Parlament Europejski zagłosuje dziś w sprawie tak zwanej dyrektywy środowiskowej. Nowe przepisy forsowane przez komisję środowiska ENVI mogą narzucić firmom wydobywczym przygotowywanie szczegółowych raportów oddziaływania inwestycji na środowisko już na wstępnym etapie poszukiwań. Dyrektywa w dzisiejszym głosowaniu najprawdopodobniej zostanie przyjęta.

– Cała praca Parlamentu Europejskiego, zwłaszcza komisji środowiska, idzie w kierunku zaostrzenia warunków, na których prowadzi się poszukiwania i rozpoznanie gazu niekonwencjonalnego, łupkowego – tłumaczy w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria wiceminister środowiska i Główny Geolog Kraju, Piotr Woźniak.

Polscy europosłowie od kilkunastu miesięcy próbują zablokować lub złagodzić wprowadzane przez komisję obostrzenia. Nowe przepisy oznaczałyby dla firm kosztowne badania i biurokrację, a w efekcie – zmniejszyłyby opłacalność wydobycia gazu łupkowego. Dotychczasowe rozwiązania pozwalają każdemu krajowi Unii na własne uregulowania dotyczące wydobycia gazu z łupków. Skrajnym przykładem jest Francja, która ogłosiła moratorium na poszukiwania.

– W Polsce z kolei nie ma mowy o żadnym moratorium. Mamy bardzo wysokie poparcie dla poszukiwań i rozpoznania gazu łupkowego. Chcemy mieć tani gaz, chcemy mieć wiercenia, inwestycje, nowe miejsca pracy, chcemy mieć w przyszłości niskie ceny gazu dla przemysłu i dla gospodarstw domowych – podkreśla Piotr Woźniak.

Według polskich europosłów, wprowadzenie biurokratycznych obciążeń dla sektora energetycznego to działanie na szkodę interesów gospodarczych Europy i akcja propagandowa frakcji Zielonych w PE.

– Obecne regulacje sprzyjają temu, żeby każdy z krajów wypracował sobie i zajął własną pozycję. To bardzo komfortowa sytuacja dla każdego. Ani my, ani np. Brytyjczycy nie wtrącamy się przecież w decyzję Francji o moratorium poszukiwania gazu łupkowego – argumentuje Piotr Woźniak.