O dekarbonizacji, trendach rynkowych, obowiązkach nakładanych na firmy rozmawiamy ze Stanisławem Barańskim, dyrektorem biura zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w PKN Orlen.

Czym jest właściwie zrównoważony rozwój?
Stanisław Barański, dyrektor biura zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej w PKN Orlen / Materiały prasowe
To kierunek aktywności firmy uwzględniający odpowiedzialność za kwestie środowiskowe i społeczne. W dzisiejszych czasach w Europie takie działanie ma jednak również bardzo wymierne przełożenie na perspektywę stricte biznesową. Pozwala bowiem budować odporność na zmiany rynkowe kształtowane przez regulatorów, oczekiwania klientów czy instytucji finansowych. Zrównoważony rozwój nie jest więc przejawem altruizmu, ale właśnie elementem mądrej długoterminowej strategii. Sytuacja na rynku energetycznym w Unii Europejskiej jest chyba najlepszą ilustracją w gruncie rzeczy bardzo zdroworozsądkowego podejścia, które ostatnio zaczęliśmy nazywać „zrównoważonym rozwojem”. Europejskie spółki energetyczne ograniczają swoje emisje CO2 nie tylko ze względu na kwestie środowiskowe. Kluczowa jest dla nich świadomość, że w długiej perspektywie paliwa kopalne przestają być opłacalne w stosunku do nowych źródeł energii.
A kontrahenci spółki? Czy oni również wymagają od Orlenu zrównoważonego podejścia do biznesu?
Zdecydowanie tak. Relacje handlowe z podmiotami z UE wymuszają na przedsiębiorstwach zmiany w tym zakresie. Coraz większa część partnerów z Unii wymaga audytów zrównoważonego rozwoju dla konkretnych produktów, które sprowadzają od innych dostawców, bo chcą pozostawać w zgodzie z własnymi zobowiązaniami w obszarze dekarbonizacji. Od wyników takiego audytu zależy, czy będą dalej współpracować z konkretnym podmiotem, czy nie. Przez ostatnich kilka ostatnich lat wymagania koncernów międzynarodowych w tym zakresie radykalnie wzrosły, zarówno jeśli chodzi o częstość zapytań, jak i ich szczegółowość.
Klienci detaliczni myślą w podobny sposób?
Tak, zmiany są widoczne. Co roku Orlen przeprowadza badania wśród klientów stacji paliw. Zeszłoroczna edycja wyraźnie pokazała, że wzrósł odsetek osób zainteresowanych szeroko rozumianą ekologią. Nastąpiła zmiana w myśleniu o klimacie, środowisku. Ten proces postępuje.
A co z dostawcami? Czy sam Orlen uwzględnia ich ślad węglowy, podpisując umowy o współpracy?
Rozliczamy ich z tego, to element naszej strategii zrównoważonego rozwoju, a także jeden z punktów polityki zakupowej koncernu. Taki będzie też wymóg dyrektywy unijnej dotyczącej sprawozdawczości w zakresie zrównoważonego rozwoju (CSRD), która zacznie obowiązywać w 2025 r. Za chwilę wszystkie duże firmy będą miały obowiązek to raportować.
W bardzo kosztownym procesie transformacji kluczowa jest rola banków. Jak one odnoszą się do kwestii dekarbonizacji?
Z perspektywy instytucji finansowych to kwestia absolutnie fundamentalna, wynikająca z bardzo pragmatycznego podejścia: zabezpieczenia zwrotu z inwestycji. Starając się o finansowanie inwestycji rozwojowych w bankach europejskich czy amerykańskich, musimy spełniać coraz bardziej restrykcyjne wymogi i udzielać szczegółowych informacji dotyczących procesu transformacji i dekarbonizacji. Banki zachodnioeuropejskie mają swoje strategie zrównoważonego rozwoju, których ściśle przestrzegają. Ten trend jest też coraz bardziej wyraźny w polskich instytucjach finansowych. Podejście do transformacji jest też kluczowe przy współpracy z ubezpieczycielami. Oni również oczekują od nas konkretnych informacji dotyczących choćby naszego podejścia do ryzyka klimatycznego i tego, jak nim zarządzamy.
Dla firm realizujących proces transformacji są dostępne specjalne instrumenty finansowe w postaci zielonych obligacji czy obligacji zrównoważonego rozwoju.
Tak, Orlen korzystał już z obu tych możliwości. Pod koniec 2020 r. wyemitowaliśmy obligacje zrównoważonego rozwoju, a chwilę później zielone obligacje. Zainteresowanie inwestorów było ogromne. Popyt na nasze zielone obligacje aż sześciokrotnie przewyższył wartość emisji. Te instrumenty finansowe pozwalają nam na pozyskiwanie tańszego finansowania. Środki pozyskane z ich emisji przeznaczamy na zielone inwestycje (w tym dalszy rozwój sieci szybkich ładowarek aut elektrycznych oraz stacje tankowania autobusów wodorowych) i stanowią one dodatkową motywację do inwestowania w transformację energetyczną.
Proces transformacji mocno wspiera unijna legislacja. Orlen jest przygotowany do nadchodzących zmian w prawie?
Dzisiaj w Europie rozwój sektora energetycznego i kurs transformacji są w ogromnym stopniu determinowane przez regulacje. Nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy tego na taką skalę. Przy czym obowiązujące rozwiązania są niczym w porównaniu z tym, z czym będziemy się mierzyć pod koniec obecnej dekady. Pakiet Fit for 55, będący podstawowym narzędziem Komisji Europejskiej do osiągnięcia zeroemisyjności netto w 2050 r., został ogłoszony w połowie 2021 r. Składa się on z kilkunastu dyrektyw, strategii i rozporządzeń, których celem jest zdecydowane wzmocnienie transformacji energetycznej. Za chwilę prace nad nim będą finalizowane. To będzie prawdziwa rewolucja. Sektor energetyczny wymaga w związku z tym zdecydowanej przebudowy. Zmiany regulacyjne są jednym z głównych czynników analizowanych przez nas przy okazji trwającej właśnie aktualizacji długoterminowej strategii koncernu, którą zaprezentujemy pod koniec lutego.
Firmy dostosowują się do nowej rzeczywistości również pod względem organizacyjnym.
To dzieje się również w Orlenie. Chodzi o to, by budować elastyczne struktury zdolne do szybkiego działania i reagowania na bieżące wyzwania. Stworzyliśmy biuro zrównoważonego rozwoju i transformacji energetycznej, powołaliśmy członka zarządu Orlenu na stanowisko pełnomocnika ds. klimatu i zrównoważonego rozwoju, powołaliśmy też radę ds. klimatu i zrównoważonego rozwoju w Grupie Orlen. W grudniu opublikowaliśmy wyliczenia o śladzie węglowym całej Grupy Orlen za lata 2019-2021, lada moment przedstawimy także naszą politykę klimatyczną.
Pojawiają się głosy sceptyków, którzy uważają, że transformacja może wyhamować. Sugerują, że być może nie warto poddawać się presji zewnętrznej i iść - na ile to możliwe - własną drogą.
Kierunek transformacji sektora w Europie jest jednoznaczny. Nie chodzi wyłącznie o unijne regulacje, warto spojrzeć na towarzyszące im inwestycje w transformację i dekarbonizację największych europejskich graczy sektora energetycznego. Koncerny przeznaczają na ten cel istotną część nakładów inwestycyjnych, poważnie traktując transformację. Oczywiście,wciąż zarabiają dużo na wydobyciu węglowodorów i szybko nie zrezygnują z projektów wydobywczych, ale w długiej perspektywie, przekraczającej horyzont obecnej dekady, traktują upstream jako wehikuł, który pozwala im zarabiać i finansować inwestycje w nowe wzrostowe obszary sektora. Uwagę kierują ku transformacji energetycznej i nowym obszarom wzrostu, w których mogą wykorzystać kompetencje ze swojej tradycyjnej działalności. Od zmian nie ma odwrotu, trzeba zdecydowanie - choć nie bezrefleksyjnie - podążać w tym kierunku, biorąc pod uwagę choćby różnice w zamożności polskiego i zachodnioeuropejskiego konsumenta oraz troskę o bezpieczeństwo energetyczne, zarówno w krótkim, jak i długim okresie.

Od zmian nie ma odwrotu, trzeba zdecydowanie - choć nie bezrefleksyjnie - podążać w tym kierunku, biorąc pod uwagę choćby różnice w zamożności polskiego i zachodnioeuropejskiego konsumentów oraz troskę o bezpieczeństwo energetyczne, zarówno w krótkim, jak i długim okresie

partner
Fot. materiały prasowe