Parlament Europejski debatował w środę nad przyczynami drastycznego wzrostu cen energii. "Musimy przemyśleć politykę energetyczną Unii" - apelowała europosłanka PiS Beata Szydło, występująca w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR).
Występujący w imieniu największej frakcji w PE - Europejskiej Partii Ludowej (EPL) - Siegfried Muresan postulował "ustalenie, czy doszło do manipulacji na rynku w Europie w ostatnich miesiącach przez podmioty państwowe lub niepaństwowe". Gdyby okazało się, że stał za tym "Gazprom czy jakieś inne podmioty, nie możemy zgodzić się na to, aby manipulowały one cenami energii w Europie" - podkreślił. "Gdyby tak było musimy podjąć zdecydowane kroki i sankcje" - skonkludował.
Przedstawicielka socjaldemokratów w parlamencie Iratxe Garcia Perez stwierdziła, że należy zwalczać spekulacje i spekulantów, którzy dorabiają się na barkach innych ludzi. "Musimy ustabilizować ceny elektryczności, rozwijać energię odnawialną. Nie możemy zgodzić się na to, aby rodziny musiały wybierać między ogrzewaniem a jedzeniem" - zaznaczyła.
Europosłanka PiS Beata Szydło, występująca w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) przypomniała, że plan Komisji Europejskiej na rzecz ograniczenia emisji - Fit for 55 - ma być, w założeniu, uzdrowieniem przyszłej sytuacji na rynku energii w Europie. "Czy tak się stanie? Moim zdaniem nie. Powinniśmy bardzo rozważnie podchodzić do tych rozwiązań. (...) Jeśli chcemy uchronić Europejczyków przed bardzo poważnym kryzysem energetycznym dot. zarówno kwestii społecznych jak i bezpieczeństwa energetycznego musimy naprawdę przemyśleć politykę energetyczną Unii Europejskiej" - postulowała była szefowa polskiego rządu.
Christophe Grudler z liberlanej frakcji Renew rozwiązanie problemu widzi w zwiększeniu zapasów gazu. "Tylko dzięki temu będziemy mogli przetrwać w sposób godny zimę" - zaznaczył.
Z kolei Philippe Lamberts z Zielonych przekonywał, że obecny kryzys cenowy, to tylko kolejny argument za przejściem na energię odnawialną. "To jest energia najbardziej konkurencyjna i najbardziej sprzyja stabilności cen" - orzekł.
Polemizowała z nim Joelle Melin reprezentująca prawicową grupę Tożsamość i Demokracja (ID). "Energia odnawialna ma swoje ograniczenia i prowadzi do ubóstwa energetycznego. To nie może być rozwiązanie" - oznajmiła, obarczając jednocześnie Komisję Europejską odpowiedzialnością za obecny stan rzeczy.
"Jak tylko UE zaczyna się mieszać w jakieś wspólnotowe interesy, to od razu mamy porażkę. Rynek elektryczności, który uległ przeglądowi trzy lata temu teraz jest w kryzysie i może dojść do wyłączeń energii elektrycznej nawet w takich krajach jak Francja, która jest samowystarczalna dzięki energii atomowej. Unia ciągle mówi o wartościach, ale sama sprowokowała bezprecedensową spekulację na rynku - wzrost cen o 170 proc. w skali roku.(...) Musimy sobie zadać pytanie czy cała polityka klimatyczna ma sens i czy to nie jest jakaś mistyfikacja? Nasze decyzje są oderwane od rzeczywistości" - dodała.
Wtórowała jej przedstawicielka Lewicy Manon Aubry. "Miliarderzy nigdy nie byli tak bogaci, a miliony Europejczyków nie będą mogli się ogrzewać, czy korzystać ze światła w zimie. (...) Wy - Komisja Europejska i wszyscy, którzy podejmowaliście decyzje jesteście za to odpowiedzialni. (...) Energia musi być w dostępnych cenach dla wszystkich, a teraz stała się produktem luksusowym. Musimy wprowadzić ograniczenia cen na energie elektryczną i podstawowe produkty. Musimy dać państwom możliwość renacjonalizacji sektora energetycznego" - postulowała europosłanka.