Gaz łupkowy to szansa dla milionów ubogich, a ekolodzy ignorują ich głos. To opinia doradcy brytyjskiego premiera ds. ubóstwa energetycznego.

Derek Lickorish przekonuje, że rozwinięcie technologii wydobywania łupków ulży pięciu milionom brytyjskich gospodarstw mających dziś problemy z zapłaceniem rachunków. Na Wyspach, podobnie jak w Polsce, trwa debata na temat tej technologii. Ostatnio dochodziło tu do antyłupkowych demonstracji.

Do antyłupkowych protestów doszło w ostatnich dniach w Londynie. Od soboty ekologowie demonstrują w Balcombe na południe od stolicy, gdzie do odwiertów szykuje się koncern Cuadrilla, który twierdzi, że - przynajmniej na razie - szuka tam tylko ropy.

Tymczasem - zdaniem Lickorisha - działacze wyrządzają krzywdę najbiedniejszym. Doradca mówi, że "głos biednych został zagłuszony przez zgiełk w Balcombe". Lickorish dodaje, że cały czas debata toczy się między ekologami a przedstawicielami wielkich firm. Jego zdaniem, głosu tych, którzy nie mogą zapłacić rachunków, nie słychać. "Wydobywanie tego gazu może przyczynić się do zmniejszenia kosztów ogrzewania i wytwarzania prądu" - oświadczył Lickorish i dodał, że rząd ma obowiązek popierać tę technologię.

Zwolennikiem szczelinowania od dawna jest kanclerz skarbu George Osborne. Firmom pragnącym inwestować w łupki obiecał zwolnienia podatkowe. Za gospodarstwa domowe cierpiące z powodu ubóstwa energetycznego uznaje się te, które na wystarczające ogrzewanie muszą przeznaczyć ponad 1/10 miesięcznego dochodu.