- Mamy zarezerwowaną przepustowość pływającego terminala w Zatoce Gdańskiej na 15 lat. Została też przeprowadzona procedura open season dla drugiego, mniejszego terminala. Rynek nie potwierdził jednak zainteresowania - mówi Sławomir Hinc, prezes zarządu Gaz-System SA.

Michał Perzyński: Po 16 latach wrócił pan do Gaz-Systemu. Podziela pan ambicje poprzedników, by Polska stała się regionalnym hubem gazowym?

Sławomir Hinc: W ciągu kilku ostatnich lat Gaz-System zmienił się z firmy, która w większości zajmowała się transportem gazu ze wschodu do klientów w Polsce, w firmę, która umożliwia sprowadzanie gazu z zachodu i północnego zachodu, czyli z kierunków uniezależniających nas od dostaw z Rosji. To gigantyczna zmiana. Ostatnie lata to okres dużych inwestycji, które zapewniły nam techniczne możliwości sprowadzania gazu z różnych kierunków. Mam tu na myśli przede wszystkim terminal LNG, połączenie z Litwą, Baltic Pipe, połączenie ze Słowacją. To zupełnie inna firma od tej, którą opuszczałem. Teraz mamy techniczne możliwości, by zapewnić klientom usługę dostawy gazu z zupełnie różnych kierunków. To znacząca zmiana w polskim systemie przesyłowym. Dziś jesteśmy w stanie pokryć nie tylko zapotrzebowanie krajowego rynku, lecz także jesteśmy zabezpieczeni do tego stopnia, że teoretyczne unieruchomienie jednego z kierunków dostaw nie zachwiałoby naszym bezpieczeństwem. Rozbudowana sieć gazociągów wewnątrz kraju i kilka połączeń międzysystemowych z sąsiadami dają możliwość powstania w Polsce hubu gazowego, jeśli uczestnicy rynku w regionie wykażą takie zainteresowanie.

ikona lupy />
Sławomir Hinc, prezes zarządu Gaz-System SA / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe
Ale sam gaz, w związku z przyspieszeniem unijnej polityki klimatycznej, w ciągu najbliższych lat będzie na cenzurowanym.

Jesteśmy operatorem systemu przesyłowego, naszym zadaniem jest przede wszystkim transport gazu i zapewnienie bezpieczeństwa w tym zakresie. Zdajemy sobie jednak sprawę z kierunku unijnej polityki klimatycznej, dlatego uważam, że w kolejnych latach Gaz-System powinien mieć możliwość dywersyfikowania swojej działalności. Po wybudowaniu infrastruktury nasza rola będzie ewoluować w kierunku transportu innych gazów, które będą potrzebne w procesie transformacji energetycznej.

Wodór?

Inwestycje w transport wodoru będą nieodzowne. Zgodnie z ostatnio przyjętym pakietem gazowo -wodorowym w krajach członkowskich UE powinni zostać wyznaczeni operatorzy systemu przesyłu wodoru. Uważam, że jesteśmy predysponowani do tego, by zostać takim operatorem w Polsce. Mamy do tego kompetencje. Rząd zresztą skłania się ku temu, by powierzyć nam tę rolę. Z drugiej strony niezbędne do tego będą ogromne inwestycje w infrastrukturę. Obecnie badamy możliwość transportu gazu wysokometanowego z domieszką wodoru – sprawdzamy, czy nasze sieci są do tego przygotowane. Inną kwestią jest infrastruktura przeznaczona do transportu czystego wodoru. Najpierw jednak musimy przeanalizować zapotrzebowanie polskiego rynku na wodór. Surowiec będzie transportowany z miejsc, w których zostanie wyprodukowany, do miejsc, w których będzie wykorzystywany. Po przejęciu spółki Gas Storage Poland, operatora magazynów gazu ziemnego, widzimy także naszą rolę w zapewnieniu magazynowania wodoru w Polsce.

Co dalej z pływającym terminalem LNG w Zatoce Gdańskiej?

Intensywnie pracujemy nad jego realizacją. To duży i skomplikowany projekt składający się z części morskiej i lądowej. Część morska obejmuje statek pełniący funkcję terminala, nabrzeże postojowo -cumownicze oraz gazociąg podmorski, który połączy terminal FSRU z krajowym systemem przesyłowym. Część lądowa polega na budowie ok. 250-kilometrowego gazociągu prowadzącego od Kolnika do Gustorzyna wraz z instalacjami do tłoczenia gazu. Podpisaliśmy już umowę z koreańską firmą Mitsui OSK Lines na budowę i czarter statku, który będzie stanowił główny element naszego terminala. Powstanie on w Korei Południowej w stoczni Hyundai Heavy Industries w Ulsan. Przez cały czas jesteśmy w kontakcie z naszym kontrahentem, ustalamy szczegóły projektowe jednostki tak, by spełniła ona wymogi techniczne, które pozwolą jej zacumować w Zatoce Gdańskiej.

Na jakim etapie są procedury przetargowe?

Jesteśmy w trakcie procesu przetargowego na wybór wykonawcy części lądowo-morskiej – chodzi o budowę nabrzeża z gazociągiem wychodzącym na ląd. Po dokonaniu wyboru ruszą prace budowlane, które potrwają następne kilka lat. Ogłosiliśmy już przetargi na dostawy inwestorskie rur, armatury i innych materiałów potrzebnych do budowy gazociągów. Obecnie kończymy formalności przetargowe związane z wyborem najkorzystniejszej oferty i niedługo poinformujemy o wynikach. Będziemy też wybierać wykonawców robót budowlanych dla trzech gazociągów lądowych. Tu ostateczny wybór jest kwestią najbliższych miesięcy. Termin realizacji części lądowej inwestycji to lata 2025 i 2026. Pracujemy też nad uzyskaniem odpowiednich pozwoleń. Trzy tygodnie temu złożyliśmy wniosek o wydanie decyzji lokalizacyjnej dla gazociągu podmorskiego. Biorąc to wszystko pod uwagę, oczekujemy, że FSRU w Zatoce Gdańskiej zacznie działać w 2028 r. Będzie on miał przepustowość 6,1 mld m sześc. rocznie, czyli prawie tyle, ile obecnie jest w stanie regazyfikować terminal w Świnoujściu (który po rozbudowie osiągnie poziom 8,3 mld m sześc. na rok). Kiedy będziemy mieć do dyspozycji dwa terminale LNG, ich łączna przepustowość wyniesie ponad 14 mld m sześc. Biorąc więc pod uwagę to, że część gazu wydobywamy w Polsce, te dwie instalacje będą w stanie pokryć prawie całość naszego zapotrzebowania na gaz z importu.

Pierwotnie plany zakładały budowę podwójnego pływającego terminala.

Obecnie mamy zarezerwowaną pełną przepustowość pływającego terminala w Zatoce Gdańskiej na okres 15 lat. Została też przeprowadzona procedura open season dla drugiego mniejszego terminala o przepustowości 4,5 mld m sześc. Rynek nie potwierdził jednak zainteresowania. Mówimy nie tylko o podmiotach z Polski, lecz także z krajów ościennych. Jeśli byłoby takie zainteresowanie, z pewnością rozważylibyśmy powiększenie tego projektu.

Mając do dyspozycji dwa terminale (LNG w Świnoujściu i FSRU w Gdańsku), Baltic Pipe oraz połączenia z krajami sąsiednimi, mamy możliwość sprowadzenia do Polski ponad 30 mld m sześc. gazu w skali roku. To prawie dwukrotnie więcej, niż wynosi zapotrzebowanie polskiego rynku. Mamy więc możliwość zapewnienia bezpieczeństwa dostaw. Nie tylko nasza sieć działa stabilnie, ale możemy też zapewnić import gazu, jeśli wystąpiłyby problemy na którymś punkcie wejścia do systemu. Dzięki powstaniu FSRU chcemy dopiąć projekt Bramy Północnej i dysponować trzecią drogą importu gazu do Polski, obok Baltic Pipe i terminalu w Świnoujściu.

Początkowo sprowadzaniem gazu z Zatoki Gdańskiej zainteresowani byli Czesi, jednak się z tego wycofali. Wolą sprowadzać gaz z innych kierunków. Przegraliśmy konkurencję z Niemcami?

Ostatecznie trzeba spojrzeć na tę sytuację z perspektywy klienta, do którego ten gaz ma dotrzeć. Dla niego ważna jest kombinacja zarówno ceny surowca, jak i całej ścieżki jego transportu. Każdy klient analizuje różne opcje transportu i wybór drogi jest wyłącznie jego decyzją.

Gaz-System funkcjonuje dziś także w realiach dużego napięcia międzynarodowego. Infrastruktura gazowa, taka jak Baltic Pipe czy terminal LNG, jest chyba zagrożona w większym stopniu niż jeszcze kilka lat wcześniej?

Zdajemy sobie sprawę z tego, że w związku z działaniami wojennymi za naszą wschodnią granicą celem ataków hybrydowych może być polska infrastruktura krytyczna. Przykładamy dużą wagę do zapewnienia bezpieczeństwa zarówno fizycznego, jak i w cyberprzestrzeni. Dopiero takie kompleksowe podejście zabezpiecza nasz system przed potencjalnymi zagrożeniami. Odpowiadamy za bezpieczną eksploatację gazociągów, ale ocena niektórych zagrożeń może przekraczać nasze możliwości. Dlatego współpracujemy z odpowiednimi służbami, wdrażamy ich zalecenia.

Ale kto konkretnie odpowiada za to bezpieczeństwo, co zmieniło się w Gaz-Systemie od wybuchu wojny?

Jeśli chodzi o bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej Gaz-System jako operator i jej właściciel jest odpowiedzialny przede wszystkim za bezpieczeństwo o charakterze technicznym. Mamy wyspecjalizowane służby techniczne, potwierdzone certyfikatami najwyższe standardy i systemy zabezpieczeń, całodobowy monitoring gazociągów. To jest nasza wyłączna odpowiedzialność. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo infrastruktury w zakresie szerszym, to Gaz-System jest tylko jednym z odpowiedzialnych podmiotów. Nie jest bowiem możliwa pełna ochrona infrastruktury krytycznej wyłącznie przez samą spółkę. W skutecznej ochronie obiektów konieczna jest koordynacja i współpraca z odpowiednimi służbami państwowymi – z policją, służbami wywiadowczymi, siłami zbrojnymi, strażą pożarną i innymi służbami mundurowymi.

Kraje europejskie drugi raz z rzędu wyszły z sezonu grzewczego z bezpiecznym stanem napełnienia magazynów. Czy uważa pan, że to już czas, by Komisja Europejska zdjęła z państw członkowskich obowiązek wypełniania ich przed zimą?

Mimo że kolejny raz kraje europejskie zakończyły sezon grzewczy z bezpiecznym poziomem napełnienia magazynów, uważam, że nadal jest za wcześnie, aby Komisja Europejska zniosła obowiązek ich wypełniania przed zimą. Stabilne rezerwy gazu są kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, zwłaszcza w obliczu niepewności geopolitycznej i potencjalnych, nieprzewidzianych zakłóceń dostaw. Obowiązek ten pomaga utrzymać stałą gotowość do świadczenia usługi przesyłu w sposób ciągły i zabezpiecza przed ewentualnymi kryzysami. ©℗

Rozmawiał Michał Perzyński