Rosji mogłoby zależeć na wysadzeniu gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2, choć określanie sprawcy tego prawdopodobnego sabotażu to ciągle spekulacja; eskalowanie kryzysu energetycznego jest w rosyjskim interesie - ocenił w rozmowie z PAP analityk PISM Wojciech Lorenz.
W poniedziałek doszło do wycieków w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream 2 na południowy wschód od duńskiej wyspy Bornholm oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream 1 na północny wschód od Bornholm. Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) zarejestrowała w poniedziałek dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wycieki.
Wojciech Lorenz, analityk programu Bezpieczeństwo Międzynarodowe w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych w rozmowie z PAP ocenił, że "Rosji mogłoby zależeć na wysadzeniu gazociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2", choć - jak podkreślił - określanie sprawcy tego "prawdopodobnego sabotażu" to "ciągle spekulacja".
"Eskalowanie kryzysu energetycznego jest w rosyjskim interesie, zwłaszcza teraz, w okresie jesienno-zimowym. Im będzie on poważniejszy, tym bardziej Władimir Putin może liczyć na to, że dojdzie w państwach Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego do niepokojów społecznych. Jeżeli dziesiątki, setki tysięcy ludzi zacznie wychodzić na ulicę, to oczywiście przywódcy polityczni znajdą się pod ogromną presją" - ocenił.
Lorenz przypomniał, że ogólnym celem strategicznym Rosji "jest podporządkowanie sobie Ukrainy, a jeżeli to się nie udało, to przynajmniej uzyskanie ograniczonych zysków terytorialnych". "Również wywarcie na Zachód presji, żeby ten nie udzielał Ukrainie istotnego wsparcia oraz wcześniej czy później pod presją zaczął znoszenie sankcji nałożonych na Rosje" - dodał.
"Putin może liczyć na to, że już nie tylko Węgry, ale także inne państwa zaczną domagać się tego, aby się z Rosją jakoś dogadać, aby nie nakładać kolejnych sankcji albo wręcz zacząć znosić dotychczasowe" - powiedział.
Analityk PISM ocenia, że naprawa uszkodzeń gazociągów NS1 i NS2 może potrwać "od miesięcy do nawet kilku lat, albo mogą nie być nigdy naprawione", przez co w tym momencie istnieje jedynie "szczątkowy tranzyt gazu przez Ukrainę do Europy środkowej.
"We wtorek Gazprom który jest w sporze z Ukraińską spółką naftową Naftohaz zagroził wstrzymaniem tranzytu gazu poprzez terytorium Ukrainy do Europy Środkowej, a więc mamy tutaj kolejny element, który może wskazywać na to, że to może być albo zaplanowany scenariusz eskalowania tego kryzysu energetycznego, albo (...) Rosja oportunistycznie wykorzystuje każdą okazję aby ten kryzys eskalować" - ocenił.
Lorenz dodał, że zniszczenie gazociągów NS1 i NS2 niejako zdejmuje z Rosji presję ze strony Niemiec, które zarzucały jej niewywiązywanie się ze swoich zobowiązań w kontekście dostarczania gazu nitką NS1. "W zasadzie uszkodzenie tego gazociągu z rosyjskiej perspektywy rozwiązuje ten problem" - zaznaczył.
"Rosja jednak była pod ogromną presją, to nie jest tak, że mimo że łamie prawo międzynarodowe w każdym możliwym obszarze, że nie można wywierać na niej presji i domagać się tego, żeby w różnych obszarach, tam gdzie jeszcze współpracuje z państwami zachodnimi, żeby wywiązywała się ze swoich zobowiązań" - powiedział. (PAP)
Autor: Adrian Kowarzyk
amk/ mrr/