- Mam nadzieję, że najbliższa zima będzie ostatnią, kiedy Rosja będzie nas wszystkich w Europie szantażować kwestią dostaw gazu - mówi Herman Hałuszczenko, minister energetyki Ukrainy

19 lipca Ukraina podpisała dokument o stowarzyszeniu z Międzynarodową Agencją Energetyczną. Jakie ma to dla was znaczenie?
Bardzo się cieszymy, że możemy dołączyć do rodziny, którą jest Międzynarodowa Agencja Energetyczna repezentująca największe państwa decydujące o kwestiach energetycznych. Rodziny, która ma bardzo dużo kompetencji, jeżeli chodzi o rynek energii i zasoby surowców energetycznych. Pamiętajmy, że nadchodząca zima będzie oznaczała olbrzymi kryzys energetyczny na świecie, a udział w MAE pozwala nam na udział w podejmowaniu decyzji co do tego, jak stawić czoła temu wyzwaniu. Mam nadzieję, że najbliższa zima będzie ostatnią, kiedy Rosja będzie nas wszystkich w Europie szantażować kwestią dostaw gazu. Dziś Rosjanie wykorzystują gaz do tego, by nas dzielić. Działając wspólnie, możemy wygrać tę wojnę z Rosją. Kluczowe jest też to, by Rosja przestała czerpać zyski ze sprzedaży gazu. Ważne w tym kontekście jest również ograniczenie zużycia błękitnego paliwa.
Jaki wpływ na waszą sytuację energetyczną wywarła rosyjska agresja?
Wojna ma na nią ogromny wpływ. Od 24 lutego straciliśmy 30 proc. mocy fotowoltaicznych, 90 proc. źródeł wiatrowych, a 35 proc. naszych mocy wytwórczych jest pod rosyjską okupacją, w tym Zaporoska Elektrownia Jądrowa, największa w Europie, składająca się z sześciu bloków. Mamy ogromne straty w sektorze gazu. Również konsumpcja energii spadła w związku z wojną. Powodem jest to, że duża część naszego przemysłu uległa niestety zniszczeniu. W efekcie zużycie energii przez przemysł spadło o ok. 40 proc., a jeżeli chodzi o gaz, w niektórych regionach spadek zużycia sięgnął nawet 50 proc.
Jak wygląda bezpieczeństwo waszych elektrowni jądrowych, szczególnie Zaporoskiej?
Sytuacja jest trudna, na terenie i w okolicach elektrowni obecna jest zarówno broń, jak i ciężki sprzęt. Elektrownia Zaporoska jest ciągle obsługiwana przez ukraińskich ekspertów. Wiemy jednak, że są oni torturowani, zmuszani do podejmowania działań, których nie chcą realizować.
Jakie macie plany, jeżeli chodzi o energetykę jądrową?
Planujemy ją rozwijać. To nasz priorytet, ale musimy odejść od stosowania technologii rosyjskiej. W czerwcu podpisaliśmy w tej sprawie kilka kontraktów z Westinghouse, w tym jeden dotyczący budowy dziewięciu bloków z wykorzystaniem amerykańskiej, a nie rosyjskiej technologii. Zwiększamy podaż paliwa do elektrowni atomowych. Rezygnujemy z jego dostaw z Rosji, będziemy kupować paliwo tylko z Westinghouse. Podpisaliśmy też porozumienie dotyczące budowy nowego zakładu. W ramach inwestycji z Westinghouse prace produkcyjne chcemy wykonywać na miejscu, w Ukrainie.
Jakie było pańskie stanowisko w sprawie ujęcia gazu i atomu w europejskiej taksonomii? Były już ambasador Ukrainy w Niemczech Andrij Melnyk mocno angażował się w sprzeciw wobec takich zapisów taksonomii. Reprezentował stanowisko państwa?
Europa zdecydowała właściwie. Jeśli chcecie pozbyć się wpływu Rosji w energetyce w kwestii dostaw gazu, nie ma możliwości, by zrobić to bez budowy nowych terminali LNG. Chciałbym zapytać, co mamy zrobić kolejnej zimy bez zbudowania terminali LNG, wydobywania gazu czy restartu energetyki jądrowej? Nawet Japonia, która ma za sobą doświadczenie Fukushimy, przeprasza się z atomem i ponownie uruchamia wyłączone wcześniej elektrownie. Oczywiście wszyscy opowiadamy się za źródłami odnawialnymi, zieloną energią, to także nasz cel. Ale w średnim okresie potrzebujemy też innych źródeł energii, aby przetrwać.
Jak zatem odnosi się pan do planów budowy elektrowni jądrowej w Polsce?
Uważam, że to mądra decyzja. Wiem, że planujecie budowę sześciu bloków z Westinghouse.
Po ostatnich zmianach w polskim rządzie kwestia dostawcy technologii stoi pod znakiem zapytania. Przejdźmy jednak do gazu - ile go macie w magazynach?
Dysponujemy 12 podziemnymi magazynami gazu zlokalizowanymi na terenie kraju. Ich pojemność to nawet 31 mld m sześc. Są bezpieczne, więc zachęcamy Polskę i całą Europę do korzystania z tych przestrzeni na zasadach komercyjnych. W tej chwili mamy zgromadzone ok. 11,5 mld m sześc. błękitnego paliwa. W marcu dodatkowo zakazaliśmy eksportu gazu. Cały gaz wydobywany w Ukrainie zostaje w kraju. Szukamy też kierunków importu.
Czy Polska może być dla was pośrednikiem w dostawach z Baltic Pipe?
To bardzo ważna kwestia dla krajów europejskich, w obecnej sytuacji musimy być zjednoczeni. Rosja na pewno znajdzie powód, by nie wysyłać gazu do Europy, nie tylko przez Nord Stream, ale też przez gazociąg idący przez Ukrainę. Jedyna recepta na tę sytuację to europejska jedność.
Jak wygląda kwestia kryzysu paliwowego?
Do wybuchu wojny 80 proc. paliw - benzyny - importowaliśmy z Białorusi. Jednego dnia odcięto nam te dostawy. Dzięki wielkiej pomocy Polski udało się ten problem rozwiązać. Oczywiście musimy nadal zwiększać podaż paliw w Ukrainie.
Czy w kontekście deficytu węgla w Polsce i planów eksportowych spółek Rinata Achmetowa rząd zamierza znieść lub ograniczyć zakaz sprzedaży węgla za granicę?
W naszym kraju trwa wojna, dlatego używamy wszystkich środków, aby zapewnić Ukrainie własne zasoby energetyczne. Właśnie z tego powodu wprowadzono zakaz eksportu nośników energii.
Jakie są perspektywy eksportu energii z Ukrainy do Polski?
Mam nadzieję, że do końca roku zostanie oddana do użytku po renowacji nowa linia z Chmielnickiej Elektrowni Atomowej do Rzeszowa o napięciu 400 kW. Cały czas działa połączenie na linii Dobrotwór-Zamość o napięciu 220 kW. Jest to dla nas ogromnie ważna kwestia i możliwość pozyskania dodatkowych środków finansowych, co w obecnej sytuacji ma kluczowe znaczenie. Natomiast dla Polski i Europy oznacza to możliwość szybszego odejścia od surowców energetycznych z Rosji.
ikona lupy />
Herman Hałuszczenko, minister energetyki Ukrainy / UE