Będzie 6-dniowy tydzień pracy i urealnienie wynagrodzeń – zdradza Wojciech Kowalczyk, pełnomocnik rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa.

Wy ogłosiliście program, a górnicy protest. To nie wstrzyma programu?

Premier jest zdeterminowana, by uzdrowić polskie górnictwo. Sprawić, by ten sektor był rentowny i konkurencyjny. Ja też jestem zdeterminowany, by uratować kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy. Alternatywą dla tego planu jest upadłość Kompanii Węglowej, co może się wydarzyć bardzo szybko.

W tym miesiącu, półroczu?

Najpóźniej w lutym, jeśli nie zostanie wdrożony plan.

A jeśli będzie silny opór?

Rozmawiajmy o ratowaniu miejsc pracy, a nie o tym, co chcą związki zawodowe. Liczę na ich zrozumienie i dialog. Nasza propozycja to praktycznie utrzymanie miejsc pracy dla górników dołowych.

Proponujecie odejście z górnictwa nieco ponad 5 proc. osób w ramach różnych programów dobrowolnych odjeść. A jeśli chętnych nie będzie?

Wzorowaliśmy się na reformie wicepremiera Steinhoffa z końca lat 90. i wówczas urlopy górnicze cieszyły się popularnością. Jest ryzyko, że ktoś z tego nie skorzysta, ale doświadczenia historyczne pokazują, że to było dobre rozwiązanie. Jeszcze uatrakcyjniliśmy propozycję, znosząc zakaz pracy poza górnictwem w okresie trwania urlopu.

Rozmawiałem z Januszem Steinhoffem, ma wątpliwości, czy planowana skala odejść nie jest za mała.

To jest to, co chcemy sfinansować ze środków budżetowych jako dozwoloną pomoc publiczną, którą będziemy musieli notyfikować w Komisji Europejskiej. Dwuetapowe tworzenie nowej spółki węglowej z 9 kopalń także będzie wymagało zmian: przejścia na 6-dniowy tydzień pracy, zmiany systemu wynagradzania polegającej na jego urealnieniu, obniżenia kosztów wydobycia i podniesienia efektywności pracy. Część tych działań będzie wpisanych w normalną działalności nowej spółki.

Czy pieniądze na odprawy nie staną się problemem dla budżetu? To duża kwota. W tym roku – 1,4 mld zł?

1 mld zł będzie pochodził z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, to uzgodnione z ministrem finansów. Pieniądze wrócą do funduszu w latach 2016–2018 z dochodów z prywatyzacji.

Kiedy nowa spółka będzie rentowna?

Już w 2015 r. wynik operacyjny powinien być w granicach 115 mln zł na plusie. W 2016 r. powinno to być już około pół miliarda. Odcięcie pięciu spółek z najgorszymi wynikami oznacza zmniejszenie kosztów wydobycia węgla z 315 do 265 zł za tonę. Kolejne działania restrukturyzacyjne, wprowadzenie 6-dniowego tygodnia pracy i zwiększenie wydobycia sprawią, że spółka w 2015 r. będzie rentowna.

Spółka celowa, która wyłoni się z nowej Kompanii Węglowej, będzie już w docelowym kształcie? Czy będzie podlegała restrukturyzacjom?

Nie przewidujemy już zamykania dalszych kopalń, to byłoby bezsensowne. Chcemy uzdrowić dwie trudne kopalnie, tj. Halembę i Bielszowice. Ich utrzymanie w ramach nowej spółki to był ukłon dla strony społecznej.

Dlaczego nie trafiły do SRK?

Bo już zaczęły się restrukturyzować i według opinii zarządu Kompanii Węglowej rokują, że w ciągu pół roku do roku zaczną na siebie zarabiać.

Jaki ma być udział firm energetycznych w zrestrukturyzowanym górnictwie?

To będzie zależało od modelu biznesowego i propozycji, którą złoży nowa Kompania Węglowa sektorowi energetycznemu. To będzie transakcja biznesowa i ten ruch nie będzie wymuszony. Chciałbym, żeby zaangażowanie było uzasadnione ekonomicznie.

Jakie warianty są możliwe? Kupno kopalń czy udziały w Kompanii?

Ja opowiadam się za wejściem kapitałowym firm energetycznych. To zapewni im dostęp do paliwa.

Tylko czy będą chciały nabywać udziały nowej spółki.

Wszystko się rozbija o ceny surowców. Jeszcze w 2007 r. ceny ropy naftowej oscylowały wokół 200 dol. Prognozy wskazywały, że będą szły w górę. Za nimi podążały ceny węgla. Dziś ceny węgla są na relatywnie niskim poziomie. Dlatego dobrze zapewnić sobie stabilny dopływ surowca i mieć wpływ na koszty produkcji. Na przykład w wysokości 60 dol. przy cenie rynkowej 100 dol.

Wejście energetyki nie grozi przeniesieniem straty z kopalń na firmy energetyczne i odbiorców energii?

Załóżmy, że mamy zdrową firmę wydobywczą. Cały czas największą w Europie, której 9 kopalń fedruje tyle co poprzednio 14. I nie dokładamy do kopalń, a wynik na sprzedaży mamy pozytywny. Czy nie opłaca się mieć udziału w takiej firmie?

Węgiel można tanio kupić i w Polsce, i za granicą.

Energetyka realizuje nowe inwestycje w bloki węglowe. Każdy koncern chce mieć stabilny dostęp do paliwa i chętnie inwestuje w wydobycie. A druga rzecz to kwestia naszego wschodniego sąsiada. Dziś sprzedaje tani węgiel dobrej jakości, ale czy tak będzie jutro? Historia pokazuje, że lepiej być przygotowanym na wszelkie scenariusze. My musimy mieć dostęp do własnego paliwa. Oprócz rachunku ekonomicznego istotne jest nasze bezpieczeństwo energetyczne.

Kompanii uda się dotrwać do lutego? Ma tyle pieniędzy?

Zarząd podejmie rozmowy ze stroną społeczną na temat czternastki w lutym. Władze Kompanii zapoznają załogi kopalń ze szczegółami planu. Jestem zdeterminowany, by wdrożyć pakiet działań naprawczych. Liczę na konsensus między górnikami a władzami spółki.

Jest pan pewny, że dostaniecie zgodę Brukseli na pomoc publiczną w Kompanii?

Pewności nie mam, ale przykłady z innych krajów świadczą o tym, że Komisja wspiera tego typu działania naprawcze. Tu argumentem jest fakt, że wygaszamy produkcję w czterech nierentownych kopalniach.

Komisja może nam narzucić w zamian za zgodę jakiś limit wydobycia?

Tego nie było w innych krajach. Według obecnych regulacji unijnych pomoc publiczna jest dopuszczalna w przypadku wygaszania działalności zakładów. I my to robimy.