Nad tym, jak pogodzić konkurencję ekonomiczną z wymogami klimatycznymi, zastanawiali się uczestnicy debaty Unia Energetyczna – konkurencyjna, bezpieczna i zrównoważona energia dla europejskiego przemysłu
Naczelnym celem Wspólnoty jest zbudowanie bezpiecznej, taniej energetyki, bo tylko pod tym warunkiem poprawić się może konkurencyjność ekonomiczna Starego Kontynentu – stwierdził na wstępie Miguel Arias Canete, komisarz UE ds. działań w dziedzinie klimatu i energii. – W ciągu dwóch najbliższych dekad duża część infrastruktury energetycznej w UE ulegnie dekapitalizacji. Będziemy potrzebować 1 bln euro na budowę nowych mocy – powiedział Canete. Według niego w tę modernizację trzeba zaangażować fundusze publiczne, aby zmobilizować także środki prywatne.
Dlatego też w opinii komisarza w UE nie ma alternatywy dla handlu emisjami. – To najlepsze rozwiązanie, które będzie sprzyjać wprowadzaniu nowych technologii – wyjaśnił. Zapowiedział też, że wkrótce wprowadzona będzie nowa polityka w tej dziedzinie. Już trwają konsultacje. Celem jest modernizacja sektora energetycznego, bo bez nowych rozwiązań prawnych nie będzie ona możliwa. – Chcemy stworzyć warunki korzystne dla inwestycji, szczególnie tych niskowęglowych, które zmieniłyby system handlu emisjami – powiedział na koniec Canete.
Swoimi wątpliwościami odnośnie unijnej praktyki dotyczącej polityki energetycznej podzielił się też Marek Woszczyk, prezes Polskiej Grupy Energetycznej. – Rozumiemy ideę ochrony środowiska i też chcemy przyczyniać się do poprawy warunków klimatycznych. Rozumiemy, że Komisja Europejska główny nacisk kładzie na kwestie emisji CO2. Jednocześnie martwi nas fakt, że Bruksela nalega na to, żeby rosły ceny praw do emisji dwutlenku węgla, zamiast stawiać na bodźce, dzięki którym przemysł emitowałby jak najmniej CO2 – stwierdził szef firmy, która produkuje 40 proc. zużywanego w Polsce prądu.
Przypomniał, że to właśnie Polska jako jeden z pierwszych krajów unijnych wprowadziła zielone certyfikaty (czyli mechanizm wsparcia produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł). – To najlepiej dowodzi, że rozumiemy europejskie tendencje i wspieramy je – argumentował Woszczyk. – Cieszę się, że komisarz mówi o technologiach niskowęglowych, a nie zerowęglowych – podsumował szef największego polskiego koncernu energetycznego.
– Technologie zerowęglowe byłyby dla Polski nie do przyjęcia – podjął ten wątek Jerzy Buzek, były premier, a obecnie europoseł, który prowadził debatę. – Natomiast na niskowęglowe możemy przystać, choć znacznie lepiej byłoby mówić o niskoemisyjnych – dodał eksprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Stanisław Tokarski, wiceprezes Tauronu ds. strategii i rozwoju, podkreślił z kolei, że większa ilość odnawialnych źródeł w energetycznym miksie UE oznacza też większą niepewność dostaw. – Trzeba będzie sobie odpowiedzieć na pytanie o to, w jaki sposób stabilizować te dostawy. Tą odpowiedzią może być gaz – zauważył Marcin Korolec, wiceminister środowiska i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej. Według niego problem polega na tym, że poszczególne kraje mają różny dostęp do tego paliwa. Końcowym efektem może być więc konkurencja między państwami bogatymi i biednymi.
Jarosław Zagórowski, były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, największego w kraju producenta węgla koksowego, uznał, że bardzo dobrze się stało, że obecnie w Unii Europejskiej mówi się o pogodzeniu interesów wszystkich stron. – Bo jeszcze dwa lata temu polityka klimatyczna wyraźnie dominowała nad polityką ekonomiczną. To właśnie z tego powodu przemysł zaczął uciekać z Europy i kontynent stanął przed problemem utraty miejsc pracy – stwierdził menedżer.
Zagórowski przypomniał, że termin dekarbonizacja, wbrew powszechnemu, ale błędnemu rozumieniu, nie oznacza wcale zmniejszenia zużycia węgla, ale zmniejszenie emisji dwutlenku węgla. – Węgiel należy bowiem wykorzystywać, przy czym w coraz większym stopniu trzeba go będzie traktować jako surowiec chemiczny, a nie energetyczny – podsumował były szef JSW.