Rurociągowe dostawy z Rosji do UE niemal całkiem stanęły, ale Moskwa szerokim strumieniem dostarcza skroplony surowiec.

Od maja do października Gazprom przesłał rurociągami na Stary Kontynent zaledwie 24,5 mld m sześc. gazu, trzy razy mniej niż w tym samym okresie 2021 r. To efekt decyzji Kremla o stopniowym odcinaniu od dostaw odbiorców europejskich oraz wzmożonych wysiłków w UE na rzecz dywersyfikacji źródeł. W tym samym czasie jednak Rosjanie zdołali znacząco zwiększyć eksport gazu skroplonego (LNG), który – obok wysokich cen – stał się głównym sprzymierzeńcem Moskwy w staraniach o utrzymanie surowcowych przychodów.
Według szacunków Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA) monitorującego surowcowe transfery od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę unijne zakupy gazu odpowiadały w tym okresie za ponad 20 proc. wszystkich przychodów Rosji z eksportu surowców energetycznych i ponad trzem czwartym tego, co zarobiła na błękitnym paliwie.
O ile, według różnych szacunków, od stycznia do października 2021 r. UE kupiła od Rosjan 12,5–12,6 mld m sześc. paliwa w tej formie, o tyle w tym samym okresie 2022 r. było to już 15,1–17,8 mld m sześc. Dzięki rekordowym cenom przełożyło się to na niebotyczny, co najmniej pięciokrotny wzrost szacowanych przychodów. Do rosyjskiej ekspansji na europejskim rynku LNG doszło pomimo faktu, że część jego wcześniejszych odbiorców – m.in. Wielka Brytania i kraje bałtyckie – zrezygnowała całkowicie z tego kierunku zaopatrzenia. To zasługa kilku krajów posiadających największe zdolności odbioru gazu w formie skroplonej, na czele z Francją, Hiszpanią i Belgią. Mają one ok. dwóch trzecich istniejących mocy regazyfikacyjnych w UE i – według Bloomberga – przypada na nie ponad 80 proc. zamówień na rosyjskie LNG. Łącznie, w porównaniu do zeszłego roku, sprowadziły one od rosyjskich dostawców o ponad dwie trzecie więcej gazu. W tym samym czasie dostawy LNG do Chin wzrosły zaledwie o 13 proc.
Europejskie firmy pozostają także zaangażowane w inwestycje w rozwój rosyjskiego sektora gazu skroplonego. Na przykład francuski Total, który zrezygnował ze swoich aktywów naftowych w Rosji, posiada tam nadal znaczące udziały w produkcji LNG. Koncern twierdzi, że stanowią one wartość z punktu widzenia europejskiego bezpieczeństwa, i nie zamierza z nich rezygnować, dopóki nie obejmą sektora sankcje.
Źródłem mniejszych, choć znaczących eksportowych korzyści pozostaje dla Rosji węgiel. Od początku inwazji szacowane przychody z handlu tym surowcem sięgają 20 mld euro, a jego sprzedaż w ostatnich tygodniach rośnie na skutek poluzowania unijnych restrykcji. Obowiązujący od sierpnia zakaz dostaw węgla do UE nadal jest w mocy, ale Komisja Europejska wydała wytyczne, w których zezwoliła unijnym firmom na świadczenie usług na rzecz rosyjskich dostaw do państw trzecich.
Do momentu zamknięcia tego wydania DGP trwały rozmowy ambasadorów państw członkowskich UE, którzy w ramach cotygodniowego spotkania mieli omówić m.in. kwestię dziewiątego pakietu sankcji przeciw Rosji. Według naszych informacji Komisja Europejska miała wczoraj przedstawić państwom członkowskim pierwszą wstępną propozycję, ale nie została ona jeszcze upubliczniona. Z ustaleń DGP wynika, że dziewiąty pakiet wprowadzi na listy sankcyjne kolejne 180 osób i podmiotów. Najbardziej prawdopodobne jest objęcie nimi przedsiębiorstw z branży finansowej oraz nowych technologii. Niewykluczone, że sankcje dotkną jeszcze bardziej rosyjski sektor medialny, a także sprzedaż dronów. Wciąż nie jest jednak przesądzone, czy KE zdecyduje się na uwzględnienie propozycji m.in. Polski i państw bałtyckich, by rozszerzyć przyjęte do tej pory restrykcje na Rosję. Embargo podobne do tego, jakie od poniedziałku obowiązuje rosyjską ropę naftową, miałoby objąć także gaz płynny (LPG). Koalicja z udziałem Polski chciałaby także uszczelnienia poprzednich pakietów sankcyjnych.
Ostatni z sankcyjnych pakietów został przyjęty na początku października. Polska, Litwa i Estonia wielokrotnie domagały się przygotowania kolejnego. Według naszych źródeł dziewiąty pakiet będzie skonstruowany tak, żeby udało się go przyjąć jeszcze przed szczytem UE 15 grudnia – co wskazywałoby na relatywnie mało ambitny jego wariant. Jak na razie w ramach prowadzonych przez Komisję konsultacji żadne z państw członkowskich nie zgłosiło większych uwag. ©℗