Planujemy liczne programy wspierające rozwój źródeł odnawialnych oraz biogazowni na terenach wiejskich i w rolnictwie – zapowiada wicepremier Henryk Kowalczyk.

Rozwój produkcji biogazu i biometanu; drugie życie dla spółdzielni energetycznych na wsi; upowszechnienie OZE, przede wszystkim fotowoltaiki, na obszarach wiejskich – takie mają być efekty działań planowanych przez rząd.
– Rząd szykuje „zieloną ewolucję” na wsi. Planujemy liczne programy wspierające rozwój OZE na terenach wiejskich i w rolnictwie. Chodzi o wsparcie dla rozwoju biogazowni, fotowoltaiki, magazynów energii i energii wiatrowej – wylicza w rozmowie z DGP wicepremier, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk. Jak przewiduje, prawdopodobnie to fotowoltaika będzie cieszyła się największym powodzeniem. Deklaruje też wsparcie dla powoływania spółdzielni energetycznych. O inicjatywie legislacyjnej resortu w tej sprawie, pilotowanej przez wiceministra Janusza Kowalskiego, pisaliśmy jesienią zeszłego roku.

Konieczny impuls

Celem wszystkich tych działań – jak podkreśla Henryk Kowalczyk – jest samowystarczalność energetyczna na obszarach wiejskich.
Wsparciu rozwoju biogazowni ma również służyć projekt nowelizacji ustawy o OZE, implementujący tzw. dyrektywę RED II, za który odpowiada wiceminister klimatu Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Wiceszefowa MKiŚ mówi DGP, że najpóźniej na początku II kw. rząd powinien przyjąć projekt tej noweli. – Nowe przepisy mają sprawić, że wykorzystanie OZE, biometanu, biogazu nabierze nowego wymiaru – przekonuje.
Anna Frączyk, prawniczka z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi, uznaje jednak projekt resortu klimatu za niewystarczający. Jak zaznacza, główną przyczyną kryzysu energetycznego jest silne uzależnienie polskiej gospodarki od paliw kopalnych, w szczególności węgla. – Projekt MKiŚ to zdecydowanie zbyt mało. Zaproponowane regulacje zapewnią jedynie częściową transpozycję dyrektywy RED II, dla której termin wdrożenia upłynął 31 czerwca 2021 r. Zabrakło m.in. rozwiązań dotyczących społeczności energetycznych wytwarzających energię z OZE oraz rozwiązań upraszczających inwestycje w OZE – argumentuje ekspertka.
Jej zdaniem nowe przepisy nie przyspieszą inwestycji w OZE. Do tego, jak przekonuje, konieczne jest m.in. odblokowanie lądowej energetyki wiatrowej. W zeszły piątek projekt liberalizacji ustawy antywiatrakowej, który trafił do Sejmu w lipcu, skierowano do pierwszego czytania. Anna Frączyk wśród koniecznych działań wymienia m.in. umożliwienie budowy linii bezpośredniej czy uproszczenie procedur planistycznych i administracyjnych towarzyszących inwestycjom w OZE. To, jak dodaje, rozwiązania przewidziane dyrektywą RED II, których jednak zabrakło w projekcie MKiŚ.
Eksperci są jednak zgodni, że w Polsce konieczny jest legislacyjny impuls dla produkcji biogazu i biometanu.
Przyśpieszenie rozwoju biogazowni na terenach rolniczych to cel ustawy, której projekt przygotował wiceminister Janusz Kowalski. Wiceszef resortu rolnictwa zapowiada w rozmowie z DGP, że w najbliższych dniach zapadnie decyzja, czy propozycja trafi do Sejmu jako inicjatywa rządowa czy poselska. Ta druga opcja nie wymaga uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych. Kowalski zapewnia jednak, że w sprawie biogazowni rolniczych jest konsensus w obozie władzy, a inicjatywę tę popierają nawet partie opozycyjne.

Pieniądze zostają na miejscu

Duże nadzieje z tym projektem wiąże Beata Matecka, wiceprezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego.
Jeżeli chodzi o nowelizację ustawy o OZE przygotowaną w resorcie klimatu, to – jak mówi – jej organizacja zgłosiła postulaty zmian dotyczące m.in. 100-proc. mnożnika ceny referencyjnej przy systemach wsparcia, umożliwienia migracji projektów biogazowych funkcjonujących w systemie aukcyjnym na system taryf gwarantowanych, dynamicznej ceny referencyjnej przy instalacjach hybrydowych oraz ułatwień w budowie gazociągu bezpośredniego. Jak dotąd Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego czeka na reakcję Ministerstwa Klimatu i Środowiska w tej kwestii.
– Duże nadzieje wiążemy z pracami nad przepisami biogazowymi i biometanowymi wszczętymi z naszym udziałem w Ministerstwie Rolnictwa. Dopiero te rozwiązania dotyczące w szczególności biogazowni rolniczych, ale w różnych zakresach wszelkich biogazowni, a przyjęte we współpracy z branżą mogą wzbogacić dotychczasowy projekt w sposób dynamizujący rozwój branż biogazowej i biometanowej – ocenia Beata Matecka.
Jak tłumaczy Bernard Swoczyna, główny ekspert w Fundacji Instrat, biogazownie są w Polsce bardzo potrzebne, bo dostarczają prąd i ciepło z własnych, lokalnych, odnawialnych surowców.
– Cena prądu i ciepła z biogazu jest podobna jak w przypadku węgla czy gazu, ale pieniądze zostają na miejscu i trafiają m.in. do rolników. Dzięki biogazowi wiele miast i wsi w Polsce mogłoby mieć tanie ciepło bez smogu. Biogazownie pozwalają też zagospodarować odpady np. z hodowli zwierząt czy oczyszczania ścieków. Dzięki już działającym biogazowniom miliony Polek i Polaków mogą płacić nieco mniej za wodę i ścieki, zaś polska produkcja rolna jest bardziej konkurencyjna – argumentuje.
Jednak, jak podaje, w 2021 r. z biogazu powstało mniej niż 0,5 proc. całego wytworzonego w Polsce prądu.
Rozmówca DGP podkreśla też, że biogaz można oczyszczać do biometanu, który jest praktycznie identyczny z gazem ziemnym. – W Danii ponad jedna czwarta zużycia gazu to właśnie biometan, a dzięki rozwojowi biometanu i racjonalnemu zużyciu w 2035 r. chcą dojść do 100 proc. i całkowicie uniezależnić się od importu gazu ze wszystkich kierunków – wylicza Bernard Swoczyna. ©℗
W 2021 r. z biogazu powstało mniej niż 0,5 proc. prądu w Polsce