Koncern Wärtsilä chce zmodernizować elektrociepłownię za pomocą technologii silnikowych
Należąca do firmy PGNiG Termika stołeczna Elektrociepłownia Żerań musi się zmodernizować. To niezbędne ze względu na wchodzące w życie nowe unijne normy dyrektywy dotyczącej emisji przemysłowych. Wyłączone powinny być źródła węglowe o mocy 600 MW, które odpowiadają za ok. 38 proc. całej mocy zakładu. W ich miejsce PGNiG Termika zamierza zamówić nowe. Wartość kontraktu jest szacowana na 1,3–1,5 mld zł.
Początkowo władze spółki zapowiadały, że rozpiszą przetarg na budowę energetycznych źródeł w czerwcu. Później miał to być przełom lata i jesieni. Ogłoszenia wciąż jednak nie ma i nie wiadomo, kiedy się pojawi. – Przy tak dużym zamówieniu przetarg musi być opublikowany nie tylko w Biuletynie Zamówień Publicznych, ale i w Dzienniku Urzędowym Unii Europejskiej – mówi prawnik Witold Jarzyński, redaktor naczelny pisma „Zamawiający. Zamówienia Publiczne w Praktyce”.
PGNiG Termika nie udzieliła nam do momentu zamknięcia tego wydania DGP odpowiedzi na pytanie o termin rozpisania przetargu (ani na żadne inne pytania, które przesłaliśmy do przedsiębiorstwa prawie dwa tygodnie temu).
Z wcześniejszych zapowiedzi przedstawicieli tej firmy wynika, że zamówiony miałby być blok gazowo-parowy o mocy 420–450 MW. Taka deklaracja padła na początku sierpnia tego roku z ust ówczesnego prezesa PGNiG Termika Andrzeja Gajewskiego (niespełna trzy tygodnie później menedżer został niespodziewanie odwołany z funkcji).
Ale technologia preferowana przez właściciela Elektrociepłowni Żerań nie jest jedyną, jaką można by zastosować w tym zakładzie. – My również chcemy się ubiegać o ten kontrakt, ale nie będziemy mogli, jeśli w warunkach przetargowych jako jedyna wskazana zostanie technologia gazowo-parowa – mówi Adam Rajewski, menedżer ze spółki Wärtsilä Polska. Firma należy do fińskiego koncernu Wärtsilä, który specjalizuje się w technologiach silnikowych i takie właśnie urządzenia chciałby zamontować na Żeraniu.
– Chcemy po prostu móc wystartować w tym przetargu. Jeśli w trakcie postępowania czy negocjacji technicznych okaże się, że nasza technologia z przyczyn obiektywnych nie spełnia oczekiwań zamawiającego, to trudno. Nie będziemy mieli pretensji – zapewnia.
Jednak zdaniem przedstawiciela firmy Wärtsilä zawężanie warunków przetargowych do jednego tylko rodzaju rozwiązań technicznych nie ma ani merytorycznego, ani formalnego uzasadnienia i łamie zasadę wolnej konkurencji. – Mamy opinię prawną w tej sprawie. Mówi ona, że takie sformułowanie warunków przetargu może być podstawą do jego podważenia. Jeśli faktycznie PGNiG Termika wskaże w ogłoszeniu technologię gazowo-parową jako jedyną, jaką chce widzieć na Żeraniu, będziemy mogli zaskarżyć ten przetarg – deklaruje przedstawiciel fińskiej firmy. W takim przypadku właściwy byłby wniosek do Krajowej Izby Odwoławczej (KIO) i właśnie tą drogą poszliby Finowie.
Zamawiającego broni Marek Kossowski, były prezes PGNiG. – Inwestor, jeszcze zanim rozpisze taki przetarg, musi dokładnie wiedzieć, jakiego rozwiązania potrzebuje, bo jest ono dla niego bardziej opłacalne niż inne. Rozpisanie przetargu na różne technologie mogłoby być o tyle kłopotliwe, że ogromnie trudno stworzyć taki zestaw kryteriów, który pozwalałby porównać w sposób obiektywny oferowane rozwiązania – tłumaczy.
W opinii Rajewskiego problem może polegać na tym, że w Polsce oferowane przez Finów technologie nie były dotychczas nigdy analizowane i być może właśnie dlatego przedstawiciele PGNiG Termika wciąż mówią tylko o blokach gazowo-parowych. Firma Wärtsilä nie miała też okazji zaprezentować swoich technologii, bo – jak wyjaśnia jej menedżer – PGNiG Termika uchylała się od spotkań. Pozostał tylko kontakt przez fińską misję handlową.
Jeszcze na początku tego wieku w przypadku większych elektrociepłowni faktycznie nie stosowano rozwiązań silnikowych. Dostępne wtedy rozwiązania nie były ekonomicznie uzasadnione. Teraz jednak jest inaczej. Na przykład Wärtsilä buduje tego typu duże siłownie – o mocy 200–300 MW – właśnie na bazie silników. – Największą instalację w tej technologii postawiliśmy w Jordanii. Ma 600 MW mocy – mówi Rajewski.
Jego zdaniem alternatywna technologia pozwoliłaby PGNiG Termika ściąć koszty inwestycji do 800–900 mln zł.
Ale coś za coś. Łączne koszty eksploatacyjne instalacji silnikowych są wyższe niż w przypadku technologii turbin gazowo-parowych. Wärtsilä szacuje, że przy prognozowanych obecnie cenach gazu te koszty byłyby o kilkanaście procent większe. Z ekspertyzy wykonanej przez specjalistów z Energoprojektu Katowice (uwzględnili oni zarówno koszty inwestycyjne, jak i eksploatacyjne) wynika, że stopy zwrotu z projektu wykonanego w technologii silnikowej oraz projektu gazowo-parowego zrównałyby się po ok. 20 latach.