeniowy czy CPK.
Każdy z tych projektów jest wart kilkadziesiąt miliardów, natomiast jedna instytucja finansowa może udzielić w skrajnym przypadku kredytu na poziomie kilku miliardów. A niestety, wymogi kapitałowe dla banków raczej rosną niż spadają. Może warto rozważyć „ulgi” bądź zwolnienie z podatku bankowego dla instytucji, które finansują zrównoważony rozwój? Nie chodzi o to, by banki płaciły mniej, ale robiły to w innej formie. Niestety, jeśli te wielkie projekty będą finansowane przez zagraniczne instytucje, które nie są obciążone np. podatkiem bankowym, pieniądze z odsetek nie będą zostawać w kraju.
partner