Wypłaty dodatków na paliwa inne niż węgiel mogą ruszyć na przełomie września i października. Mowa m.in. o pellecie czy gazie. Podobnie jak w przypadku węglowego ten system również będzie bazował na deklaracjach beneficjentów.
Wypłaty dodatków na paliwa inne niż węgiel mogą ruszyć na przełomie września i października. Mowa m.in. o pellecie czy gazie. Podobnie jak w przypadku węglowego ten system również będzie bazował na deklaracjach beneficjentów.
Do 5 sierpnia w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków złożono 7 689 940 deklaracji. Gros w formie papierowej – ponad 5,3 mln, a online 2,3 mln. Najważniejsza kategoria to budynki mieszkalne, których dotyczy ponad 7 mln nieruchomości. Z tego kotły zgłoszone na węgiel to niespełna 3 mln, kolejnych 340 tys. na pellet i 113 tys. kotłów olejowych. Z kolei pieców gazowych, w różnej formie, jest 2,7 mln – tyle że nie jest tu wyróżniony rodzaj gazu, tzn. ziemny czy LPG.
Jak pisaliśmy w DGP, system wypłat dodatku węglowego może się okazać nieszczelny, a pieniądze trafią do ludzi, którzy niekoniecznie kwalifikują się do objęcia pomocą. Z perspektywy urzędników przyjmujących wnioski o wpisanie źródła ciepła do CEEB najbardziej podejrzane są przypadki, gdy ktoś dokonuje aktualizacji wcześniejszego zgłoszenia – np. zdążył już zadeklarować, że opala dom piecem gazowym czy pelletem, a w momencie, gdy rząd ogłosił plany wypłat nowego dodatku, wskazał, że jednak to piec węglowy jest jego głównym źródłem ciepła.
Skala nie jest jednak duża. Na przykład w Rzeszowie do połowy zeszłego tygodnia korekty deklaracji zgłosiło 30 osób, a w Częstochowie w okresie od 20 lipca do 2 sierpnia było ich 26 (co stanowiło niemal jedną piątą wszystkich złożonych deklaracji w tym czasie). Ale już np. w Katowicach w zeszłym tygodniu urzędnicy szacowali, że zmiany wcześniejszych deklaracji mogło dokonać ponad 200 właścicieli i zarządców nieruchomości.
– Obecnie weryfikujemy i sprawdzamy sygnały dotyczące zjawiska zmiany zapisów deklarowanych źródeł w deklaracjach składanych do CEEB – przyznaje Joanna Niedźwiecka, rzeczniczka Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. – Należy jednak podkreślić, że deklaracja jest oświadczeniem woli, które wywołuje określony skutek prawny, i jej prawdziwość może być weryfikowana – dodaje. I podkreśla, że każdy, kto posiada i zgłosił piec, podlega obowiązkowej kontroli zgodnie z rozporządzeniem MSWiA w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków. To oznacza, że w którymś momencie stan faktyczny w zakresie źródeł ogrzewania mogą zweryfikować np. kominiarze.
O tym, jak uszczelnić system wypłat dodatku węglowego, myślą też niektóre samorządy. – Każda korekta jest sprawdzana poprzez porównanie z wcześniej złożoną deklaracją oraz wywiad z klientem, który chce dokonać zmiany. W ten sposób jesteśmy w stanie sprawdzić, dlaczego ktoś dokonuje korekty oraz czy dana osoba jest upoważniona do składania deklaracji. Ponadto informujemy również o odpowiedzialności karnej za złożenie fałszywego oświadczenia – mówi Daria Strąk z biura prasowego opolskiego magistratu. Władze Częstochowy twierdzą, że na gruncie formalnym wnioski weryfikuje tamtejsze Centrum Świadczeń. – W terenie uprawnienia kontrolne powinni teoretycznie mieć kominiarze oraz straż miejska, ale trudno jeszcze na obecną chwilę odnieść się do możliwości zorganizowania szerszej akcji weryfikacyjnej w terenie – przyznaje Włodzimierz Tutaj, rzecznik urzędu miasta w Częstochowie.
Ale nie wszystkie władze lokalne uważają, że mogą lub muszą sprawdzać stan faktyczny. – Deklaracje składane są pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń, a ustawodawca nie zakazał przedkładania wniosków, by skorygować wcześniej złożone deklaracje. Zadaniem samorządu jest jedynie wprowadzenie do systemu złożonych przez mieszkańców deklaracji w formie pisemnej, nie ich korygowanie – mówi Aleksandra Grzelak z wydziału prasowego stołecznego ratusza. Także władze Bydgoszczy twierdzą, że „nie będzie możliwości weryfikacji danych przez urząd miasta”.
Krytyczny wobec takiego stanowiska samorządowców jest nasz rozmówca z rządu. – Z jednej strony chcemy szybkiej pomocy, z drugiej – obwarować to kryterium dochodowym. Gminy mają możliwość weryfikacji, to dziwne, że samorządy mówią, że nie będą tego robić, jeszcze zanim przepisy weszły w życie – mówi.
Jakakolwiek kontrola będzie tym trudniejsza, że rząd w zeszłym tygodniu zapowiedział rozszerzenie dopłat (w różnej wysokości) na inne rodzaje paliw grzewczych. Nasi rozmówcy twierdzą, że te wypłaty ruszą najwcześniej pod koniec września.
Wskutek tego działania zmieniają się „zasady gry”. I tak osoby, które np. posiadają piec węglowy, ale na co dzień ogrzewają się pelletem, mogły rozważać zgłoszenie źródła węglowego jako głównego i załapać się na 3 tys. zł dodatku węglowego. Teraz nie muszą tego robić, bo taką samą kwotę uzyskają na pellet w ramach nowego, szykowanego przez rząd dodatku. Zyskać mogą też właściciele pieców kaflowych (tych do CEEB wpisano jak dotąd ponad 516 tys.), nawet jeśli od lat nieużywanych lub działających za pomocą – łatwej do zdemontowania – grzałki elektrycznej. – Bez problemu mogą zadeklarować, że piec kaflowy to główne źródło ciepła, i otrzymać dodatek. Inny przykład – można też kupić prostą kozę na węgiel za kilkaset złotych i wystąpić o 3 tys. zł dodatku – mówi Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego. – To kompletnie nieprzemyślany system. Bank Światowy już podliczył, że 3,5 mld zł dodatku węglowego trafi do najzamożniejszych gospodarstw – dodaje. Z tą tezą nie zgadza się nasz rozmówca z rządu. – To raczej niemożliwe. Węgiel nie jest paliwem osób zamożnych – kwituje. ©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama