W wyborze między dwoma ścieżkami walki z kryzysem energetycznym Polska wyraźnie skręciła w kierunku kontroli cen surowców energetycznych i energii, mniejszą wagę przywiązując do prób pomocy szczególnie narażonym na kryzys konsumentom i firmom za pomocą bezpośrednich transferów. Do takiego wniosku prowadzi m.in. ostatnia propozycja ustanowienia maksymalnych cen energii elektrycznej dla odbiorców końcowych.
W wyborze między dwoma ścieżkami walki z kryzysem energetycznym Polska wyraźnie skręciła w kierunku kontroli cen surowców energetycznych i energii, mniejszą wagę przywiązując do prób pomocy szczególnie narażonym na kryzys konsumentom i firmom za pomocą bezpośrednich transferów. Do takiego wniosku prowadzi m.in. ostatnia propozycja ustanowienia maksymalnych cen energii elektrycznej dla odbiorców końcowych.
Tym samym to kolejny obszar, w którym wyłączymy mechanizm ustalania cen na rynku. Wcześniej zamroziliśmy ceny gazu dla gospodarstw domowych, próbowaliśmy też wprowadzić urzędową cenę węgla. W tym drugim przypadku, w którym rynek funkcjonuje w dużym stopniu w oparciu o podmioty prywatne, było to jedną z przyczyn braku węgla. Nie dlatego, że sektor prywatny funkcjonuje nieprawidłowo; chodzi o to, że nie jest skłonny do działań, które prowadzą do strat i grożą firmom upadkiem. Ten scenariusz nie będzie miał zapewne miejsca na rynku energii, bo rząd jest w stanie nakazać kontrolowanym przez siebie firmom energetycznym produkcję energii bez względu na konsekwencje. Jednak argument o tym, że w gruncie rzeczy nie będziemy wiedzieli, ile kosztuje prąd, wzmacnia także decyzja rządu, by znieść obowiązek handlu energią na giełdzie.
Ograniczenie cen prądu to także kolejne działanie, które przynajmniej w krótkim terminie może zaniżać odczyty inflacji, po wprowadzonych wcześniej tzw. pakietach antyinflacyjnych. Tracimy więc kolejną informację –o tym, ile wynosi obecnie inflacja. Nie uwzględniając jeszcze limitów, ekonomiści szacują, że roczne tempo wzrostu cen prawdopodobnie przekracza 20 proc. Informacja o rzeczywistej inflacji wydaje się dziś potrzebna szczególnie po ujawnieniu konfliktu w decydującej o polityce monetarnej Radzie Polityki Pieniężnej. Kolejne wypowiedzi przewodniczącego RPP i prezesa NBP Adama Glapińskiego wskazują, że uwypukla on argumenty przemawiające za zatrzymaniem cyklu podwyżek stóp procentowych. Stara się zagrożenia inflacyjne spychać na dalszy plan, choć wielokrotnie już mylił się w ocenie sytuacji. Brak determinacji w walce z inflacją, czemu niższe od rzeczywistych odczyty wskaźników pomagają, zapewne sprawi, że jej konsekwencje będą poważniejsze. Na marginesie –pierwszy unijnym państwem, które na dość szeroką skalę starało się walczyć z inflację poprzez limity cen, były Węgry. Dziś inflacja na Węgrzech przekracza 20 proc. i według ekonomistów Pekao znajduje się na drodze do osiągnięcia pierwszej prędkości kosmicznej.
Kolejny informacyjny niedostatek dotyczy kosztów walki z energetycznym kryzysem. Gdybyśmy pomagali bezpośrednimi transferami podmiotom najbardziej potrzebującym, koszt pomocy byłby łatwiejszy do oszacowania. Tymczasem ustanowienie cen maksymalnych w sektorze, w którym państwo zarazem kontroluje producentów prądu, sprawi, że kwota pomocy gdzieś się „rozmyje” w grupie kapitałowej Skarbu Państwa.
Ustanowienie ceny maksymalnej na energię elektryczną ogranicza bodźce do jej oszczędzania i spowalnia energetyczną transformację. Zachęty do oszczędzania nie zostały na szczęście wyłączone całkowicie, bo jednak gospodarstwa domowe zapłacą o 80 proc. więcej niż w 2021 r., jeśli ich zużycie przekroczy określony próg (najniższy to 2 MWh). Z kolei dla odbiorców wrażliwych oraz małych i średnich firm gwarantowana cena maksymalna (785 zł/MWh) ma dotyczyć 90 proc. zużycia energii z 2021 r. Jednak najtrwalszą drogą do ograniczenia cen energii i uniezależnienia się od państw, które kontrolują surowce potrzebne do jej produkcji, jest przyspieszenie transformacji w kierunku odnawialnych źródeł energii czy energii jądrowej. O tym, że krajowe firmy energetyczne są oporne na transformację, do której jest w stanie je przymusić jedynie widmo bankructwa, przekonaliśmy się przez lata. Na przykład kiedy sfinansowały kłamliwą kampanię, jakoby za wzrostem cen energii stały ceny uprawnień do emisji CO2. Nie wspominając np. słowem, że pieniądze pochodzące ze sprzedaży tychże uprawnień, które miały służyć finansowaniu transformacji energetycznej, zostały skonsumowane na inne cele. Wprowadzenie limitu na ceny energii jest pośrednim wsparciem dla obecnego miksu energetycznego, opartego na węglu. Już teraz struktura wytwarzania energii wyróżnia Polskę na tle Unii, co jest jednym z powodów napięcia w relacjach z Brukselą. Jeśli swoją transformację energetyczną opóźnimy, to problem będzie się tylko pogłębiał. ©℗
Ustanowienie cen maksymalnych utrudni rzetelne oszacowanie kosztów walki z kryzysem energetycznym
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama