Co dziewiąty Polak ma zimno w mieszkaniu
ikona lupy />
Na południu Europy ludziom jest zimno / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym roku 11,4 proc. mieszkańców naszego kraju nie było stać na odpowiednie ogrzanie mieszkania – wynika z danych Eurostatu. To bezwzględnie mniej niż przed ośmioma laty, gdy taki problem miał co trzeci Polak. Ale choć poprawa jest zdecydowana, to wciąż dość dużo osób ma zimą zbyt niską temperaturę w mieszkaniu. To m.in. efekt tego, że nadal jest u nas stosunkowo dużo biedy – według GUS w ub.r. 7,4 proc. osób żyjących w gospodarstwach domowych egzystowało nad Wisłą w skrajnym ubóstwie. Niedostatek był także udziałem ponad 16 proc. Polaków żyjących w rodzinach, w których przeciętne wydatki były o ponad połowę mniejsze niż średnio w gospodarstwach domowych. Nic więc dziwnego, że wiele z nich szuka wsparcia.
– Z prośbą o zasiłek przeznaczony na zakup opału zgłasza się bardzo dużo osób. Są to zarówno właściciele domów, jak i lokatorzy mieszkań komunalnych ogrzewanych za pomocą pieców – mówi Magdalena Żakowska, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sochaczewie. Prawo do takiego zasiłku w przypadku osób gospodarujących samotnie mają ci, których miesięczny dochód nie przekracza 542 zł, a w pozostałych gospodarstwach 456 zł na osobę. Jednak rada gminy po przyjęciu odpowiedniej uchwały może podwyższyć kwoty upoważniające do zasiłku celowego. – Obecnie dofinansowanie do zakupu opału wynosi u nas 350 zł – twierdzi Żakowska.
Duże zainteresowanie pomocą w zakupie opału jest też m.in. w Szczytnie. – Jedni uzyskują zasiłek celowy przeznaczony na ten cel, a inni mają go w postaci dodatków mieszkaniowych – twierdzi Małgorzata Ochenkowska, wicedyrektor MOPS w Szczytnie. Nie ma dokładnych danych, ile państwo przeznacza pieniędzy na pomoc w ogrzewaniu mieszkań. Można jednak szacować, że wsparcie jest znaczące, bo jak podaje GUS, w ub.r. wypłacono 4,9 mln dodatków mieszkaniowych. Pochłonęły one łącznie ponad 980 mln zł.
W Polsce 48,7 proc. gospodarstw domowych wykorzystuje do ogrzewania pomieszczeń węgiel kamienny i drewno opałowe. Z sieci ciepłowniczej korzysta zaś 41,5 proc. gospodarstw. Ponadto 10 proc. ogrzewa domy lub mieszkania gazem ziemnym, 5,4 proc. wykorzystuje do tego celu energię elektryczną, a 0,5 proc. olej opałowy. Niektóre gospodarstwa domowe korzystają zamiennie z dwóch źródeł ciepła, dlatego łączny wskaźnik przekracza 100 proc. Rachunki za ciepło są wysokie, choć bardzo zróżnicowane w zależności głównie od tego, jakie paliwo jest wykorzystywane do jego uzyskania. Przeciętne gospodarstwo domowe przeznacza na użytkowanie mieszkania i energię blisko 22 proc. dochodów.
Najgorzej w UE pod tym względem mają Bułgarzy. Szybki rzut oka na listę źródeł ciepła wystarczy, aby zrozumieć dlaczego. Według bułgarskiego urzędu statystycznego zaledwie 16,37 proc. gospodarstw domowych otrzymuje ciepło z ogrzewania miejskiego, 54 proc. używa paliw stałych (węgla i drewna), przy czym na wsi ten wskaźnik przyjmuje wartość aż 62,8 proc. dla drewna. Spośród wszystkich gospodarstw domowych aż 28,6 proc. ogrzewa się elektrycznością, która w Polsce ma złą sławę jako jedno z najdroższych źródeł ciepła. Popularność elektryczności w Bułgarii ma jednak wytłumaczenie pod postacią wieloletniego dotowania przez państwo, więc ceny płacone przez konsumentów nie odzwierciedlały realnego kosztu jej wytworzenia. Kiedy subsydia się skończyły, rachunki Bułgarów poszły w górę. Z tego względu między 1999 a 2013 r. udział opłat za prąd, wodę i ciepło w budżetach domowych wzrósł o 4 pkt proc.
Jean-Marie Jungblut z Eurofoundu, europejskiej agencji badającej warunki życia w krajach członkowskich, zwraca również uwagę na inny czynnik, jakim jest jakość budownictwa w poszczególnych państwach. – Standardy budowlane są znacznie wyższe w krajach nordyckich, gdzie domy są bardziej energooszczędne, w związku z czym gospodarstwa domowe wydają mniej na ich bieżące utrzymanie, jednocześnie ciesząc się wyższym poziomem dochodów – mówi ekspert.