Nord Stream 2, rurociąg, który miał dostarczać ogromne ilości rosyjskiego gazu do Niemiec, został wysadzony jesienią 2022 r. Obecnie wrócił on jako temat debaty w niemieckiej przestrzeni medialnej. Okazuje się, że większość Niemców nie życzy sobie powrotu do współpracy energetycznej pomiędzy Berlinem a Moskwą.
Niemieckie partie polityczne o Nord Stream 2
Jak w Niemczech przebiega obecnie debata na temat gazociągu Nord Stream 2? Po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 r., niemiecki rząd zawiesił certyfikację projektu, podkreślając potrzebę uniezależnienia się od rosyjskich surowców energetycznych. Minister gospodarki i energii, Robert Habeck z partii Zielonych, w marcu 2025 r. ostrzegł, że reaktywacja gazociągu byłaby kaziem wstecz, zwłaszcza w kontekście trwającej agresji Rosji wobec Ukrainy .
W przeszłości CDU wspierała projekt Nord Stream 2, argumentując, że jest to przedsięwzięcie o charakterze ekonomicznym. Jednak po agresji Rosji na Ukrainę stanowisko partii uległo zmianie, a wielu jej członków zaczęło krytykować projekt, podkreślając jego negatywne konsekwencje dla jedności Europy i bezpieczeństwa energetycznego regionu. Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD), będąca częścią koalicji rządzącej, początkowo popierała Nord Stream 2, ale po 2022 r. zaczęła dystansować się od projektu. Były kanclerz z ramienia SPD, Gerhard Schröder, był krytykowany za swoje powiązania z rosyjskim sektorem energetycznym, co wpłynęło na zmianę podejścia partii do kwestii gazociągu.
Partia Zielonych od początku sprzeciwiała się budowie Nord Stream 2, argumentując, że projekt zwiększa zależność Niemiec od rosyjskiego gazu i stoi w sprzeczności z celami transformacji energetycznej oraz ochrony klimatu. Po objęciu stanowisk w rządzie, Zieloni kontynuują politykę uniezależniania Niemiec od rosyjskich surowców. Z kolei radykalnie prawicowa AfD opowiada się za odbudową Nord Stream 2 i powrotem do importu gazu z Rosji, argumentując, że jest to kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Niemiec. Partia ta jest jednak krytykowana za swoje prorosyjskie stanowisko i brak uwzględnienia geopolitycznych konsekwencji takiej polityki.
Niemieckie media o Nord Stream 2
W dzienniku Tagesschau w artykule z marca 2025 r. poruszono temat propozycji powrotu do importu rosyjskiego gazu, co spotkało się z dużym oburzeniem wśród polityków i społeczeństwa. Podkreślono, że taka decyzja byłaby sprzeczna z dążeniem do uniezależnienia się od rosyjskich surowców oraz z polityką sankcji wobec Rosji. Natomiast gazeta Frankfurter Allgemeine Zeitung wielokrotnie podkreślała kontrowersje związane z Nord Stream 2, zwracając uwagę na jego potencjalny wpływ na podziały w Unii Europejskiej oraz na bezpieczeństwo energetyczne regionu. W artykułach z 2018 r. krytykowano projekt za podważanie solidarności z krajami Europy Wschodniej, takimi jak Polska i państwa bałtyckie kolei w Die Welt w artykule z grudnia 2024 r. zwrócono uwagę na napięcia w relacjach niemiecko-polskich w kontekście polityki energetycznej i bezpieczeństwa. Podkreślono krytykę wobec kanclerza Olafa Scholza za jego nieobecność na kluczowych spotkaniach międzynarodowych oraz za brak zdecydowanych działań w sprawie Nord Stream 2.
Ekspert: Rosja zagraża bezpieczeństwu Niemiec
Jak mówi Wojciech Jakóbik, analityk Ośrodka Bezpieczeństwa Energetycznego, w rozmowie z GazetaPrawna.pl, Niemcy mają długa historię błędnej polityki budowy współzależności energetycznej z Rosją w celu ucywilizowania ich stosunków pamiętającą premiera Willego Brandta. - Miał on w pamięci cel zjednoczenia Niemiec, który nie byłby możliwy do zrealizowania bez jakiegoś układu z Sowietami. Ta polityka „Wandel durch Handel” miała zmienić Rosję. Nielegalna aneksja Krymu pomimo zgody na Nord Stream 1 oraz inwazja na Ukrainę pomimo zakończenia budowy Nord Stream 2 w sposób oczywisty zakwestionowały zasadność takiego podejścia – uważa ekspert.
Jednak, jak podkreśla, mimo to przez dziesięciolecia wokół współpracy Niemiec i Rosji wyrosły kręgi biznesowo-polityczne będące beneficjentami tej współzależności, które teraz będą jej bronić. - Ich przedstawiciele są obecni we wszystkich partiach politycznych i mają duży wpływ na biznes. To te kręgi naciskają już teraz na powrót do surowców rosyjskich. Kwestią odpowiedzialności i siły państwa niemieckiego będzie oparcie się tej pokusie ze względu na to, że kryzys energetyczny podsycany przez Gazprom powinien uczyć, że zależność od Rosji nie tylko nie zmienia jej wrogiej polityki, ale także zagraża bezpieczeństwu Niemiec. Rzekomo tani gaz z Rosji przyprawił największą gospodarkę Europy o recesję. Potrzebna jest modyfikacja polityki energetyczno-klimatycznej Niemiec z poprawką na bezpieczeństwo. Nowa Wielka Koalicja powinna być rozliczana nie ze słów, w których nie brakuje pożądanych deklaracji o rozstaniu z Rosją, ale z faktycznych czynów jak derusyfikacja Rafinerii Schwedt czy demontaż Nord Stream 1 i 2 – uważa Jakóbik.
Podkreśla on, że Rosjanie pozostają zależni od rynku europejskiego. - Spadek udziału gazu rosyjskiego na rynku europejskim spowodował kryzys Gazpromu, którego nie rekompensują postępy eksportu LNG rosyjskiego do Europy Zachodniej. Nie ma też mitycznej alternatywy w Azji, która wymaga wielomiliardowych inwestycji w nowe projekty infrastrukturalne niemożliwych w warunkach sankcji. Nieprzypadkowo pierwszy postulat Rosjan w negocjacjach zawieszenia broni na Ukrainie to zawieszenie sankcji. One działają, osłabiają Rosję i powinny być poszerzane właśnie, aby usuwać luki, jak eksport LNG rosyjskiego – twierdzi ekspert.
Zdaniem Wojciecha Jakóbika, Donald Trump chce się jawić jako autor wielkich układów międzynarodowych i najwyraźniej chciałby być patronem pokoju na Ukrainie tak jak kiedyś zapowiadał, że przetnie „węzeł gordyjski na Bliskim Wschodzie”. - Jego nadzieje zderzają się jednak z twardą polityką rosyjską. Rosjanie nie ustępują. Nie chcą bezwarunkowego zawieszenia broni z Ukrainą, domagają się zniesienia sankcji za samą deklarację częściowego powstrzymania ataków. Donald Trump może im ulec, aby ocalić swój wizerunek dealmakera albo zrezygnować z eksperymentów i wrócić do sprawdzonej polityki amerykańskiej z długą brodą, czyli powstrzymywania wpływów rosyjskich w Europie Środkowo-Wschodniej w sektorze energii oraz paliw. Rozwój eksportu węglowodorów z USA kosztem udziałów rynkowych Rosjan, nowe sankcje – szczególnie uderzające we flotę widmo gazowców i tankowców Rosji – jest zbieżne z długofalową polityką zagraniczną i bezpieczeństwa, a także gospodarczą Ameryki. Sygnały o możliwych ustępstwach wobec Rosji nie są na razie potwierdzone żadnymi konkretnymi ruchami, choć w ekipie Trumpa nie brakuje izolacjonistów ani polityków jawnie prorosyjskich – mówi Jakóbik w rozmowie z GazetaPrawna.pl.
- Opinia publiczna w Niemczech była w forpoczcie sprzeciwu wobec zależności od Rosji w okresie początkowym inwazji Rosji na Ukrainie. Jednakże zmęczenie problemami gospodarczymi z jednej strony i sentymenty prorosyjskie wschodnich Niemiec z drugiej widoczne po rosnących notowaniach radykałów mogą wziąć górę co najmniej w kluczowych landach jak Meklemburgia-Pomorze Przednie, gdzie na brzeg wychodzą Nord Stream 1 i 2 oraz Brandenburgia, gdzie znajduje się Rafineria Schwedt z udziałami Rosnieftu. Pewne jest, że bez zgody Berlina nie będzie powrotu do business as usual w relacjach z Moskwą, a taki obrót spraw dodatkowo podkopałby pozycję Niemiec w Europie Środkowo-Wschodniej po tym jak nadwątlił ją kryzys modelu transformacji energetycznej zwanego Energiewende – uważa analityk.